Fotka.pl: Nasz serwis po prostu uzależnia

Niedługo nastąpią porządki - zostaną serwisy bardzo duże, które będą sukcesywnie wchłaniać te mniejsze ale dynamicznie się rozwijające. Będzie nieco ponad dziesięć podmiotów, które mają powyżej 5 mln użytkowników miesięcznie. Część z tych mniejszych serwisów może przejść w ręce dużych graczy na rynku prasowym lub telewizyjnym, dla których synergia z internetem to "być albo nie być". Stąd wynikają wysokie wyceny przedsięwzięć internetowych będące odzwierciedleniem potencjału jaki drzemie w tych serwisach. Jeśli zapytamy inwestora jaki wskaźnik P/E jest realny dla tematycznej stacji telewizyjnej to powie 3-4, a społeczność internetową oszacuje na 20-30. To oczywiście luźne szacunki zależne od pozycji i charakteru poszczególnych podmiotów - widać jednak wyraźnie różnicę w wycenach.

Przy takim klimacie trudno się dziwić, że co chwilę firmy próbują mamić inwestorów przedsięwzięciami na rynku internetowym. Na giełdę wchodzi np. Gadu-Gadu z P/E na bardzo wysokim poziomie 76 i planami ekspansji zakrojonymi na 75 milionów złotych. W kolejce czeka telewizja 4fun.tv, a nowe emisje planuje Internet Group (ZigZag, Adnet, Pino), Point Group (czasopisma Dlaczego? i Machina) i MNI. Zestaw wabików jest stały: internet, społeczności, mobile content, MVNO, e-commerce itd. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko kibicować tym podmiotom - ich porażka może oznaczać utratę zaufania inwestorów do całej branży internetowej.

A więc kto zostanie?

Zostaną duże podmioty, które będą miały co najmniej kilkadziesiąt milionów przychodów na działalności internetowej. Ich wzrost będzie napędzany poprzez przejęcia ambitnych przedsięwzięć garażowych lub tych, które jeszcze rok - dwa lata temu nimi były. Cała reszta zostanie zmarginalizowana. Na niedawnym spotkaniu LBA był przedstawiciel serwisu Szorty.pl, który mówił, że mieli podobny pomysł jak YouTube, tyle, że w czasach kiedy królowały modemy, więc ludzie wysłali im płyty z filmami pocztą.

Wszedł broadband a Szorty.pl się niewiele zmieniły.

No właśnie. To jest dobry przykład na to, jak można przespać właściwy czas i stracić szanse na duże pieniądze. Jak można było stworzyć YouTube już kilka lat temu, a dzisiaj nadal tkwić z oglądalnością 300 tys. uniklanych użytkowników? Taki sam los może spotkać np. Maxiora, który zrobił spore zamieszanie w rankingach oglądalności kilka miesięcy temu. Najlepsze wyjście dla tego serwisu to sprzedanie się komuś kto ma pieniądze, a potrzebuje dobrych statystyk czyli wysokiej liczby uniklanych użytkowników i odsłon. Można tu mówić o kwocie dochodzącej do miliona złotych, co jest rozsądniejszym rozwiązaniem niż ciułanie po kilkanaście tysięcy złotych na AdSense i Tradedoubler. Niedługo może się bowiem okazać, że oglądalność spadnie poniżej połowy tej ze szczytowej formy i szansa na duże pieniądze przepadnie bezpowrotnie. To jak trudno utrzymać pozycję lidera takim serwisom pokazał przykład Smoga - wszedł na rynek i w niecałe 3 miesiące zdetronizował Maxiora.

