E-wangeliści polskiego internetu

Tomasz Cisek ekspert branży internetowej, prelegent licznych konferencji branżowych i doradca w zakresie marketingu internetowego i e-commerce, opisał w książce "E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu", między innymi bezkompromisowość twórców portalu O2, bankructwo pierwszego biznesu współtwórcy Allegro i zawiłe losy walki portalu Wirtualna Polska z Telekomunikacją Polską.

E-wangeliści polskiego internetu
Czy e-wangeliści mają jakieś cechy wspólne? Co ich łączy?

Internet Standard jest patronem medialnym książki "E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu". Od 24 września będzie ją można zakupić w księgarni internetowej onepress.pl, zaś na początku października będzie dostępna także w wersji drukowanej.

Przede wszystkim chęć bycia pionierem i odwaga wkroczenia na nieodkryty teren, jakim był jeszcze kilkanaście lat temu internet. Łączy ich także konsekwencja w dążeniu do postawionych sobie celów oraz odrobina ewangelisty, który mimo trudności wierzy w swoją ideę i słuszność swoich tez, bez względu na okoliczności.

W biznesie, jak w greckiej tragedii, muszą być zachowane trzy jedności: czasu, miejsca i akcji. Odpowiedni ludzie znaleźli się w odpowiednim miejscu i czasie. Internet mógł się w Polsce właśnie wtedy i tylko szczególni ludzie z odpowiednią wiedzą i dozą szczęścia mogli zauważyć, że nadchodzi coś nowego, co zmieni cały świat.

E-wangeliści muszą być ciekawi świata. Wszystkie nowości pochodzą ze Stanów Zjednoczonych, co oznacza, że musieli być na bieżąco z tamtejszymi nowościami. W czasach przed internetem nie było to takie oczywiste i proste. Wszystkie te projekty były czymś inspirowane. E-wangeliści są to ludzie, którzy mają odpowiednie cechy i dużo szczęścia.

Czy polski biznes internetowy ma swoją specyfikę?

Polska w mojej ocenie jest krajem, który jest za duży, by można go było pominąć na międzynarodowej arenie biznesowej, ale za mały i za mało rozwinięty by być graczem w pierwszej lidze. Rynek wewnętrzny jest na tyle duży, że lokalne projekty mają szansę rozwinąć się w poważny biznes. Jednak jesteśmy za małym rynkiem dla takich graczy jak eBay, Amazon czy AOL, by rzucili wszystkie siły na zdobywanie go. Chcieli tu wejść, ale zbagatelizowali lokalnych graczy i zrobili to nieprofesjonalnie. To konsekwencja ogromnej pychy. Polskie projekty były już zaawansowane i dobrze zarządzane. eBay sobie połamał zęby na próbie walki z Allegro w Polsce.

Podobnie było z portalami internetowymi. W Polsce jest ich kilka i wszystkie się utrzymują. Onet, Wirtualna Polska, Gazeta, O2 to duzi gracze, dlatego ciężko wejść na ten rynek. Dzisiaj portale horyzontalne nie mają aż takiego znaczenia, ale wówczas był to kluczowy segment i bagatelizowanie lokalnych graczy zgubiło AOL.

Z drugiej strony Zachód jeszcze nie jest w pełni zagospodarowany i globalne projekty na razie starają się znaleźć sobie miejsce właśnie tam.

Dlaczego polskie projekty rozwijają się na wschód, gdzie zarobią mniej niż na Zachodzie?

Polscy gracze wolą zainwestować trochę mniej i poczekać na rozwój mało zaawansowanego rynku niż zainwestować więcej na rynku rozwiniętym gdzie muszą konkurować zarówno z lokalnymi jak i globalnymi graczami. Mieliby niewielkie szanse.

Obecny właściel Allegro i Gadu-Gadu firma Naspers, jeden z największych graczy międzynarodowego internetu, nie zbudował swojej potęgi na rynkach zaawansowanych. Z RPA poszedł w stronę Azji, Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej. Z biznesami amerykańskimi mało kto wygrywa, wynika to choćby z wielkości kapitału, jakim dysponują te firmy. Amazon rocznie na sam rozwój wydaje więcej niż Merlin ma obrotu.

Czy jest jakiś biznes, który najlepiej kwitnie w Polsce?

Choć z reguły polski odbiorca nie chce płacić za cokolwiek w internecie i przez internet, Polacy pokochali Allegro. Jest to platforma kupowania tanio, z dużym asortymentem towaru. Chcą kupować rzeczy często niedostępne w ich miejscowościach, taniej niż w sklepie internetowym. Pokochali też Gadu-Gadu. Jeszcze niedawno był to ogromny biznes zarabiający niesamowite pieniądze. Ich miłość była determinowana miedzy innymi brakiem znajomości języków. Wówczas Polacy raczej nie posługiwali się angielskim i wybierali usługi dostępne i opisane po polsku, nawet jeśli te ustępowały funkcjonalnością swoim zachodnim odpowiednikom.

Do kogo skierowana jest książka "E-wangeliści. Ucz się od najlepszych twórców polskiego internetu"?

Mam to szczęście, że jestem na rynku internetowym od 12 lat. Widziałem jak się zmieniał, czym był wtedy i czym jest teraz. Widziałem ile trzeba było włożyć pracy w pokazywanie klientom, że internet jest wart uwagi i jest naszą przyszłością. Wielu twórców pierwszych projektów internetowych teraz poświęca się czemuś innemu i już nie mają nic wspólnego ze swoimi pierwszymi firmami. Użytkownicy nie wiedzą kto stworzył Gadu-Gadu, a nawet nie wiedzą gdzie się tego dowiedzieć. A są to dość istotne rzeczy, bo dziś jest wielu młodych ludzi, którzy uważają, że internet jest ich naturalnym środowiskiem. Oni powinni posiadać tę wiedzę, a mogą po nią sięgnąć przez tę książkę.