Najlepszy towar w mieście

Od końca 1997 r. bilety można nabyć także poprzez serwis Ticketsonline, utworzony na witrynie PLL LOT. W porównaniu z nim witryny turystyczne to przedsięwzięcia raczkujące. Pod koniec maja zainaugurował działalność portal Travelplanet.pl. Od początku umożliwia on wyszukiwanie, rezerwację i zakup przelotów.

Bilety lotnicze oferują także, za pośrednictwem spółki A1R, Hoga czy YoYo. W kilku przypadkach witryny umożliwiają wyszukiwanie i rezerwację biletów. W przypadku wszystkich tego typu serwisów niezbędny jest dostęp online do jednego ze światowych systemów rezerwacji biletów: Worldspana, Amadeusa, Galileo czy Sabre. Jednak do sprzedaży przez Internet potrzebne jest również oprogramowanie, które zapewni przyjazny interfejs oraz połączenie z jednym z operatorów płatności online.

Takie rozwiązanie zapewnia np. Travelplanet. Aplikacja działająca na tym portalu została zakupiona w Niemczech. Z samodzielną budową podobnego oprogramowania od pewnego czasu zmaga się Onet. Jak zapewnia Marcin Garlej, nadzorujący projekt, prace są już na ukończeniu i pozostało jedynie zintegrowanie z systemem wirtualnej portmonetki, która powstała we współpracy z Citibankiem.

Z kolei np. Hoga czy YoYo, a także kilka portali turystycznych, jak mojewakacje.pl, zdecydowało się na skorzystanie z usług A1R. Spółka ta udostępnia własny mechanizm przeszukiwania, rezerwacji

i kupna biletów lotniczych. Nie jest to jednak rozwiązanie idealne, A1R korzysta bowiem z serwerów firmy Teleglob w Londynie i czas oczekiwania na odpowiedź jest niekiedy dość długi. "Obawiam się, że przy tak dużym ruchu, jaki ma miejsce na Onecie, szybko nastąpiłby zator" - mówi Marcin Garlej.

Przedstawiciele polskich firm sprzedających bilety przez Internet podkreślają, że jest to szczególnie wdzięczny produkt do sprzedaży w Sieci. "Klient musi podjąć decyzję o zakupie na podstawie łatwych do oceny parametrów" - wyjaśnia Leszek Moroz. Dlatego w sprzedaży biletów, i w ogóle usługach turystycznych, wszyscy widzą szansę na rozwój polskiego e-handlu. "Prosty i dobrze działający mechanizm sprzedaży, dzięki któremu klient przekona się o bezpieczeństwie transakcji online, zachęci go do kupna innych towarów czy usług w Sieci" - przewiduje Konrad Jasiński.

Wielkość polskiego rynku sprzedaży biletów online jest trudna do oszacowania. Przedstawiciele najdłużej działającego na rynku LOT-owskiego serwisu Ticketsonline odmawiają podania wartości absolutnych dotyczących sprzedaży. Konrad Jasiński, analityk z działu sprzedaży elektronicznej PLL LOT, mógł udostępnić jedynie krzepiące wartości wzrostu sprzedaży w stosunku rocznym: 1998/1999 r. - 416%, 1999/2000 r. - 152%. W bieżącym roku analityk LOT-u szacuje wysokość wzrostu na ok. 200%. Jednak - zdaniem Konrada Jasińskiego - nie są to jeszcze wielkości znaczące w stosunku do ogólnej sprzedaży LOT-u. Tomasz Moroz, wiceprezes Travelplanet.pl, szacuje rynek biletów lotniczych w Polsce (na podstawie obliczeń Travelplanet, danych z IATA i Polskiej Izby Turystyki) na 400 mln USD.

Według jego ocen 280 mln przypada na agentów IATA, 70 mln - agentów pośredników, a ok. 50 mln - na przedstawicielstwa linii lotniczych. Tomasz Moroz wolał jednak wstrzymać się z oceną udziału w tym rynku sprzedaży online do uzyskania wstępnych wyników.

Jego zdaniem zainteresowanie klientów na tle prognoz jest nadspodziewanie duże. "Sądziłem, że nasze opóźnienie pod względem dojrzałości rynku wynosi ok. 5 lat w porównaniu z Ameryką i 2 lata w porównaniu z Niemcami. Już teraz, na początku działalności, widzę, że się pomyliłem" - podkreśla optymistycznie Tomasz Moroz.

Jednocześnie internetowi sprzedawcy przelotów nie spodziewają się silnej konkurencji między liniami lotniczymi a serwisami innych stron. "Stanowimy doskonałe uzupełnienie kanału sprzedaży dla linii lotniczych" - powtarzali zgodnie przedstawiciele wszystkich serwisów turystycznych. - "Witryny linii lotniczych nie są w stanie nam zagrozić, ponieważ użytkownik otrzymuje nieporównanie szerszą propozycję". Z kolei przedstawiciel Ticketsonline zapewniał, że serwis nie odbiera klientów ani tradycyjnym, ani internetowym agentom. "Sprzedaż internetowa to nadal nieznaczna część całej sprzedaży LOT-u" - mówi Konrad Jasiński. "Konkurencja może się pojawić mniej więcej za dwa lata, kiedy ten rynek bardziej się upodobni do amerykańskiego" - ocenia Tomasz Moroz. Do tego czasu portale turystyczne mają czas, by znaleźć klientów i przyzwyczaić ich do korzystania ze swoich usług.