Polityczne komórki

O tym, że TeleDanmark i Vodafone nie były do końca zadowolone z wyników Plusa pod kierownictwem jego dotychczasowego prezesa, świadczy incydent, o którym doniosło nam nieoficjalne źródło. Jeden z polskich członków rady nadzorczej Polkomtela miał zaproponować premię dla Władysława Bartoszewicza w wysokości 750 tys. USD. Zdumiało to przedstawicieli zagranicznych akcjonariuszy, którzy mieli oświadczyć, że tak wysokie premie otrzymują prezesi firm o wiele większych i przynoszących krociowe zyski.

Do porozumienia z TeleDanmark i Vodafone miał dojść przewodniczący rady nadzorczej Polkomtela i prezes PKN Orlen Andrzej Modrzejewski. Już na początku roku mówiono o zaplanowanej w Ministerstwie Skarbu koncepcji "spolszczenia" Polkomtela poprzez przejęcie pełnej kontroli nad spółką przez jej krajowych akcjonariuszy. Krokiem do tego miała być przeprowadzona z inicjatywy resortu wymiana rady nadzorczej KGHM i PKN Orlen. Według nieoficjalnych informacji polskie firmy miałyby też odkupić od zagranicznych operatorów akcje Polkomtela. Swoje zaangażowanie w Polkomtelu na pewno chce zwiększyć KGHM, którego szef Marian Krzemiński oficjalnie zapowiedział, iż telekomunikacja stanowi priorytetową dziedzinę inwestycji spółki. Jednocześnie, wg nieoficjalnych informacji, również zagraniczni udziałowcy chcieliby zwiększyć stan posiadanych akcji operatora. Prym wiedzie Vodafone, która miała przedstawić pozostałym udziałowcom propozycję odkupienia akcji. Duński partner nie wyraził zainteresowana sprzedażą walorów Polkomtela, podobnie KGHM. Nie do końca jasna jest strategia PSE, ale PKN Orlen miał pozytywnie odpowiedzieć na propozycję Vodafone. I tego właśnie ma dotyczyć porozumienie A. Modrzejewskiego z Vodafone.

Na razie jednak z planów właścicieli wobec spółki został zrealizowany tylko jeden punkt: wymiana zarządu. Kandydatów na miejsce Władysława Bartoszewicza było kilku. Faworytem był najpierw prezes Orlenu Andrzej Modrzejewski. Ten jednak oświadczył, że nie jest zainteresowany zmianą pracy. Wymieniano też nazwisko byłego ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego, ale przeważyła opinia, że nominacja tego polityka mogłaby być źle przyjęta przez opinię publiczną.

Ostatecznie rada nadzorcza Polkomtela odrzuciła kandydaturę jedynej osoby "z zewnątrz", Jacka Bochenka, popieranego przez Skarb Państwa, a wg nieoficjalnych informacji - protegowanego przez byłego szefa Kancelarii Premiera Wiesława Walendziaka. To za czasów W. Walendziaka, jako szefa telewizji publicznej, Jacek Bochenek został szefem Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Według naszych informacji podczas rozmowy z członkami rady nadzorczej Jacek Bochenek wykazał się ignorancją i brakiem znajomości rynku telekomunikacyjnego. Miał oświadczyć, że chciałby, aby Polkomtel na świecie kojarzył się z Polską, tak jak Nokia z Finlandią. Zagraniczni akcjonariusze, zdumieni tym porównaniem, stwierdzili, że przecież Nokia produkuje sprzęt sprzedawany na całym świecie, podczas gdy Polkomtel jest operatorem działającym w Polsce.

Jacek Bochenek w jeszcze większe osłupienie wprawić miał radę nadzorczą opowieścią o planach ekspansji Polkomtela na rynki krajów postsowieckich.

"Nie wiedział, że Vodafone, która ma mniejszościowy pakiet akcji Plusa, już jest tam obecna" - mówi nasz informator. Przedstawiciele polskich firm w radzie Polkomtela spłonęli ponoć rumieńcem, gdy były szef TAI oświadczył, iż to premier Jerzy Buzek i minister skarbu Aldona Kamela-Sowińska osobiście prosili go, by został następcą Władysława Bartoszewicza. "Nawet jeśli byłaby to prawda, to co formalnie mają premier i minister do spółki, w której państwo bezpośrednio nie ma udziałów" - pyta urzędnik MSP, który prosił o zachowanie anonimowości.