Exodusu raczej nie będzie

Szkoły prywatne są mało znane, dlatego trudno zweryfikować ich poziom.

Do wyjątków należy Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych w Warszawie. Wysoki poziom zarobków

ma też złe strony. Powoduje wzrost kosztów pracy, a co za tym idzie spadek konkurencyjności polskich przedsiębiorstw. Przede wszystkim jednak przynosi odpływ najlepszej kadry naukowej z uczelni. Często zdarza się, że student trzeciego roku zarabia więcej niż jego wykładowca. Asystent na politechnice otrzymuje 2-3 tys. zł miesięcznie i to po uwzględnieniu wszystkich dodatków. Jako sztandarowy przykład można wskazać Janusza Filipczaka, prezesa jednej z największych firm informatycznych w Krakowie - ComArch, który zrezygnował z kariery naukowej na AGH na rzecz biznesu. Wyrazem tragicznej sytuacji wyższych uczelni technicznych jest uchwała Senatu AGH, przedstawiona w marcu ub.r. Władze uczelni postulowały w niej, by wystąpić do rządu niemieckiego o utworzenie programu wspierającego kształcenie informatyków w czołowych polskich szkołach wyższych m.in. na potrzeby Unii Europejskiej.

Zasadność żądań członkowie Senatu motywowali tym, że i tak ok. 30% absolwentów AGH szuka zatrudnienia w Niemczech i USA, do czego zresztą mają prawo. Niemniej powstaje niezdrowa sytuacja, gdy studenci kształceni za państwowe pieniądze pracują za granicą.

Jak stwierdził Longin Komołowski, minister pracy: "Polski nie stać na wyjazd doskonale wykształconych specjalistów. Może to utrudnić rozwój gospodarki i spowolnić napływ kapitału zagranicznego

na którym nam przecież tak bardzo zależy. Jednocześnie negocjując nasze wejście do UE, zgadzamy się na jedną z najważniejszych swobód wolnorynkowych, na swobodny przepływ pracowników, w tym również tych najlepiej kształconych".