Google broni swoich metod

Google musi bronić przed sądem swoich metod indeksowania i oceniania witryn internetowych. Koncern został pozwany przez firmę KinderStart.com, której przedstawiciele oskarżają go, że usunięcie firmowej witryny z indeksu wyszukiwarki doprowadziło do poważnych strat finansowych. Sprawa ta wskazuje, jak wielką wagę dla gospodarki mają wyniki prezentowane internautom przez wyszukiwarki.

"To bardzo ważna sprawa. Wszyscy używają wyszukiwarek, więc pytanie brzmi: Czy otrzymujesz prawdziwe i wiarygodne rezultaty" - mówi Gregory Yu, adwokat powoda. "Google nie powinno mieć prawa dowolnie usuwać witryn lub nadawać im najniższego rankingu" - dodaje. W imieniu swojego klienta oskarżył Google o naruszenie prawa do wolności słowa, nielegalne wykorzystywanie monopolistycznej pozycji w celu zaszkodzenia konkurencji, angażowanie się w nieuczciwe praktyki, dopuszczenie się zniesławienia oraz naruszenie Federalnej Ustawy Telekomunikacyjnej.

Google twierdzi, że sąd powinien oddalić pozew bez rozpatrywania. Jego przedstawiciele mówią, że sprawa sprowadza się do jednego zasadniczego pytania: Kto, sąd czy wyszukiwarki, powinien decydować o pozycji strony wśród wyników wyszukiwania? "Jeśli KinderStart ma rację, to ani Google, ani żadna inna wyszukiwarka nie będzie mogła działać, bo bez przerwy będzie pozywana do sądu przez firmy, które chciałyby mieć lepszą pozycję w wynikach wyszukiwania" - mówią przedstawiciele Google.

KinderStart uruchomiło w 2000 roku witrynę WWW, a w 2003 roku firma dołączyła do AdSense, programu reklamowego Googlea. Dwa lata później ruch na firmowej stronie zmniejszył się nagle o 70%, a wpływy z AdSense spadły o 80%. KinderStart uważa, że winnym jest Google, który niespodziewanie usunął witrynę z indeksu.

To nie pierwsze kontrowersje wokół najpopularniejszej wyszukiwarki na świecie. W lutym z jej bazy danych usunięto witrynę koncernu BMW. Przedstawiciele Google twierdzili, że witrynę skonstruowano tak, by oszukiwała roboty indeksujące. Kilka dni później BMW znowu znalazło się w indeksie, a Google poinformował, że webmasterzy tej firmy dokonali zalecanych zmian. Samo BMW nigdy nie potwierdziło, by zrobiło coś złego.