Nowy obraz konkurencji na rynkach wirtualnych

Dotychczas wydawało się, że nie sposób konkurować na rynkach e-commerce z gigantami. Ostatnie badania pokazują, gdzie szanse mają nowicjusze i firmy niewielkie.

Badania przeprowadziło pięciu naukowców z NEC Research Institute, a wyniki zostaną opublikowane w najnowszym 99(8) numerze Proceedings of the National Academy of Sciences. Autorzy przeanalizowali strukturę rynków e-commerce, biorąc pod uwagę statystyczny rozkład odnośników (linków) do stron internetowych.

Rynki wirtualne tworzą się jako skupiska witryn internetowych powiązanych ze sobą odnośnikami (linkami). Często takie skupisko nie ma nic wspólnego z bliskością geograficzną. Na przykład amatorzy fotografowania meteorytów rozrzuceni są po całym świecie, ale strony internetowe mają gęsto wzajemnie powiązane odnośnikami. Ich społeczność tworzy rozległy geograficznie, ale niewielki pod względem liczebności rynek. Badania naukowców z NEC pokazują, że dynamika i sumaryczna wielkość takich rynków daje realną szansę niewielkim firmom e-commerce na skuteczne konkurowanie w sieci.

Podobne badania prowadzone wcześniej sugerowały brutalne prawo rynku, mówiące, że w Internecie „wygrywający bierze wszystko”. Popularne witryny przejmują coraz więcej ruchu internetowego dlatego, że są częściej znajdowane przez wyszukiwarki i coraz więcej stron internetowych zamieszcza do nich odnośniki.

Wydawałoby się, że małe witryny e-commerce oraz te wchodzące na rynek nie mają żadnych szans. Jest jednak inaczej. Badania potwierdzają intuicyjne przypuszczenie, że oprócz wiązania witryn o podobnej popularności zachodzi także zjawisko wiązania ich na zasadzie wspólnoty zainteresowań albo wspólnoty sąsiedzkiej. W takim przypadku liczba odnośników do danej strony wcale nie musi być wysoka, a mimo to witryna cieszy się sporym powodzeniem.

Sytuacja pod opisanym względem jest różna na różnych rynkach. Na przykład internetowe sklepy z wydawnictwami prasowymi wyraźnie dzielą się na trzy kategorie: ogromne, do których prowadzi po ok. milion odnośników, bardzo duże, do których można trafić z 80-100.000 stron oraz najliczniejsze lokalne „widziane” przez 50-200 witryn. Okazuje się przy tym, że sumaryczna „wirtualna wielkość” rynków lokalnych może być nawet zbliżona do wielkości rynków ogromnych.