Pracuj.pl: Słuchaj czego oczekuje od Ciebie użytkownik

Czy one są skierowane do konkretnych grup kandydatów?

Tak. Obok ogólnych serwisów istnieją także bardzo wyspecjalizowane portale - na przykład portal rekrutujący tylko pielęgniarki. W Polsce nie ma takiego rynku i jeśli rekrutuje się pielęgniarki przez Internet, to do Wielkiej Brytanii. W Stanach istnieją serwisy rekrutujące do armii. W Polsce wojsko do takich metod jeszcze się nie przekonało. Minie jeszcze trochę czasu, zanim organizacje publiczne dojdą do wniosku, że Internet może być źródłem pozyskiwania kandydatów do pracy.

Amerykanie i Brytyjczycy przeznaczają ogromne pieniądze na rozwój serwisów, testowanie nowych rozwiązań i wprowadzanie na stronę nowych funkcjonalności.

Czy technologie, których używamy w Polsce są przestarzałe?

Nie sądzę. Pracuj.pl korzysta z najnowszych technologii. Wcześniej niż ktokolwiek na świecie zastosowaliśmy najnowsze rozwiązania Microsoftu. Wdrożyliśmy jako jedni z pierwszych na świecie nowe systemy wyszukiwawcze. Nie mamy się czego wstydzić. Jesteśmy tak daleko, jak inne zagraniczne serwisy - a może nawet i dalej.

Z drugiej jednak strony, nie jesteśmy w stanie wyłożyć miliona dolarów w ciągu roku, żeby sprawdzić, jak użytkownicy zachowują się na stronie i jakich nowych funkcjonalności potrzebują. Są jeszcze ograniczenia technologiczne, którym nie potrafimy sprostać. Na przykład serwisy amerykańskie umożliwiają sprawdzenie na mapie, gdzie jest pracodawca i jak kandydat może do niego dojechać ze swojego miejsca zamieszkania. My sami chętnie zaoferowalibyśmy coś takiego, ale nie mamy takich możliwości, bo w Polsce nadal nie działają w pełni systemy typu Google Local.

Porównujemy się do serwisów amerykańskich i brytyjskich, które są na topie na najbardziej rozwiniętych rynkach. Myślę, że istnieje opóźnienie rynku polskiego w stosunku do zachodnich, ale jest ono naprawdę nieznaczne. Przecież Jobpilot to tak naprawdę Monster - największa firma rekrutacyjna na świecie.

Są poważnym konkurentem dla Was?

Monster to jedna firma, jeden właściciel, jedna spółka notowana na giełdzie amerykańskiej. To nasz największy konkurent, jeśli chodzi o technologię czy wielkość organizacji. Z drugiej strony to korporacja, zatrudniająca kilkadziesiąt tysięcy ludzi na całym świecie. My jako firma rdzennie polska, rozwijająca się tylko na naszym rynku, jesteśmy w stanie bardzo szybko reagować na wszelkie zmiany i dostosowywać się do nich. Jesteśmy bliżej użytkowników i lepiej odpowiadamy na ich potrzeby. Portal Pracuj.pl należy jednocześnie do międzynarodowych aliansów strategicznych - jak ONREA czy The Network. Razem z innym portalami rekrutacyjnymi tworzymy globalną sieć współpracujących ze sobą serwisów. Dzięki temu zgłaszając się do nas, można robić rekrutację właściwie w każdym miejscu na świecie.

Ile osób zatrudnia Pracuj.pl?

W tej chwili około 100 osób. Bardzo szybko się rozwijamy. Mamy biura handlowe na terenie całej Polski, które pozwalają nam dotrzeć do lokalnych pracodawców. Możemy być blisko klienta.

Czy kampania reklamowa w telewizji była pierwszą jeśli chodzi o serwisy rekrutacyjne?

Tak, była to pierwsza kampania telewizyjna serwisu rekrutacyjnego i jedna z pierwszych kampanii polskich stron internetowych.

Widziałem na wykresach na Państwa stronie, że nastąpił duży wzrost ilości wizyt na stronie po kampanii...

