Google wydał internautę

Koncern Google przyczynił się do aresztowania obywatela Indii, który zamieścił w Sieci wulgarny komentarz dotyczący popularnego polityka, pani Sonii Gandhi. Dwudziestodwuletni Rahul Krishnakumar Vaid umieścił swój wpis w google'owskim serwisie społecznościowym Orkut, na grupie "Nienawidzę Sonii Gandhi". Google przekazał indyjskim władzom dane mężczyzny.

Vaid został oskarżony na podstawie Kodeksu Karnego oraz Information Technology Act. Samemu twórcy grupy "Nienawidzę Sonii Gandhi" nic prawdopodobnie nie grozi, gdyż deklarowanie nienawiści nie jest w Indiach karalne. Władze natomiast postanowiły ścigać za wulgarny komentarz.

Google tłumaczy, że firma chroni prywatność użytkowników, ale musi przestrzegać lokalnego prawa. Koncern Page'a i Brina nie jest jednak jedyną dużą firmą, która niesławnie zapisuje się w historii Internetu i wolności wypowiedzi. Najbardziej potępiany jest portal Yahoo!, który wydał chińskim władzom kilku niepokornych. Microsoft i Google stosują się natomiast w Chinach do życzeń władzy i cenzurują swoje witryny. Koncern z Redmond nie pozwala umieszczać na chińskim MSN Spaces niektórych terminów, a Google cenzuruje wyniki wyszukiwania.

W związku z coraz większymi obawami o to, że amerykańskie firmy mogą współpracować z władzami krajów, które tłumią wolność słowa, kongresmen Chris Smith zaproponował uchwalenie Global Online Freedom Act. Ustawa zabrania amerykańskim przedsiębiorstwom ujawniania danych internautów, z wyjątkiem przypadków "usprawiedliwionych i zgodnych z prawem". Trudno jednak orzec, jak rozumieć ten termin.