Korporacja Merlin.pl

Od niedawna największy sklep internetowy w Polsce - Merlin.pl - działa jako spółka akcyjna. Pojawił się nowy akcjonariusz, w firmie planowane są zmiany w sposobie zarządzania oraz znaczące powiększenie zespołu pracowników. O zamiarach i sposobach wejścia na rynki zagraniczne oraz planach otwarcia sieci tradycyjnych księgarni rozmawiamy z Krzysztofem Jerzykiem, wiceprezesem Merlin.pl.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu do zarządu Merlin.pl dołączył Piotr Wilam, jeden z założycieli wydawnictwa Pascal i portalu Onet.pl. Firma zmieniła się w spółkę akcyjną. Ogłoszono plany rozbudowy firmy i utworzenia bardziej korporacyjnej struktury.

Anna Meller: Zacznijmy od tego, jaki ten rok będzie dla Merlina. Na jakie przychody Państwo liczą?

Krzysztof Jerzyk: I kwartał zakończył się 50% wzrostem sprzedaży w stosunku do I kwartału 2005 roku. Co najmniej taki sam wzrost szacujemy dla całego roku 2006 - czyli sprzedaż w wysokosci 65 mln zł.

Zamierzają Państwo zainwestować w otwarcie większej liczby tradycyjnych sklepów? Czy takie, jak ten na Złotej w Warszawie, powstaną również w innych miejscach Polski?

Tak, zdecydowanie. Wkrótce otworzymy następny punkt sprzedaży - tym razem na ulicy Waryńskiego w Warszawie. Trwają również intensywne prace nad uruchomieniem księgarni Merlina w innych miastach. Dla nas księgarnie te spełniają także inną, ważną rolę - są punkatami odbioru zamówień składanych przez klientów w internecie.

Amazon.com rozpoczął współpracę z kilkoma polskimi podmiotami. Nie obawiają się Państwo, że klienci mogą zacząć częściej kupować u konkurencji?

Korporacja Merlin.pl
Jeśli chodzi o wejście Amazon.com do Polski, to było o tym więcej plotek niż się rzeczywiście stało. Amazon nie wchodzi do Polski, nawiązuje luźną wspópracę z porównywarką cen 9 sekund.

Jak duża część zamówień pochodzi z zagranicy? Czy jest pomysł, by uruchomić zagraniczne wersje Merlina (np. u wschodnich czy południowych sąsiadów)?

Zamówienia z zagranicy stanowią ok. 5% wszystkich zamówień. Jeśli chodzi o ekspansję, to raczej myślimy o angielskojęzycznej wersji Merlina. Rynki naszych sąsiadów są zbyt małe, aby gwarantować rentowność przedsięwzięcia.

Co kupuje w Merlinie przeciętny Polak?

Ponad 50% sprzedaży stanowią cały czas książki. Rozszerzamy nasz asortyment. Mamy bogatą ofertę zabawek a także elektroniki. Na zasadach parterskich można na naszych stronach zakupić również wino. Partnerem w tej kwestii jest firma W4Y.

IAB oszacowało, że polski e-commerce w 2005 roku był wart ok. 2 mld zł. Czy Pan się zgadza z tymi prognozami? Jak duży udział w rynku ma Merlin?

To są tylko szacunki. Uwzględniają usługi turystyczne, finansowe, sprzedaż biletów lotnicznch. Trudno je komentować.

Co jest Pana zdaniem największa barierą w rozwoju polskiego e-commerce?

Przede wszystkim wciąż wysoka cena za dostęp do internetu oraz ciągle niewystarczający standard usług firm logistycznych (poczta, kurierzy). Brak jest również konkurencji na rynku usług finasowych, przez co wciąż obowiązują wysokie prowizje za "usługę pobrania" oraz wysokie prowizje od transakcji kartami i za przelewy. Ponadto mały jest sam stopień "informatyzacji" firm współpracujących z nami - dostawców. Często brakuje im elektronicznych, aktualizowanych online katalogów produktów.

Jest Pan związany z Merlinem od wielu lat. Księgarnia zaczynała pracę w niewielkim pomieszczeniu, teraz działa w nowej siedzibie w Piasecznie, ma plany zwiększenia sprzedaży, poszerzenia zespółu. Jak Pan się na to wszystko zapatruje? Jak wspomina Pan minione czasy?

Nie można żyć wspomnieniami. Tak, wracamy myślami do pionierskich czasów, gdy ustalaliśmy standardy e-commerce w Polsce. Między innymi wymusiliśmy rozdzielenie procesu autoryzacji i pobierania pieniędzy z karty klienta, przez co karta obciążana jest w chwili wysyłki towaru a nie składania zamówienia. Zmiany, których ostatnio dokonaliśmy w Merlinie, to patrzenie w przyszłość. Spółka akcyjna to nie tylko zmiana nazwy firmy. To także inny sposób zarządzania firmą, już bardziej korporacyjny.

Dziękuję za rozmowę