Góra kłopotów Google

Postanowienie przychylne Copiepresse, może zainspirować innych właścicieli praw autorskich do dochodzenia sprawiedliwości i potencjalnie wpłynąć na to, w jaki sposób inne europejskie kraje zastosują prawo autorskie w przypadku wyszukiwarek. Podjęcie decyzji przez sąd może potrwać kilka tygodni. Google złożyło także apelację.

Firma z Mountain View odmówiła komentarzy dotyczących możliwych implikacji, jakie przyniesie proces. Jednak nie bagatelizuje problemu. "Wiemy, że ta sprawa dotyczy kwestii skomplikowanych i ważnych. Dotyka idei, jaka leży u podstaw działania silników wyszukiwarek" - pisze na blogu Google Rachel Whetstone.

W Europie, w odróżnieniu od USA, nie ma powszechnego prawa dozwolonego użytku, jednak organizacje mogą używać treści chronionych prawem autorskim w ograniczonym zakresie, bez wcześniejszego pytania o zgodę. Sądy zwykle rozpatrują, czy materiały chronione prawem autorskim zostały użyte w celach komercyjnych, jak duża część zastrzeżonych treści była wykorzystana oraz jaki ma to wpływ na wartość tych treści.

Nie wiadomo, czy inni wydawcy wystosują podobne procesy. Wielu - zapewne większość - jest zadowolona z obecności w serwisie Google News, ponieważ generuje on duże ilości ruchu do witryn wydawców.

Google News to "potężny generator ruchu", mówi Rusty Coats, zarządzający witryną TBO.com, internetowym serwisem gazety Florida Tampa Tribune. Około 15% wizyt w serwisie pochodzi z wyszukiwarek, a jeśli w okolicy coś się dzieje, np. jest huragan, to może być nawet 50%.

- Fakt, że Google również czerpie ze wzmożonego ruchu, traktowałbym jako rodzaj podatku. Sprzeciwianie się temu (indeksowaniu - przyp. red.), to jak podcinanie gałęzi na której się siedzi - mówi Coats. Nic nie jest w 100% dobre, ale Google na pewno nie jest złe - dodaje.

Sullivan z SearchEngineWatch, uważa, że belgijscy wydawcy byli w stanie skrzyknąć się i działać razem przeciwko Google, ponieważ funkcjonują na małym rynku. Podjęcie takich działań byłoby znacznie trudniejsze na większym rynku, choćby w USA.

- Wygląda na to, że ci wydawcy chcą być nie tylko indeksowani przez Google, ale i otrzymywać cześć zysków, tylko dlatego, że tam się znaleźli - mówi Sullivan, który twierdzi, że wydawcy mogli po prostu zrezygnować z obecności w Google News, a jednak wybrali drogę sądową.

Jednak Angela Mills Wade, dyrektor zarządzająca Europejskiej Rady Wydawców (EPC) przyznaje, że działania Copiepresse cieszą się szerokim poparciem w branży wydawniczej: - Wśród wydawców prasowych panuje powszechna zgoda na to, że obecna sytuacja jest nie do przyjęcia. Niektóre gazety opowiadają się za procesami sądowymi, większość faworyzuje rozwiązania technologiczne, które dadzą wydawcom lepszą kontrolę nad treścią.

EPC pomaga w rozwijaniu technologii ACAP (Automated Content Acces Protocol), systemowi, dzięki któremu gazety będą miały większy wpływ nad tym, w jaki sposób korzysta się z ich materiałów. Google zaoferowało, że przyłączy się do inicjatywy ACAP pod warunkiem, że protokół będzie bazował na robots.txt - powszechnie używanej w internecie technologii, dzięki, której łatwo można wykluczyć witrynę z indeksów wyszukiwarek. Google nie chce się jednak zgodzić na wykorzystanie nowej technologii zaproponowanej przez ACAP, wyjaśnia Whetstone.

Na chwilę obecną wiadomo jedno. Google musi edukować wydawców. - Oczywiście wydawcy są rozgoryczeni. Jednak ich przypuszczenia są w większości błędne - mówi Sullivan. Na przykład, Google podpisało umowę z Associated Press na dostarczanie treści. Inni wydawcy czują się pokrzywdzeni, że nie są traktowani równo, mówi Sullivan. A prawda jest taka, że Google będzie używało treści AP "w znacznie szerszym zakresie, niż określa to prawo autorskie", być może, aby stworzyć nowy serwis WWW.

Inni wydawcy uważają, że bliższa współpraca z wyszukiwarkami może przynieść obopólne korzyści. W tym tygodniu kilka dużych wydawnictw amerykańskich podpisało umowę z portalem Yahoo. Jej celem ma być zwiększenie ruchu na witrynach zarówno wydawców, jak i Yahoo.

Google jest nadal w głównej mierze firmą technologiczną, a technologia nadal jest czymś, czego gazety "panicznie się boją", mówi Coats z Tampa Tribune. To szansa na współpracę, w której wydawcy będą korzystać z potencjału reklamowego i otwartych interfejsów programistycznych Google, z kolei Google w szerszym stopniu wykorzystua treści wydawców, choćby przy użyciu takich technologii jak RSS, przekonuje Coats.

W międzyczasie Google może po prostu usunąć materiały pochodzące od wydawców, z którymi nie może się dogadać, mówi Andrew Girdwood, z brytyjskiej firmy BigMouthMedia, zajmującej się optymalizacją stron do wyszukiwarek.

- Celem Google jest uporządkowanie wszystkich światowych zasobów informacji - mówi Girdwood. - Ale tak naprawdę nie ma gazety, bez której świat nie mógłby dalej funkcjonować.

Jest jednak sporo krajów, z działania w których nie zamierza rezygnować Google.

Tłumaczenie tekstu "Google News finds more trouble in Europe", James Niccolai, IDG News Service, Paris Bureau