Facebook. Rewolucja?

Jednak aplikacje to także problemy. Pierwszy - jeśli program jest dobry, to rozprezstrzenia się wirusowo - trzeba być gotowym na obłsugę dużego ruch. Z takim problemem spotkał się programista Craig Ulliott, twórca aplikacja "Where I've been", dzięki której użytkownicy Facebooka mogą pokazać na mapie świata jakie kraje odwiedzili. Stała się ona tak popularna, że w czerwcu korzystało z niej już ponad 400 tys. osób, co spowodowało ruch na poziomie 2TB miesięcznie. "Where I've been" nie ma modelu biznesowego i już w czerwcu była poważnym obciążeniem finansowym dla Craiga. Dzisiaj korzysta z niej ponad 2 mln osób.

Jak przekonuje Agnieszczak na aplikacjach da się także zarabiać: - Można tu wyobrazić sobie zarówno kampanie marketingu szeptanego i wirusowego, jak też ściśle sprofilowane sieci reklamowe. Ten model już zresztą funkcjonuje na Facebook - sieć Lookery pozwala targetować reklamy po wieku, miejscu zamieszkania, zainteresowaniach itd. Usługi płatne jeszcze się nie rozwinęły z racji bardzo młodego wieku tej platformy ale nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której użytkownicy będą mogli kupować usługi tak jak obecnie kupują prezenty (Gifts). Oddzielny pomysł na biznes to samo zbudowanie ciekawej aplikacji i jej szybka sprzedaż - takie transakcje już miały miejsce, powstał także fundusz VC wspierający budowę aplikacji opartych o Facebook.

Gonitwa za MySpace

Codziennie w serwisie rejestruje się 150 tys. nowych użytkowników. Jednak należy pamiętać, że MySpace jest niekwestionowanym liderem jeśli chodzi o liczbę użytkowników. Według comScore w czerwcu Facebook miał 27,96 mln użytkowników i był dwudziestą najpopularniejszą witryną w USA, w tym samym czasie witryny Fox Interactive (m.in. MySpace.com) miały 83,6 mln użytkowników i znajdowały się na piątej pozycji.

Zgodnie z ostatnimi statystykami Alexa.com, Facebook był 13 najpopularniejszą witryną na świecie, MySpace znalazł się na szóstym miejscu. Jednak w ciągu trzech ostatnich miesięcy MySpace.com spadł o jedno oczko w dół, a Facebook zyskał aż siedem pozycji.

Oglądalność Facebook.com według statystyk Alexa.com:

A to wszystko zaledwie po trzech latach od powstania serwisu. Zuckerberg założył go w 2004 roku jako student Harvardu. Serwis był na początku skierowany jedynie dla studentów. We wrześniu 2006 r. został udostępniony wszystkim użytkownikom internetu. Obecnie firma zatrudnia ponad 300 osób. Fundusze venture-capital i prywatni inwestorzy zainwestowali w nią ponad 37 mln USD. Facebook.com zarabia przede wszystkim na reklamie. Jednym z głównych partnerów reklamowych serwisu jest Microsoft.

10 mld USD za serwis studenta Harvardu

W Dolinie Krzemowej Facebook.com jest uważany za najciekawszy serwis jaki można kupić. Pojawiały się plotki, że przejęciem było już zainteresowane Yahoo (oferowało ok. 1 mld USD) i Google (2-3 mld USD). Jednak Zuckerberg na razie nie szuka kupca. Dave Winer (znany m.in. jako współtwórca RSS) uważa, że Facebook.com jest wart 8-10 mld USD. O takiej kwocie wspomina też Peter Thiel, jeden z członków zarządu Facebook, który zakłada, że w 2015 roku przychody serwisu wyniosą 1 mld USD.

W USA optymistycznych opinii dotyczących serwisu jest tak dużo, że trudno trafić na głosy krytyki. Wątpliwości ma niewielu. Jest wśród nich znany bloger Jason Kottke, który zauważa, że mówienie o Facebooku, jako o otwartej platformie jest po prostu błędne. Jego zdaniem trudno wręcz znaleźć miejsce w sieci bardziej zamknięte od Facebooka. Informacje zamieszczane w serwisie nie są w żaden sposób indeksowane przez wyszukiwarki, a Facebook to nie krok w przód, ale raczej cofanie się do czasów, gdy w USA królowały takie usługi jak AOL czy Compuserve. Można by je określić mianem zamkniętego internetu, niedostępnego dla osób, które nie uiściły abonamentu i nie zostawiły swoich danych osobowych.

Facebook już jest wykorzystywany w krajach anglojęzycznych jako narzędzie biznesowe, które ułatwia współpracę. Ma to być zdaniem Zuckerberga jeden z największych atutów platformy. Tymczasem niektóre firmy zablokowały do Facebooka dostęp. Postąpiła tak m.in. australijska Telstra, a także wiele przedsiębiorstw z londyńskiego city, informuje DailyTelegraph.

Zuckerberg i zarząd Facebooka ma też na głowie proces sądowy, jaki wytoczyła firma ConnectU. Jej przedstawiciele twierdzą, że Zuckerberg w listopadzie 2003 będąc współpracownikiem ConnectU i studentem Harvardu ukradł kod serwisu i wykorzystał go w Facebooku.

Ale ludzie związani z Facebookiem widzą przyszłość w różowych barwach. -Gdy patrzymy na ten biznes od środka, to wszystko mówi nam, że to niezwykle wartościowe przedsięwzięcie, o skali Yahoo, eBay czy nawet Google- komentuje dla magazynu Fortune Peter Thiel, który w 2004 r. zainwestował w Faceboka 0,5 mln USD.

Zapraszamy do wzięcia udziału w sondzie dotyczącej Facebooka.

http://www.facebook.com

Patrz także:

Facebook Inc. otwiera się na zewnętrznych usługodawców