Piękni trzydziestoletni

W Polsce zaczyna dochodzić do głosu grupa trzydziestoletnich przedsiębiorców, którzy w przeciwieństwie do pionierów branży informatycznej nie chcą wiązać się ze swoimi spółkami na całe życie.

W Polsce zaczyna dochodzić do głosu grupa trzydziestoletnich przedsiębiorców, którzy w przeciwieństwie do pionierów branży informatycznej nie chcą wiązać się ze swoimi spółkami na całe życie.

Przeciskając się między Romanem Kluską, Ryszardem Krauze a Krzysztofem Musiałem, zręcznie omijając Piotra Smólskiego i Janusza Filipiaka, nie kryjąc się za plecami Tomasza Sielickiego czy Aleksandra Lesza,do głosu w Polsce zaczyna dochodzić grupa trzydziestoletnich przedsiębiorców, którzy w przeciwieństwie do pionierów branży informatycznej nie chcą wiązać się ze swoimi spółkami na całe życie.

Stać ich wprawdzie już dzisiaj na przejście na emeryturę i życie z procentów, ale zamiast zaszyć się w szwajcarskim kurorcie, otwierają kolejny biznes, by po jego sukcesie założyć następny. Okrętów, które wypłynęły w morze, nie opuszczają w czasie sztormu. Odchodzą, gdy firma jest na szczycie i wspina się po kolejny, chociażby giełdowy laur. Wówczas ich czas się kończy; spokojne życie bowiem nudzi ich, dlatego odchodzą. Najczęściej tam, gdzie zaczyna się i kończy nowa gospodarka.

Najsłynniejszym polskim emerytem jest Roman Kluska. Gdyby liczyć tylko środki, jakie uzyskał za sprzedane udziały w Optimusie, mógłby zostać współwłaścicielem pierwszoligowego klubu angielskiego Wimbledon, który dwóch norweskich biznesmenów kupiło jakiś czas temu za 80 mln USD, właścicielem ok. 50 willi w podwarszawskim Konstancinie czy samolotu. Do zakupu tego ostatniego był zresztą namawiany przez współpracowników i znajomych, gdyż częste podróże, nawet z kierowcą, między Nowym Sączem a Warszawą są bardzo męczące. Ale udziałów Polskiej Telefonii Cyfrowej (operatora Ery GSM) kupiłby niewiele. Tylko kapitał zakładowy Ery dzisiaj ma bowiem wartość ok. 500 mln zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że kapitał akcyjny konkurenta PTC - Polkomtela (Plus GSM) wynosi 2 mld 50 mln zł, to widać, że choć dla śmiertelnika środki uzyskane ze sprzedaży Optimusa nie są małe, to też nie pozwalają na podbój świata. Roman Kluska założył Optimus w 1988 r. Po 10 latach spółka ta stała się największym polskim holdingiem informatycznym. Oprócz produkcji komputerów i kas fiskalnych, koncern kierowany przez Romana Kluskę zajmował się integracją systemów komputerowych, posiadał też pakiet kontrolny najpopularniejszego polskiego portalu Onet. W 1995 r. Optimus zadebiutował na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych jako pierwsza spółka z branży IT. Roman Kluska natomiast znalazł się na szczycie listy najbogatszych Polaków tygodnika Wprost.

Jednak pod koniec lat 90. z Optimusem zaczęło się dziać coś złego. Sprzedaż komputerów malała, wzrastała konkurencja na rynku, co z kolei spowodowało, że trzeba było obniżyć marże na oferowane produkty. Inwestycje w Internet i multimedia generowały głównie koszty, nie przynosząc zysków, co ma zresztą miejsce również dziś i nie dotyczy tylko Optimusa. Najbardziej znanym kontraktem Optimusa była umowa o wartości 36 mln zł z łódzką policją na wdrożenie systemu wspomagającego dowodzenie akcjami, choć ambicje zarządu były znacznie większe.