Google nie chce współpracować z USA

Amerykański Departament Sprawiedliwości chce, by Google udostępnił informacje o tym, jak Amerykanie korzystają z sieci. Google odmówił, mimo iż dane miałyby służyć ochronie nieletnich przed dostępem do pornograficznych treści.

Choć większość mediów przyjęła odmowę ze zrozumieniem, sprawa jest dyskusyjna. Rząd nie chce danych osobowych, a jedynie próbkę miliona zapytań z wyszukiwarki z jednego tygodnia. Wiadomo, że pozostałe wyszukiwarki tej prośbie nie odmówiły.

Obrońcy prywatności są zaniepokojeni. Argumentują, że dane o tym, ile rezultatów wyszukiwania z miliona to strony o charakterze pornograficznym w niczym nie pomogą rządowi. Mają jedynie stanowić podpowiedź o skali zainteresowania pornografią pomocną w początkowym okresie prac legislacyjnych. Niektórzy podkreślają, że przekazanie takiej informacji może stworzyć niebezpieczny precedens i obojętne jest, czy dane te są przekazane prywatnym firmom czy instytucji rządowej.

Podobno Departament Sprawiedliwości jest zdeterminowany, by wydostać dane od Google.

Aktualizacja: 23 stycznia 2006 16:02

W piątek, gdy świat obiegła informacja o tym, że Google odmówił podania informacji o wyszukiwaniach dokonanych na swojej wyszukiwarce, akcje spółki spadły o 8,5%, czyli o 36,98 USD od ostatniego notowania do poziomu 399,46 USD. Nigdy wcześniej akcje Google nie odnotowały spadku tej wielkości. Amerykańscy analitycy podpowiadają obecnie, że jest to dobry moment na zakup akcji tej spółki. W efekcie cena akcji już teraz wzrosła o 1,8% i wynosi 406,8 USD. Znawcy rynku, w tym analityk Safa Rashtchy, podkreślają, że piątkowy spadek nie powinien mieć znaczenia i akcje spółki wciąż dobrze rokują. Przypomnijmy że rekordową cenę akcje spółki zanotowały 11 stycznia - 471,63 USD.