Korea Północna znów usunięta z Facebooka

Facebook usunął stronę północnokoreańskiego rządu z powodu złamania regulaminu serwisu. To już drugi raz w ciągu mniej niż tygodnia, gdy konto odsyłające do reżimowego portalu Korei Północnej zostało usunięte przez twórców tego serwisu społecznościowego.

Strona internetowa Uriminzokkiri to serwis, który w języku koreańskim publikuje nowości i materiały propagandowe z Korei Północnej. Swoje pierwsze konto na Facebooku portal stworzył w ubiegłym tygodniu, lecz zostało ono usunięte w piątek za złamanie zasad korzystania z serwisu. Drugi raz konto zostało założone w trakcie weekendu, ale i ono znikło z serwisu już w poniedziałek.

Zdaniem rzeczniczki Facebooka, Kumiko Hidaki, błędem twórców portalu było stworzenie kont jako profile. Taki sposób korzystania z serwisu adresowany jest do osób prywatnych, a nie organizacji. Dla stron, takich jak Uriminzokkiri, które chcą zaistnieć na Facebooku, firma przygotowało konta nazywane stronami.

Korea Północna znów usunięta z Facebooka

Zaczęło się zabawnie, paradoksalnie jednak, Kim Dzong Il może zyskać na zamieszaniu wokół Uriminzokkiri. W końcu to strony Korei Płn. są blokowane i cenzurowane, a nie każdy zada sobie trud, by zapytać: dlaczego?

Hidaka dodała też, że "Facebook polega na kontaktach prawdziwych ludzi tworzących rzeczywiste relacje i ludzie na Facebooku najwięcej zyskują korzystając ze swoich prawdziwych tożsamości". Można to odczytywać jako aluzję do anonimowego charakteru kont rządowych Korei Północnej.

W sprawie znów wypowiedział się również Philip Crowley, rzecznik prasowy Departamentu Stanu USA, który w podobnym tonie komentował już północnokoreańskie konto na Twitterze. Korea Północna dołączyła do Facebooka, ale czy pozwoli na to swoim obywatelom? Czym jest Facebook bez przyjaciół?

Północnokoreańskie konta w społecznościach sieciowych wywowały burzliwe reakcje na Dalekim Wschodzie. W Korei Południowej rząd ostrzegł swoich obywateli, by nie stawali się przyjaciółmi konta Uriminzokkiri na Facebooku.

Korea Południowa, która technicznie nadal jest w stanie wojny z reżimem Kim Dzong Ila, blokuje wiele informacji, które wypływają z północnokoreańskich mediów. Koreańczykom z Południa, którzy przyjmują i rozsyłają wiadomości z Północy, grożą poważne konsekwencje prawne.

Rząd w Seulu chce odciąć swoich obywateli od nowych północnokoreańskich stron. To trudne zadanie, bo o ile łatwo zablokować zwykły portal (jak zrobiono z Umirinzokkiri.com), o tyle trudniej już wyłączyć jeden profil z wielkiego serwisu społecznościowego. W ostatnim tygodniu rząd Korei Południowej zablokował dostęp do twitterowej strony Uriminzokkiri, ale blokada jest bardzo łatwa do obejścia.

Trzy konta Korei Północnej przyciągnęły już więcej niż 10 tys. widzów i zwolenników. To niezły wynik, biorąc pod uwagę, że wystartowały niecały miesiąc temu. Zdaniem analityków, głównymi adresatami kont są właśnie południowi Koreańczycy, a profile w serwisach Twitter, YouTube i Facebook to ochrona przed blokadami, które rząd w Seulu nałożył na Uriminzokkiri.com.