Onet to nasz jedyny towar eksportowy

Co pomaga portalom? Portale mogą kupować w miarę tanio podmioty, które nie są w stanie same przetrwać. Przykładowo Blog.pl został pewnie kupiony po wycenie niezbyt odległej od tej z przed 3 lat, kiedy chciała go kupić Interia. Na tym serwisie trudno bowiem zarobić - ma tylko nieco ponad 100 tys. blogów, pisanych głównie przez zapaleńców sprzed kilku lat, kiedy blog był blogiem, a nie "blogaskiem". Jedyne źródło przychodu to zysk z SMSów za uruchomienie bloga bo przeciw wyświetlaniu billboardów natychmiast zaprotestowaliby sami blogerzy. Jakie ten serwis miał zalety? Po pierwsze był pionierem, ma dobrą domenę. Po drugie - to nadal znacząca pozycja na rynku, 1,3 mln unikalnych użytkowników. Co prawda trudno będzie przełożyć tych odwiedzających na konkretne pieniądze ale nikt z reklamodawców nie będzie przecież dociekał skąd Onet ma 4 mln unikalnych użytkowników na blogach. Przy tej skali każde przejęcie da się przełożyć na wymierne zyski. Onet znowu pokazał, że swymi decyzjami wyprzedza konkurencję o kilka długości i że gra już w zupełnie innej lidze, niż reszta portali.

Jakiej?

Posługując się terminologią piłkarską zaliczyłbym Onet do tych, którzy kwalifikują się do Ligi Mistrzów. Poniżej mamy siedem - osiem zespołów grających w I lidze, coraz częściej posiłkujących się najlepszymi zawodnikami II ligi, która przez to przestaje istnieć. Pozostaje III liga ledwo wiążąca koniec z końcem i liczna okręgówka złożona z amatorów grających głównie dla przyjemności. W tym roku możemy się spodziewać kilku znaczących transferów do pierwszej ligi, jak również pojawienia się tam nowych graczy, którzy zamkną stawkę 10-12 zespołów. Może to być także gracz z zagranicy - MSN, Yahoo - oni się przebiją.

Z portalem może być im ciężko...

Ok., w przypadku Yahoo zgadzam się. Polskie portale są na tyle silne, ze nie dadzą się wykiwać. Ale Microsoft i tak ma szansę ugrać coś dla siebie. To jedyna firma w Megapanelu, która ma tam dwie witryny, dzięki którym będzie konwertować przypadkowych użytkowników na lojalnych. Ma też dobry komunikator, który przy dużym wsparciu marketingowym może przyciągnąć choćby młodych użytkowników Gadu-Gadu w wieku 12-16 lat. To grupa najbardziej podatna na atrakcyjnie podane nowości - to dzięki temu "gadżeciarski" AQQ wyprzedza komunikatory WP i Interii.

MSN chce też zarabiać na wyszukiwarce...

Jeśli chodzi o wyszukiwarkę to szanse MSN są mizerne. Google w Polsce pozamiatał rynek i sytuacja jest nie do ruszenia w najbliższej przyszłości. Od trzech lat MSN wydaje w Stanach duże pieniądze na promocję wyszukiwarki, a i tak z miesiąca na miesiąc spada jej udział w rynku. Google w Polsce jest fenomenem, używa go ponad 83% internautów i jest liderem zasięgu. Nie wiem czy jest tak gdziekolwiek w Europie. Polacy nadzwyczaj często wpisują nazwę strony do Google'a zamiast samodzielnie wpisać adres do wyszukiwarki.

A Onet?

Onet na tyle odskoczył od pozostałych portali, że jest nie do zatrzymania. To jest nasz jedyny towar eksportowy, którym możemy się chwalić zagranicą. Od mniej więcej dwóch lat Onet pokazuje, że nie patrzy na to co się dzieje w Polsce, ale na to, co się dzieje na świecie. Dzięki temu na każdym kroku ucieka Wirtualnej Polsce uruchamiając innowacyjne usługi. Choćby OnetSkype, OnetFON czyli możliwość dzielenia się bezprzewodowym internetem czy ostatnio serwis bukmacherski. To są rzeczy poza zasięgiem innych polskich portali. Onet jako jeden z bodajże dwóch podmiotów na świecie ma własną wersję komunikatora Skype. Po co Onetowi Blog.pl skoro i tak jest liderem na rynku? Ano choćby po to, żeby popsuć szyki konkurencji, zwiększyć dystans i po raz kolejny udowodnić kto tu rozdaje karty.

