Francuski łącznik budżetu

Na początku marca minister Aldona Kamela-Sowińska poinformowała,

że nikt jej nie zwolnił z realizowania polityki prywatyzacyjnej. Jeżeli France Telecom nie skorzysta z opcji kupna 10% akcji TP SA, to pakiet pozostający w rękach resortu zostanie skierowany na giełdę.

Obecnie Skarb Państwa posiada 35% akcji monopolisty, ale na sprzedaż jest tylko 30%, pozostałe to tzw. rezerwa reprywatyzacyjna. Pani minister przyznała, że tak dużej puli akcji nie będzie łatwo ulokowaćna rynku publicznym. Gdy Francuzi podpisywali umowę prywatyzacyjną, za jedną akcję płacili 38 zł.

W tym samym czasie na Giełdzie Papierów Wartościowych wyceniono je na 36 zł. Jednak dekoniunktura na rynku sprawiła, że wartość papierów znacznie zmalała i ostatnio waha się między 23 a 26 zł za akcję. Trudno więc się dziwić, że inwestor strategiczny nie kwapi się z szybkim zakupem. Nikt nie chciałby przepłacać. Postawa zagranicznego kontrahenta komplikuje plany Ministerstwa Skarbu Państwa, ponieważ nie wie ono, ile akcji będzie miało do sprzedaży na giełdach. Przedstawiciele resortu twierdzą, że sprzedaż w ofercie publicznej 14-30% akcji ma się zakończyć we wrześniu 2001 r.

Wiadomo że jeśli Francuzi zgodzą się na zakup 10%, to na pewno nie na wcześniej wynegocjowanych warunkach. "Prowadzimy rozmowy z France Telecom na ten temat" - przyznaje Karol Miłkowski, dyrektor departamentu spółek strategicznych w Ministerstwie Skarbu Państwa. Dodał, że wszystkie opcje zakończenia prywatyzacji są możliwe, ale resort jest nastawiony optymistycznie. Jego zdaniem jest szansa, że Francuzi obejmą 16% akcji TP SA, a pozostałe 14% zostanie rozdzielone między inwestorów krajowych i zagranicznych. Ale równie dobrze France Telecom może nie kupić ani jednej akcji, a i tak na rynek publiczny trafi tylko 14%. "Wybrano doradcę inwestycyjnego, by określić ile, komu i w jaki sposób sprzedać, aby było to najbardziej opłacalne.

Nie będziemy niczego robić na siłę i sprzedawać akcji poniżej ich wartości"- mówi K. Miłkowski. Na to przygotowany jest też Jarosław Bauc. "Ewentualne niższe tegoroczne dochody budżetu z prywatyzacji będą finansowane dodatkową emisją papierów dłużnych" - stwierdził minister finansów. Jego zdaniem niezakupienie akcji przez France Telecom może osłabić wartość złotówki poprzez zmniejszenie napływu inwestycji zagranicznych oraz pogorszyć atmosferę wokół prywatyzacji. Wartość dodatkowej emisji obligacji analitycy szacują na ok. 2 mld zł, co w przyszłym roku będzie kosztowało budżet ok. 350 mln zł.

Są też zdania, że francusko-polskie konsorcjum nabędzie 6% akcji zarezerwowanych dla nich w ofercie publicznej, w której resort skarbu ogółem zaoferuje 20% walorów. Ponadto większość specjalistów z instytucji finansowych jest przekonana, że France Telecom kupi 10% akcji, ale po cenie niższej niż uzgodniona w lipcu ub.r.

Wynika to z jednej strony z czystej kalkulacji, z drugiej, z konieczności niwelowania zadłużenia francuskiego telekomu. Zadłużenie firmy w 2000 r. wzrosło do 61 mld euro, gdy rok wcześniej jego wartość stanowiła zaledwie 14,5 mld euro. W ciągu najbliższych dwóch lat firma zamierza zmniejszyć je o połowę. Tymczasem inwestorzy nie kwapią się do kupowania akcji operatorów telekomunikacyjnych, co widać także po kursach giełdowych, w tym TP SA.

Ponadto inwestorzy zagraniczni stracili zainteresowanie akcjami polskich spółek. Przeciwko ofercie Ministerstwa Skarbu przemawiać może również fakt, że w tym roku zakończy się prywatyzacja czeskiego operatora narodowego i ten sam proces rozpocznie się w przypadku telekomu chorwackiego.

Wszystko to wskazuje, że rząd zbyt optymistycznie zaplanował, iż Francuzi skorzystają z opcji po ustalonej w lipcu cenie, a w ofercie publicznej akcje zostaną równie dobrze wycenione.

Tymczasem, jeżeli klimat na giełdach znacząco się nie poprawi

- a nic nie wskazuje na to - to zakończenie największej prywatyzacji

w Europie Środkowo-Wschodniej nie przyniesie polskiemu rządowi

zakładanych wpływów.