Praca na odległość wciąż odległa

W sytuacji gdy państwa zachodnie coraz więcej uwagi poświęcają rozwojowi pracy poza siedzibą firmą, w Polsce wobec telepracowników można zastosować najwyżej przepisy ogólne.

W sytuacji gdy państwa zachodnie coraz więcej uwagi poświęcają rozwojowi pracy poza siedzibą firmą, w Polsce wobec telepracowników można zastosować najwyżej przepisy ogólne.

Ale nawet ich nie można w pełni zastosować, ponieważ często telepraca jest wykonywana na podstawie umowy zlecenia, która nie jest regulowana przepisami kodeksu pracy.

Pomysł na organizację pracy, kiedy pracownik wykonuje zlecenia pracodawcy nie pojawiając się w siedzibie firmy, powstał w Wielkiej Brytanii w latach 60. Za twórcę teleworkingu uznaje się jednak Amerykanina Jacka Nillesa, który uwięziony w korku zaczął się zastanawiać nad stratami czasu i paliwa. Obliczył on, że gdyby 12-14% dojazdów pracowników zastąpić przesyłaniem informacji drogą telekomunikacyjną, oszczędność paliwa w skali całego kraju pozwoliłaby zrezygnować z importu ropy. Jego teoria trafiła na podatny grunt, na co wskazuje liczba kilkunastu milionów telepracowników w USA. Obecnie kraj ten przoduje pod względem stosowania tej formy wykonywania pracy. W Kongresie Stanów Zjednoczonych jest już rozpatrywany projekt ustawy (Telework Tax Incentive Act z kwietnia 2000 r.), która umożliwi zwolnienie od podatku wydatków poniesionych przez osoby, pracujące w systemie telepracy przez ponad 75 dni rocznie. Zwolnienie ma objąć m.in. koszty zakupu wyposażenia miejsca pracy telepracownika w wysokości nie przekraczającej 500 USD rocznie. Inny projekt (Home Office Worker Protection Act of 2000 z marca 2000 r.) porusza kwestie higieny i bezpieczeństwa "pracy w środowisku biura domowego". W nim zaproponowano m.in. wprowadzenie zakazu dokonywania inspekcji przez przełożonych pracownika. Ustawa wyraźnie rozdziela pracę w "biurze domowym" od wykonywania pracy w domu.