Jaka będzie przyszłość internetowego marketingu?

Na to pytanie odpowiedzi szukano podczas jednej z dyskusji prowadzonej na konferencji AD:Tech. Swoje wizje zaprezentowało dwóch panelistów: Michael Tchong, analityk z Trendsetter oraz Goeffrey Ramsey, szef eMarketera.

Zdaniem Ramseya, do końca 2004 roku wydatki online wyniosą 7,6 mld USD, co potwierdzi prognozowane ożywienie w branży. Uczestnicy sesji mieli możliwość za pomocą SMS-ów na bieżąco komentować wypowiedzi ekspertów. Po przedstawieniu przez Ramseya danych, 42% osób stwierdziło, że w następnym roku planuje zwiększenie swoich budżetów online o 10% do 25%.

Ramsey zaznaczył również, że zwiększenie się ilości internautów posiadających szerokopasmowy dostęp do Internetu wpłynie pozytywnie na e-marketing. Według szacunków eMarketera do końca 2005 roku 32% użytkowników będzie posiadało tego typu łącza. Z wpływem technologii dostępowej na reklamę internetową polemizował Tchong. Jego zdaniem, posiadanie szerokopasmowego łącza wcale nie zachęci użytkowników do oglądania większej ilości reklam. Uczestnicy dyskusji, którzy mieli możliwość wyrażenia swojej opinii za pośrednictwem SMS-ów stwierdzili, że dopiero w momencie kiedy 50% internautów będzie miało szerokopasmowy dostęp do Internetu, będzie można mówić o znaczącym przełożeniu tej sytuacji na marketing internetowy.

Eksperci zaznaczyli, że coraz prężniej zacznie rozwijać się m-marketing. Obaj rozmówcy byli pewni co do dynamiki rozwoju rynku mobilnego. Wskazali, że największą penetracją telefonów komórkowych poszczycić się mogą Włochy (93%), natomiast w Stanach Zjednoczonych sytuacja jest o wiele gorsza (penetracja na poziomie 48%). Ramsey zaznaczył, że do 2005 roku w USA będzie 173 mln abonentów telefonii komórkowej. Michael Tchong podkreślił, że najlepszym rozwiązaniem w świadczeniu usług mobilnych jest oferowanie ich bezpłatnie, ale w zamian umieszczanie w nich reklam. 59% uczestników konferencji potwierdziło, że kierunek mobilnej promocji jest właściwą drogą.

Tchong dodał, że żyjemy obecnie w erze „kompresji czasu”, kiedy brakuje nam wolnych minut na dokończenie jedzenia obiadu, obejrzenia filmu, spotkania się z przyjaciółmi. Również taki stan rzeczy należy, zdaniem Tchonga, uwzględniać w przygotowywaniu kampanii reklamowych.