Koniec intenetowych cocktail-parties

Pierwsza "importowana" ze Stanów Zjednoczonych inicjatywa również ma charakter non-profit. Jest to międzynarodowe stowarzyszenie Digital People Network założone we wrześniu 1997 roku. Liczy obecnie ponad 1000 członków tylko Wielkiej Brytanii. Działa też w Azji, USA i Izraelu.

Jednak największy rozgłos zyskała organizacja znana jako First Tuesday (jej spotkania tradycyjnie odbywają się w pierwszy wtorek miesiąca). Powstała w Londynie pod koniec 1998 roku. Spotkania szybko zdobyły ogromną popularność, stały się regularne, liczba ich uczestników rosła. Wśród sponsorów spotkań byli tacy potentaci, jak Excite, Oracle, Sun, IBM, PricewaterhouseCoopers, Goldman Sachs.

W ich wyniku wystartowały pomyślnie m. in. Red Message, Peoplesound.com, ClickMango, Moreover.com, Wildday.com, UPAQ, Pipcard.com, Ihavemoved.com. Oblicza się, że za ich pośrednictwem w ciągu dwu lat zainwestowano ok. 130-150 milionów dolarów.

Idea "londyńskich wtorków" okazała się bardzo nośna i znalazła wielu naśladowców. Po uzyskaniu licencji na nazwę First Tuesday jej członkowie zaczęli autonomicznie organizować spotkania tego cyklu w coraz to nowych miejscach na całym świecie. Obecnie odbywają się w 90 miastach 42 krajów. Liczba zarejestrowanych uczestników wynosi ok. 80 tysięcy, a regularnie na spotkania uczęszcza 25 tysięcy osób. I to wszystko w ciągu niespełna dwu lat! Całkowicie zasadnie nazywa się tę organizację międzynarodową wspólnotą. Dystansuje bowiem liczebnością wszystkie pozostałe stowarzyszenia.

First Tuesday ustanowiła nową jakość na pozaamerykańskim rynku internetowym (chociaż spotkania odbywają się także i w USA). Miała ona ułatwić światu (w szczególności Europie) nadrabianie zaległości wobec Stanów Zjednoczonych w budowie Nowej Gospodarki.

Mimo szumnych deklaracji można sądzić, że organizatorzy przynajmniej w jakiejś mierze planowali działalność komercyjną. W Wielkiej Brytanii pobierają 2-procentową prowizję od wartości transakcji zawartych dzięki spotkaniom. Teoretycznie jest ona wydatkowana na finansowanie kolejnych "wtorków" (tej zasady nie stosuje się wszędzie). Z czasem zaczęli mnożyć ofertę o pośrednictwo na rynku pracy i nieruchomości w formie fizycznych spotkań i serwisów online, co także można poczytywać za chęć spieniężenia posiadanych kontaktów. Niektórzy specjaliści uważają, że pozorny idealizm First Tuesday to tylko chwyt marketingowy. Jednak takim opiniom wydaje się przeczyć ogromna popularność i szybki rozwój organizacji. Nie można go tłumaczyć wyłącznie zręcznością organizatorów i naiwnością części uczestników.