Interaktywna, cyfrowa telewizja zamiast Internetu?

Podstawową przewagą cyfrowego kabla i DSL nad systemami satelitarnymi i naziemnymi jest bardzo szybki kanał zwrotny (return path), który umożliwia firmom takim jak np. AT&T czy Cox Communications czy Qwest Communications, równoczesne oferowanie usług telefonicznych, dostępu do danych sieciowych i filmów wideo, za pomocą jednego łącza. Technologie te pozwalają także oferować usługi telewizji interaktywnej takie jak np. dostarczania filmów na życzenie (video-on-demand) czy gry typu 'multi-user'. Wadą telewizji kablowej i łącz DSL jest jednak długi i kosztowny okres budowania takich sieci, a oprócz tego nie wiadomo czy przemiana firm telekomunikacyjnych w nadawców telewizyjnych będzie korzystna dla odbiorców cyfrowej zawartości.

Zaletą systemów satelitarnych jest fakt, że praktycznie każdy z dostępem 'do nieba' może odbierać sygnały takiej telewizji, a większość satelitarnych programów jest już cyfrowa. Podstawową wadą takich rozwiązań jest jednak konieczność zakupu satelitarnej anteny i precyzyjnego jej ustawienia. Platforma ta nie zapewnia także szybkiego kanału zwrotnego, co ogranicza potencjalne możliwości nadawania serwisów interaktywnych.

Bezprzeczną zaletą systemów opierających się na nadajnikach naziemnych jest fakt, że widz korzystający z tradycyjnej telewizji zmuszony zostaje jedynie do zakupu taniej przystawki (set-top box), która pozwoli mu odbierać wielokanałową telewizję interaktywną. Podobnie jednak jak w przypadku rozwiązań satelitarnych, wadą tej technologii jest brak szybkiego kanału zwrotnego i konieczność wykorzystywania przez użytkownika do tego celu istniejących linii telefonicznych.

W kraju takim jak Stany Zjednoczone gdzie współczynnik penetracji telewizji kablowej i satelitarnej jest bardzo wysoki, rozwiązania naziemne (DTT) czy systemy DSL TV staną się raczej technologiami uzupełniającymi, a nie prawdziwymi konkurentami dla dwóch podstawowych platform. Natomiast w krajach gdzie infrastruktura kablowa i telefoniczna jest mniej rozwinięta, cyfrowe systemy naziemne i satelitarne zdominują rynek DTV.

Bowiem oprócz lepszej jakości obrazu i większej ilości kanałów, cyfrowa telewizja jest w stanie oferować rozbudowane opcje interaktywne, włącznie np. z wysyłaniem prezyzyjnie spersonalizowanych reklam czy plików multimedialnych. Wraz z upowszechnieniem się iTV możliwa będzie np. taka hipotetyczna sytuacja: John jest 26 letnim kawalerem, Mary 55-letnią mężatką i oboje np. lubią podróżować i oglądać policyjne seriale. Podczas emisji kolejnego odcinka serialu "Strażnik Teksasu" pojawia się reklama wycieczki do Afryki - John widzi wtedy w swoim telewizorze wersję z plażą, graczami w siatkówkę i muzyką reggae. Natomiast 55-letnia Mary oglądając ten sam odcinek "Strażnika Teksasu" widzi inną wersję reklamy tej samej wycieczki: plaża jest np. wyludniona, zachodzi słońce, a w tle śpiewa Frank Sinatra. Oboje klikają odpowiedni przycisk i broszury ze szczegółami oferowanej wycieczki trafiają do ich skrzynek pocztowych.

Co umożliwiło ewentualne spotkanie się Johna i Mary na tym samym wycieczkowym statku? "Pozwalają na to zaawansowane narzędzia edycyjne i zakodowane dane wpływające na treści przekazywane do telewizyjnej przystawki" - twierdzi Bill Borrelle z firmy Visible World - jednego z pierwszych uczestników "gorączki iTV". Narzędzia opracowane przez Visible World umożliwiają stworzenie jednej reklamówki w wielu wersjach: "Zamiast robienia jednej wersji filmiku, tworzymy kilka dodatkowych wariantów specyficznej sceny, opracowujemy kilka alternatywnych ścieżek dźwiękowych i podkreślamy wybrane elementy w treści. Wkładamy w to o 15-25% więcej wysiłku niż w przygotowanie jednej wersji reklamówki" - twierdzi Borrelle. Poszczególne wersje reklamówki kierowane są następnie do precyzyjnie określonego gospodarstwa domowego. Reklamodawca koduje reklamę, a następnie używa zaszyfrowanych, specyficznych dla każdego gospodarstwa danych przechowywanych w przystawce iTV i z ich pomocą dobiera najodpowiedniejszą dla danego odbiorcy wersję. Porównywanie danych i oferowanie możliwie jak najbardziej spersonalizowanych treści jest stosowane powszechnie w Internecie, tak więc "dlaczego telewizja nie może robić tego samego?" - pyta Bill Borrelle.