Google wstrzymuje skanowanie książek

Google zmieniła strategię o 180 stopni. Dotychczas wydawcy mogli zgłaszać swoje książki do zeskanowania. Po zmianie, aż do listopada wydawcy będą mogli zgłaszać książki, których nie chcieliby zobaczyć w zdygitalizowanej wersji.

Zamiar zeskanowania skarbów światowych bibliotek przedstawiciele spółki ogłosili jeszcze w grudniu 2004 roku. W międzyczasie przez Europę przeszła fala protestów. Najgłośniej krzyczeli Francuzi obawiając się, że proces indeksowania książek będzie przebiegał pod dyktando anglofilów i że dzieła we francuskim języku będą w katalogu niedoreprezentowane. Ich głosami zająła się Bruksela planując utworzenie podobnej inicjatywy, ale faworyzującej językową różnorodność skanowanych utworów.

Protestowali i nadal protestują również wydawcy obawiając się naruszeń praw autorskich w efekcie niekontrolowanego kopiowania i dystrybuowania zeskanowanych książek. Nie bez znaczenia jest tez fakt, że Google dzieki oferowanym w internecie książkom prawdopodobnie zwiększy przychody, podczas gdy wydawcy albo straca, albo - w najlepszym wypadku - nic nie zyskają, gdyz Google nie zamierza dzielić się zyskami za reklamę, jaka pojawi się w książkowym kontekście.

Nie wiadomo ile książek Google zeskanowała od momentu uruchomienia projektu. Ich źródłem były biblioteki z Harvard, Michigan oraz Stanford. Oxford dostarczał tytułów, do których wygasły już prawa autorskie. Projekt zakrojony jest na szeroką skalę i proces włączania nowych tytułów do indeksu ma trwać co najmniej pięć lat.