Europa zakasała rękawy

Jest natomiast możliwe, że źródłem obecnego problemu jest relatywnie słaby wzrost gospodarczy. Ta sytuacja sięga wczesnych lat 70., choć dopiero doświadczenia lat 90. ukazują, w jaki sposób rozeszły się drogi Europy i Stanów Zjednoczonych. Właśnie lata 90. rozpoczęły się nie najlepiej po obu stronach Atlantyku, kiedy to globalna recesja wywołała kolejny szok. Podczas gdy większość twórców strategii gospodarczych w USA i w mniejszym stopniu w Wielkiej Brytanii była w stanie dość zdecydowanie zareagować na objawy recesji, większość europejskich rządów i banków centralnych miała związane ręce przygotowaniami do unii monetarnej, zawiązanej na początku 1999 r.

Tymczasem zaledwie jedna decyzja Alana Greenspana o obniżeniu stóp procentowych uruchomiła w USA zadziwiający wzrost gospodarczy, którego świadkami jesteśmy do dzisiaj. Tymczasem europejskie stolice starały się spełnić rygorystyczne kryteria ekonomiczne wytyczone przez traktat w Maastricht. Rządy zaciskały pasa, by obniżyć deficyt do wymaganego poziomu, podczas gdy banki centralne spełniały kryteria dotyczące wskaźnika inflacji, utrzymując poziom stopy procentowej na zdecydowanie wyższym niż amerykański. W konsekwencji dopiero przez ostatnich kilka lat Europa może cieszyć się wzrostem, który zmienia cyfry w statystykach bezrobocia.

Tu właśnie zaczynają się obawy twórców europejskiej ekonomii. Nadchodzi bowiem moment, w którym będą musieli zdać się na politykę, która pomogła Stanom Zjednoczonym osiągnąć obecny cudowny stan, będący mieszanką błyskawicznego wzrostu, rekordowo niskiego bezrobocia i praktycznie nieszkodliwej inflacji.

Prezesi banków centralnych w Europie muszą zatem porzucić tradycyjne przywiązanie do regulacji wynagrodzeń i powstrzymać się od uruchamiania hamulców płac. Oznacza to dla nich również wykazanie pewnej odwagi w podważaniu starych założeń na temat wskaźnika NAIRU (Non-Accelerating Inflation Rate of Unemployment), uznając go za kuzyna słynnej krzywej Phillipsa, który teraz będzie określał stopę bezrobocia nie przyspieszającą inflacji.

W USA ekonomiści twierdzili, że bezrobocie nigdy nie może spaść poniżej 6% bez przegrzania gospodarki. Gdy wskaźnik ten spadł do poziomu 5%, pomyłka gospodarczych strategów stała się aż nadto widoczna.