Najazdu nie ma

Wstępne dane przedstawione w Wielkiej Brytanii i Szwecji wskazują, że po rozszerzeniu Unii nie nastąpił zalew pracowników z nowych krajów członkowskich. Oba te kraje w pełni od 1 maja br. otwarły swoje rynki pracy na ludzi z nowych krajów UE.

W krajach "starej" Unii powszechnie obawiano się, że wraz z rozszerzeniem nastąpi zalew taniej siły roboczej z 10 nowych, biednych krajów unijnych. W związku z tym w 11 z 15 krajów UE sprzed 1 maja br. (w tym w Niemczech, Francji i Hiszpanii), wprowadzono dwuletnie okresy przejściowe aby uchronić tamtejsze rynki pracy. Kraje te zagwarantowały sobie ponadto możliwość rozszerzenia okresów przejściowych na dalsze trzy lata a potem ewentualnie jeszcze na dwa.

Tymczasem wstępne dane napływające z krajów, które nie przestraszyły się wizji zalewu rodzimego rynku pracy wskazują, że obawy nie były uzasadnione. Brytyjski Home Office opublikował raport, z którego wynika, że większość obywateli nowych krajów członkowskich, którzy pracują na Wyspach, była już tam przed rozszerzeniem, a oczekiwany "najazd" nie ziścił się. Co więcej, zagraniczni pracownicy najczęściej powracają do domu, jeśli w krótkim czasie nie uda się im znaleźć pracy.

Podobnie rzecz ma się w innych krajach, które zdecydowały się otworzyć rynki pracy od 1 maja, jak Szwecja i Irlandia. W Szwecji Krajowe Biuro Ubezpieczeń Społecznych podało, że chociaż pracownicy z nowych krajów członkowskich mają pełny dostęp do szwedzkiego systemu opieki socjalnej, to na podstawie danych z maja i czerwca nie widać oznak "turystyki socjalnej".