A co z o2.pl? Rozwijają się bardzo dynamicznie

O2 dobrze zagospodarował tą część użytkowników, którzy dopiero odkrywają internet - ludzi mniej wykształconych, z mniejszym zasobem pieniędzy. Ci ludzie nie szukają w sieci Gazety Wyborczej, oni szukają Faktu. To dla nich o2 robi nieskomplikowany portal obrazkowy. Sytuacja nie wygląda jednak tak optymistycznie w dłuższej perspektywie. O2 nie ma większych szans na rynku telewizyjnym i telekomunikacyjnym, a właśnie w tym kierunku będą się rozwijały portale czego najlepszym dowodem jest Onet. Nikt już nie pamięta o LemonTV, nie słychać o ekspansji Tlenofonu. Być może z tego problemu wybawi udziałowców o2 konsorcjum Axel Springer i Polsatu kupując portal za stawkę "nie do odrzucenia" bo oficjalnie ten portal nie jest na sprzedaż. Taki zakup jest na rękę zarówno Polsatowi, który nie ma żadnej odnogi internetowej w przeciwieństwie do TVNu, ale także Axelowi z Faktem na czele, który na rynku internetowym wyraźnie odstaje od Agory.

A jak będzie się rozwijał internet?

Przenikanie się internetu i telekomunikacji, jak również internetu i pozostałych mediów nabierze jeszcze większego tempa. Portale jako samoistne podmioty internetowe przestaną mieć rację bytu. Nie zmieni się to, co konsumujemy, ale zmieni się to jak konsumujemy. Z jednej strony będzie zapotrzebowanie na więcej treści mobilnych, które pozwolą dotrzeć nie tylko do 11 milionów internautów ale również ponad 30 milionów posiadaczy komórek. Tutaj duże znaczenie będą mieli operatorzy komórkowi, których potęga nadal nie ma odzwierciedlenia na rynku internetowym. Z drugiej strony będzie rosło zapotrzebowanie na treści multimedialne, także te dostarczane przez internet wprost na ekran telewizora. Wyścig zbrojeń jeszcze się nie zakończył ale już widać, że grupa Orange z TP S.A. i Wirtualną Polską oraz TVN z Onetem i "N" będą grali na tym rynku główne role.

Pod względem przychodów z reklamy internet pokona radio w ciągu dwóch najbliższych lat. Pieniądze te trafią w zdecydowanej większości do największych graczy. Mniejsi mogą nadrabiać szybkością i innowacyjnością, ale i tak szybciej zostaną przejęci niż uda im się uszczknąć zauważalny kawałek tortu reklamowego.

Jakie rady dałbyś ludziom, którzy chcą wystartować z internetowym biznesem?

Najważniejsze jest to, aby znaleźć pomysł, który ma realne szanse powodzenia w sensie biznesowym. Nie sztuką jest napisać super-zaawansowany komunikator, którego jednak nikt nie będzie chciał używać. Mając pomysł musimy się śpieszyć z jego realizacją, kilka miesięcy pracy to długo i w tym czasie może pojawić się na rynku ktoś z identycznym projektem. Wtedy nasze szanse na sukces radykalnie spadają - pionier na rynku rzadko daje sobie odebrać pozycję lidera. Ważny jest również podział sił i energii poświęconej projektowi - na sukces tylko w 20% składa się praca programistów. Dużo ważniejszy jest szeroko rozumiany marketing: dobre dopasowanie do potrzeb konsumentów, promocja w sieci i poza nią, strategia sprzedaży, wizja rozwoju projektu itd. Świetnych programistów znaleźć łatwiej niż świetnych menedżerów - tę rolę trzeba więc będzie pełnić samemu. Jeśli nasz biznes już ruszy i "zaskoczy" to musimy mieć świadomość, że najtrudniejsze dopiero przed nami. Od naszych zdolności menedżerskich będzie zależało czy dobre rokowania przekujemy w ostateczny sukces. Dobrze jest więc korzystać z wiedzy zdobytej nie tylko na własnych błędach ale także na obserwacjach całego rynku internetowego, prasowego czy telewizyjnego.

Wywiad autoryzowany