Fed szaleje, giełdy - nie

Pierwszy w nowym millennium tydzień na warszawskiej giełdzie nie należał do najbardziej udanych.

Pierwszy w nowym millennium tydzień na warszawskiej giełdzie nie należał do najbardziej udanych.

Wprawdzie większość spółek technologicznych tylko minimalnie straciła na wartości, ale mimo długo oczekiwanych decyzji o obniżkach stóp procentowych w USA nie nadeszła też wieszczona przez optymistów hossa.

Nowy rok nie zaczął się dla inwestorów szampańsko, zwłaszcza za sprawą narastającego ochłodzenia nastrojów na amerykańskim Nasdaq. Choć szef tamtejszego banku centralnego jeszcze w grudniu 2000 r. zasugerował rychłą obniżkę stóp procentowych, to zdaniem największych pesymistów nadmiernie schłodzony polityką wysokich stóp procentowych rynek jest już na krawędzi recesji i obniżki niewiele tu pomogą. Dane o produkcji przemysłowej w USA - dużo gorsze od oczekiwanych - też nie poprawiły ekonomistom nastrojów.

Nic dziwnego, że inwestorzy, straszeni zewsząd wizją nadciągającej recesji, już na wtorkowej sesji intensywnie pozbywali się z portfeli spółek technologicznych, preferując znacznie bezpieczniejsze obligacje. Zwłaszcza, że kolejne domy maklerskie w dalszym ciągu obniżały czołowym reprezentantom branży IT wyceny. Np. Lehman Brothers obniżył cenę docelową Intela z 55 do 40 dol. za akcję.

Na noworocznej wyprzedaży najbardziej ucierpieli potentaci w dziedzinie technologii internetowych. O 13 proc. spadł kurs Cisco Systems, a o 18 proc. zjechał EMC Corp. Nasdaq zanotował zaś we wtorek ponad 7-proc. przecenę, kończąc sesję na poziomie najniższym od marca 1999 r. (siódmy największy spadek w historii).

U nas rozpoczynające nowe millennium sesje nie należały do zyskownych dla posiadaczy akcji sektora teleinformatycznego. Choć wtorkowo-środowe przeceny były dużo mniejsze od tych zza oceanu - TechWIG stracił łącznie niecałe 4 proc. - to kilku potentatów straciło na wartości dużo więcej. Wśród największych pechowców znalazły się m.in. ComArch, ComputerLand (straciły po 5 proc.), Prokom i Optimus (minus 6 proc.), a także Softbank (minus 7,5 proc.).

Nic więc dziwnego, że nastroje na warszawskim parkiecie w połowie tygodnia były minorowe. I wcale nie poprawiły ich kolejne świetne wieści z krajowej makroekonomii. Dużo mniejszy od prognoz deficyt handlowy w listopadzie dowodzi, że odradza się wreszcie polski eksport, dając szansę na poprawę wyników finansowych firm. Inwestorzy najwyraźniej uznali jednak, że jest to efekt przejściowy, bo umacniająca się złotówka (cena dolara od listopada 2000 r. spadła z 4,7 do 4,1 zł) wkrótce odbierze eksporterom podstawowy atut w postaci korzystnych relacji kursowych. I eksport znów zacznie spadać.