NetMonitoring: mniejsza niewiadoma

Pojawiła się znienacka a wraz z nią dane o rynku reklamy online. Firma NetMonitoring nie cieszy się w tej chwili żadną sławą. Nieliczne osoby, które poznały pomysłodawców i twórców metodologii podchodzą do zespołu z życzliwą rezerwą. Czekają na rozwój projektu.

Mariusz Kuziak z Interii o projekcie NetMonitoringu dowiedział się z naszej notatki. Być może metodologia badania jest dobra, być może nawet rewolucyjna - ale wiemy zbyt mało, by potraktować to poważnie w tym momencie. Zwłaszcza, że problem monitorowania wydatków reklamowych w internecie jest trudny i złożony - znam parę naprawdę "sprawnych

metodologicznie" głów, które próbowały go rozgryźć i jak dotąd całkowicie się to nie udało - mówi.

Wywiedzieliśmy się więc u źródła, na czym polega metodologia badań NetMonitoring. Badanie mierzy witryny punktowo, z prawie 10 stanowisk rozmieszczonych w różnych miejscach Polski. Marcin Chyliński, project manager z NetMonitoring tłumaczy schemat działania ekipy: Dane zbierane są manualnie. System zadaje naszym operatorom zadanie, czyli wejście na konkretną stronę i opisanie emisji, jakie się na niej znajdują.. Docelowo monitorowaniem internetu ma się zajmować 14 osób.

Marcin Chyliński podkreśla, że osoby, które są odpowiedzialne za merytoryczną stronę projektu oraz twórcy metodologii, mają duże doświadczenie w monitorowaniu mediów tradycyjnych i realizowały już projekty z podobnym zakresem danych.

Jak przypomina Radek Kucko, dyrektor ds. badań i analiz Onet.pl, podobny sposób pomiaru, stosowany był już w przeszłości w postaci prób I-Metrii. Były one wykonywane na większą skalę i z większą dokładnością, choćby dlatego, że I-Metria zbierała dane z kilku tysięcy stanowisk i nie punktowo, lecz wszystkie wyemitowane na te stanowiska reklamy - wyjaśnia.

Zarówno przedstawiciele firmy Gemius, jak i Radek Kucko patrzą na projekt życzliwym okiem. Niewątpliwie popieramy tego typu próby i inicjatywy. Z ciekawością będziemy się przyglądać rozwojowi tego projektu, podobnie jak wszystkim innym nowym projektom, które mogą coś wnieść do rozwoju internetu - podsumował swoje stanowisko wobec NetMonitoring Radek Kucko.

Zaznaczył, że tego typu badania, których metodologia jest oparta na próbkach, nie są łatwe w implementacji. Wierzymy raczej w rozwiązania systemowe którym podda się rynek, polegające na wprowadzeniu znaczników do wszystkich reklam emitowanych, gdzie rolą agencji badawczej będzie raczej kontrola/audytowanie poprawności zakładania takich znaczników i agregowanie danych zbieranych od podmiotów medialnych na rynku. Drugi wariant to powrót do tradycyjnych metod audytu finansowego, który jednak posiada zasadniczą wadę czyli nieporównywalność wyników netto do reszty mediów mierzonych głównie cennikowo przez Expert Monitor.

Jak na razie Onet nie zamierza kupować wyników badań najnowszego projektu. Choćby dlatego, że po zestawieniu wyników monitoringu z rzeczywistymi danymi od strony portalu, wystąpiły rozbieżności.