Najmłodsi na parkiet

Jednak okazuje się, że wejście na giełdę "starych" spółek internetowych nie jest takie proste. Wirtualna Polska nigdy nie przedstawiła konkretnych planów upublicznienia. Pozyskała za to inwestorów: Prokom oraz dość tajemniczy Transcontinental Fund.

Sposób informowania dziennikarzy i potencjalnych inwestorów nigdy nie był mocną stroną gdańszczan. Może po prostu zrezygnowali oni na razie z giełdowych planów. Tymczasem Onet. pl jest rodzynkiem w grupie kapitałowej Optimusa, który obecnie znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Aby z niej wyjść chce drogo sprzedać część udziałów w portalu. Ma na to argumenty, niektóre bowiem banki inwestycyjne wyceniają Onet.pl nawet na 800 mln USD. Tylko kto zapłaci tyle za marzenia? Onet.pl trzyma się mocno, jego pozycja najczęściej odwiedzanego polskiego portalu wygląda na razie na nie zagrożoną, ale konkurencja nie śpi. Trudno dzisiaj ocenić, ile będzie wart Onet.pl w przyszłości. I co będzie z inwestorem, skoro nawet Elektrim nie został współudziałowcem tej firmy (tajemnicą poliszynela jest fakt, że prowadził z Optimusem rozmowy w tej sprawie). Do tego doszły jeszcze zmiany w Optimusie (zmienił się prezes i główny akcjonariusz), co na jakiś czas wstrzymało negocjacje. A dla Onetu pozyskanie inwestora jest ważniejsze niż upublicznienie. Mimo wszystko prezes Onetu Tomasz Kolbusz utrzymuje, że pozyskanie inwestora do końca roku jest realne.

A kto będzie następny? O upublicznieniu mówił np. zarząd i udziałowcy Poland.com - MCI Management. Ale po pozyskaniu Elektrimu jako partnera strategicznego plany te mogą okazać się nieaktualne. Teraz wszystko w jego rękach (ma on 55% kapitału Poland.com).

Czy emisje mają szansę na sukces? "To będzie zależało od sytuacji na rynku. Akcje firm internetowych są papierami wysokiego ryzyka i na pewno będą obejmowane przede wszystkim przez drobnych inwestorów. A ci bywają chimeryczni" - ocenia Michał Sztabler, analityk DM BRE. Podobnie jak Arkadiusz Kuich z Internet Idea, on również jest zdania, że inwestorzy instytucjonalni, poza funduszami inwestującymi w tego typu papiery, nie zainteresują się ofertą portali. A drobni gracze z kolei to, czy wezmą udział w publicznej subskrypcji, uzależniają od sytuacji na giełdzie. A ta nie jest zbyt ciekawa. "Złożyliśmy nasz prospekt emisyjny w trakcie bessy, ale od momentu złożenia prospektu do momentu emisji mija trochę czasu. Liczymy, że z subskrypcją trafimy na hossę" - tłumaczy decyzję Janusz Filipiak.

Jedno nie ulega wątpliwości: w przyszłym roku inwestorzy będą mogli wybierać w internetowych ofertach. I będą mogli dobrze sprawdzić, co kupują - wystarczy wejść do Sieci. ?