(NIE)Monopolista

Telekomunikacja Polska S.A. odwołała się od decyzji URT-u, który stwierdził, że operator ten ma dominującą pozycję na rynku. Kilka dni temu monopolista zaproponował Netii podział przychodów z usług dostępowych w parytecie 70 do 30. Uzasadnia to posiadaniem 95% abonentów.

Telekomunikacja Polska cieszy się w ostatnich dniach szczególną popularnością w polskich mediach. Zaczęło się od pojawienia się na rynku konkurencji w dziedzinie połączeń międzymiastowych. Zaraz po tym Niezależny Operator Międzystrefowy (NOM) zaczął się skarżyć na nieuczciwą konkurencję ze strony narodowego operatora, który reklamuje się w sposób sugerujący, że aby zatelefonować do innego miasta należy przed numerem kierunkowym wybrać prefiks 1033, należący do TP S.A. NOM uważa, że to sugeruje brak wyboru. Głos w tej sprawie zabrał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który stwierdził, że reklama wprowadza abonentów w błąd i zakazał jej emisji.

Kilka dni po decyzji UOKiK TP S.A. stwierdziła, że stanowisko urzędu to nieporozumienie a jego argumentacja prawna jest błędna. Ponadto operator twierdzi, że poinformował listownie wszystkich swoich abonentów o możliwości oraz sposobach wybierania konkurencyjnych operatorów międzymiastowych. Ponadto uruchomił infolinię ze stosownymi informacjami.

Przed dwoma miesiącami prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji formalnie stwierdził to co i tak wszystkim jest wiadome, czyli, że największy polski operator telekomunikacyjny ma na rynku pozycje dominującą. Takie stwierdzenie pozwala URT-owi na o wiele większą ingerencję w postępowanie monopolisty niż to ma miejsce obecnie.

Jednak TP S.A. odwołała się od tej decyzji i w związku z tym, jak na razie, nie ma - formalnie - dominującej pozycji. Powodem odwołania się, jak twierdzi rzecznik prasowy TP S.A. Michał Potocki, były błędy formalne i proceduralne w postępowaniu UOKiK, który musiał decyzję szefa URT zaopiniować. W związku z tym decyzja została zwieszona mimo, że nawet polski telekom wie, iż posiada 95% wszystkich abonentów i skutecznie to wykorzystuje. Przykładem tego może być postępowanie względem Netii. Przed kilkoma dniami Departament Operatorów Krajowych TP S.A. przedstawił największemu w Polsce niezależnemu operatorowi propozycję zmiany umów o współpracy pomiędzy operatorami w zakresie rozliczeń za ruch do dostawców usług internetowych. Telekomunikacja chciałaby zmienić proporcje podziału wpływów za połączenia do numerów zaczynających się od 0-20, czyli umożliwiających łączenie się z Internetem. Do tej pory przyjęto, że operatorzy dzielą się zyskami po połowie. Tak też jest w przypadku, gdy abonent Netii łączy się z numerem dostępowym Telekomunikacji. Netia obarcza swego abonenta kosztami takiego połączenia i połowę oddaje monopoliście. Jednak w przypadku odwrotnym, gdy abonent TP S.A. zechce skorzystać z dostępu do Internetu za pomocą numeru Netii, narodowy operator chciałby zmienić dotychczasowe zasady. Jak twierdzi, w oparciu o dogłębną analizę ruchu informatycznego, wychodzącego z sieci, powinna otrzymywać 70% wpływów, a Netia - 30%. "Taki podział wpływów uważamy za sprawiedliwy ze względu na fakt, że TP S.A. posiada 95% wszystkich abonentów (czyli potencjalnych użytkowników usług telekomunikacyjnych), dla których wybudowano bardzo kosztowną infrastrukturę telekomunikacyjną" - uzasadnia monopolista na piśmie. "To typowe działanie monopolisty, który, nie ponosząc nakładów inwestycyjnych, chce czerpać z ruchu większe korzyści" - twierdzi Jolanta Ciesielska, rzecznik prasowy Netia Telekom. Trudną się z nią nie zgodzić. Można tylko ubolewać nad faktem, że urzędnicy państwowi popełniają błędy i nie są wstanie wyegzekwować prawa, choć wszyscy, w tym sama TP S.A., wiedzą, kto ma dominującą pozycję na rynku. Dopóki monopolista będzie miał możliwość "wykręcania" się od przypięcia mu takiej "łatki", będzie mógł próbować dyktować warunki konkurencji, tak jak Netii.