Klik, klik

DoubleClick był na szczycie zarówno boomu internetowego, jak i boomu sektora reklamy. Wraz z szybkim wzrostem liczby witryn internetowych - z których niemal wszystkie utrzymywały się z wpływów z reklam - DoubleClick stał się symbolem przyszłości świata internetowego biznesu. Ludzie wierzyli w tę firmę. W dniu, gdy Kevin O'Connor powrócił z Belize, DoubleClick ogłosił wyniki finansowe za ostatni kwartał, z których wynikało, że po raz pierwszy zanotował zysk. Dochód z działalności operacyjnej wyniósł 34 mln USD. Jednak wśród lawiny mrocznych wieści o gwałtownych spadkach cen akcji spółek technologicznych dobre wieści z DoubleClick przeszły bez większego echa.

Zdaniem kierownictwa DoubleClick w ostatnim szaleństwie na Wall Street było coś szczególnie nie fair. Giełda zachowała się jak bestia, która pożera własne młode. W końcu to przecież rynek sprawił, iż na dotcomy spadł deszcz pieniędzy. Firmy te z kolei zaczęły wydawać krocie na reklamy, zarzucając nimi telewizję, radio, czasopisma, finał rozgrywek pucharowych futbolu amerykańskiego Super Bowl, a wreszcie i sam Internet. Zjawisko to było symptomatyczne dla ogólnej euforii przełomu roku 1999 i 2000, a DoubleClick radośnie rozmieszczał zamówione reklamy. "To był łatwy zysk" - mówi Barry Salzman, szef działu międzynarodowego firmy. A potem nastąpił kwietniowy krach i dotknięte nim dotcomy (te, które w ogóle zdołały utrzymać się na rynku) zaczęły obcinać budżety reklamowe. Dzięki długoterminowym kontraktom skutki tego procesu ujawniły się dopiero po pewnym czasie. Kiedy to jednak nastąpiło, Wall Street zareagowała wstrząsem (totalny szok!) na wieść, że wydatki na reklamę zmalały. A przecież było to wynikiem działań rynkowych. Kevin O'Connor mówi, że inwestorzy nie ogarniają całości sytuacji: "Analizowałem wyniki. Pobiliśmy wszelkie rekordy. Internet jest niewiarygodny. Wall Street nie może się zdecydować: to nas uwielbia, to znów zmienia zdanie".

Jednak Kevina O'Connora to nie wzrusza. "Działamy w świetnej branży, nasza stopa kapitalizacji jest wysoka. Tylko w gotówce mamy 900 mln USD" - podkreśla. "Naszym zadaniem na przyszłość jest dalsze prawidłowe rozpoznawanie potrzeb klientów". Szef działu technologii DoubleClicka, David Rosenblatt, twierdzi, iż firma wręcz skorzysta na braku stabilności rynku, ponieważ jest większa, bogatsza i działa bardziej globalnie niż inne. Już obecnie 24% działalności firmy odbywa się poza granicami Stanów Zjednoczonych. Firmy konkurencyjne, takie jak 24/7 Media i należąca do CMGI Engage, nie mają tego atutu.