Oskarżony: ISP odpowiedzialność dostawcy usług internetowych

Rozbieżności w orzeczeniach amerykańskich sądów, niewielki poziom zaawansowania prac integrujących Unię Europejską i niejasny stan prawny w Polsce oto dzisiejszy obraz odpowiedzialności dostawcy usług internetowych za naruszanie prawa przez użytkowników.

Rozbieżności w orzeczeniach amerykańskich sądów, niewielki poziom zaawansowania prac integrujących Unię Europejską i niejasny stan prawny w Polsce oto dzisiejszy obraz odpowiedzialności dostawcy usług internetowych za naruszanie prawa przez użytkowników.

Stworzenie jednolitych rozwiązań prawnych wydaje się niezbędne, samoregulacja i nieformalne zwyczaje nie wystarczą bowiem do oceny ryzyka związanego ze świadczeniem usług w Sieci.

To właśnie dzięki takim usługom, jak poczta elektroniczna, WWW, FTP czy grupy dyskusyjne, świadczonym przez dostawców usług internetowych (Internet Service Provider - ISP), Internet zasłużył sobie na miano najbardziej demokratycznego medium. Niewielkie nakłady finansowe na komunikowanie się osób i niewielki koszt dotarcia do znacznej grupy odbiorców są wynikiem tego, że dzięki usługodawcom internetowym nie ma potrzeby finansowania we własnym zakresie funkcjonowania serwera i tworzenia niezbędnej infrastruktury, by zaistnieć w Sieci.

W typowej sytuacji ISP sam nie dostarcza treści, zwielokrotnianych przy użyciu jego sprzętu przez użytkowników korzystających z oferowanych przez niego usług. Jest jednak pierwszym, pod którego adresem potencjalni poszkodowani wysuwają roszczenia. Przyczyna jest na ogół prozaiczna: do dostawcy usług internetowych znacznie łatwiej dotrzeć niż do mniej lub bardziej anonimowego użytkownika. Jednak czy rzeczywiście ponosi on odpowiedzialność za to, co przekazywane jest za pomocą serwerów udostępnionych przez niego? Jeżeli tak, to jakie są granice i podstawy tej odpowiedzialności?

Z naruszeniem prawa poprzez rozpowszechnianie określonych treści zazwyczaj kojarzona jest pornografia dziecięca i pirackie programy komputerowe. Rzeczywiście, z tymi problemami w odniesieniu do Internetu można zetknąć się najczęściej. Jednak treści nielegalne obejmują szeroką gamę problemów, dotyczących: zagrożenia bezpieczeństwa narodowego (instrukcje na temat konstruowania bomb, nielegalna produkcja narkotyków, terroryzm), nadużyć wobec małoletnich (pornografia, ale też niedozwolone formy reklamy), podżegania do nienawiści rasowej i religijnej, nadużyć finansowych, zagrożeń prywatności czy własności intelektualnej. Obejmuje w zasadzie pełne spektrum systemu prawnego i w każdym przypadku pewien udział - na ogół nieświadomie - ma dostawca usług internetowych. Czy to, że "mógł, a nie zapobiegł" i materiały zostały udostępnione z wykorzystaniem jego serwera, stanowi wystarczający powód do uznania go za współwinnego?