Ku przestrodze: rok i 3 miesiące dla złodzieja adresów

Były pracownik AOL został skazany za skopiowanie milionów adresów subskrybentów serwisów swojej firmy. Za judaszową sumkę odsprzedał je spamerom, którzy zrobili z tej bazy właściwy dla swej profesji użytek. Rozesłali około 7 mld listów - śmieci. Trwa dyskusja, jakie odszkodowanie AOL może zażądać od swojego byłego pracownika.

Jason Smathers skopiował 92 miliony adresów, w tym część do osób dysponujących kilkoma adresami. W efekcie około 30 mln osób otrzymało spam, pierwotnie reklamujący zagraniczną witrynę dla hazardzistów. Za dane otrzymał 26 tys. USD.

Podobno lista wciąż krąży wśród spamerów narażając kolejnych użytkowników serwisów AOL na otrzymywanie niechcianej poczty. Jak przyznał sam sędzia prowadzący sprawę, on sam zrezygnował z usług AOL pod wpływem ilości napływającego do skrzynki spamu.

Wyrok sądu wydaje się dość surowy i trudno się oprzeć wrażeniu, że został wydany po to, by po raz kolejny przestrzec użytkowników sieci przed traktowaniem internetu jako strefy, gdzie każdemu wszystko wolno. Jeden z prawników nie krył zresztą, że w interesie społeczeństwa jest umacnianie przekonania, że internet to miejsce, gdzie panują te same prawa i przestrzegane są te same wartości co w życiu codziennym.

Prokurator zażądał 400 tys. USD odszkodowania od Jasona Smathersa. Sędzia uznał tę sumę za nieuzasadnioną i poprosił firmę o oszacowanie rzeczywistych strat. Zaporoponował sumę będącą trzykrotnością dotychczasowych zarobków skazanego - czyli 84 tys. USD.