Tak, zanotowaliśmy ogromny wzrost oglądalności serwisu. Telewizja jest bardzo popularnym, szerokim medium.

Trzeba jednak pamiętać, że kampanie telewizyjne zaczynają być na całym świecie coraz mniej popularne wśród serwisów internetowych. Jednorazowe działania, na przykład raz do roku, mają sens - aczkolwiek jest to bardzo drogie medium. Z perspektywy serwisu internetowego widzimy, że pozyskiwanie użytkowników poprzez reklamą internetową jest znacznie bardziej opłacalne. W telewizji zaczęliśmy się reklamować głównie po to, aby poszerzyć grupę odbiorców. Chcieliśmy zachęcić tych, którzy nie korzystają z Internetu, aby zaczęli szukać w sieci ofert pracy. Bo penetracja Internetu na poziomie 27% to mało i wydaje nam się, że jako jeden z większych serwisów w Polsce jesteśmy zobowiązani do zachęcania ludzi do korzystania z Internetu w ogóle. Takimi akcjami chcemy poszerzyć grono użytkowników Internetu w Polsce i pokazać im, jak duże korzyści może im przynieść korzystanie z sieci. Możliwość znalezienia pracy zachęca ludzi do korzystania z internetu.

Czy firma planuje wejść na giełdę?

Nie. Póki co nie planujemy wejścia na giełdę, w naszej branży w Polsce nie ma jeszcze spółki giełdowej. Rozwijamy się w oparciu o własne siły, na razie nie potrzebujemy dodatkowego finansowania. Zostaniemy firmą prywatną, w perspektywie roku nie mamy takich planów. Co będzie dalej, czas pokaże. Zobaczymy, jak będą rozwijać się losy giełdowe innych firm z branży internetowej.

Na koniec chciałem zapytać o firmy branży internetowej. Na jakie stanowiska jest największe zapotrzebowanie?

Coraz częściej poszukuje się specjalistów od usability - czyli tworzenia nowych użyteczności i analizy zachowań użytkowników. Mniej więcej od pół roku obserwujemy rosnące zapotrzebowanie na tego typu pracowników. Potrzebne są też osoby, które potrafią przeprowadzać bardzo dokładną analizę danych statystycznych. Nawet trudno jest nazwać takie stanowisko. Jest w Polsce Google, jest i Nestsprint. Każdy większy serwis ma własne wyszukiwarki, coraz częściej poszukuje się więc specjalistów od analizy i wyszukiwania informacji.

Co roku można w branży internetowej znaleźć dwa, trzy zupełnie nowe stanowiska, które wcześniej po prostu nie istniały.

Absolwenci jakich kierunków są najlepsi na tego typu stanowiska?

Właściwie nie ma takich kierunków. Przeważają umysły ścisłe, po matematyce czy statystyce, aczkolwiek nie z podejściem bardzo naukowym. Często wystarczy też znajomość statystyki po studiach na ekonomii czy zarządzaniu. Póki co, od kierunku studiów ważniejsze jest doświadczenie - na te stanowiska najlepiej nadają się osoby, które wyjechały za granicę i tam pracowały w agencjach interaktywnych czy firmach internetowych. Wiele polskich firm internetowych samodzielnie kształci sobie osoby o takich kompetencjach.

Czyli też absolwenci kierunków takich jak psychologia?

Ideałem byłyby osoby, które są w stanie połączyć wiedzę humanistyczną z wiedzą z nauk ścisłych. Trudno jednak jest znaleźć informatyka, który jest w stanie być trochę socjologiem czy psychologiem. Równie trudno znaleźć psychologa czy socjologa, który zna się na kwestiach technicznych. Rekrutacja na niektóre stanowiska w firmach branży internetowej sprawia wiele kłopotu - bo nie ma w Polsce kandydatów, którzy mieliby napisane na dyplomie: "web usability specialist". Na przykład w Wielkiej Brytanii są już takie kierunki studiów. A polski system edukacji nie nadąża niestety za rozwojem branży.

Wywiad autoryzowany