Fuzja pod znakiem zapytania

Analitycy są zdania, że połączenie HP i Compaqa jest coraz mniej prawdopodobne. Fuzji sprzeciwiają się udziałowcy posiadający blisko 20% akcji HP.

Połączenie firm staje się coraz mniej prawdopodobne - twierdzą analitycy. Fuzja gigantów stanęła pod dużym znakiem zapytania, po tym jak w piątek przedstawiciele Fundacji Packarda ostatecznie potwierdzili swój sprzeciw odnośnie do połączenia firm. Udziałowcy sprzeciwiający się fuzji reprezentują ok. 18% głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Ich zdaniem, przejęcie Compaqa za blisko 25 mld USD wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem dla HP.

Wiele zależy teraz od układu sił akcjonariatu HP. We wtorek zarząd firmy zorganizował w Nowym Jorku spotkanie z akcjonariuszami instytucjonalnymi, chcąc zorientować się, czy wciąż może liczyć na ich wsparcie. Blisko 70% z nich musi wyrazić swoje poparcie dla transakcji, aby przegłosować połączenie. "Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji szanse na fuzje są mniejsze niż 50%" - stwierdził jeden z największych udziałowców Hewlett-Packard.

Michael Capellas, dyrektor wykonawczy Compaqa, wystosował oficjalne oświadczenie do 67 tys. pracowników firmy, w którym stwierdza, iż nadal wyraża poparcie dla fuzji. Zapewnił on jednak, że Compaq ma określoną strategię działania na rynku zarówno jako część HP, jak i samodzielne przedsiębiorstwo. Plan "B" nie jest nową strategią. Zakłada on dalsze koncentrowanie się Compaqa na rynku korporacyjnym przy sukcesywnym wzroście przychodów z działalności usługowej. Firma zamierza konkurować m.in. z należącym do IBM działem Global Services Division.

Niepewność transakcji staje się szczególnie niekorzystna dla Compaqa. Zarząd firmy spodziewa się wiec, że kierownictwo HP przedstawi ostateczne stanowisko w sprawie fuzji w ciągu kilku najbliższych tygodni. Koncerny formalnie nie ustaliły jednak daty zakończenia rozmów.