E-biznes od kuchni: Merlin.pl

W zeszłym roku firma Sykulskiego przekształciła się w spółkę akcyjną i zyskała nowego inwestora w postaci współtwórcy Onetu, Piotra Wilama. Miała miejsce również pierwsza akwizycja - Merlin przejął 57% udziałów w spółce Presco Media prowadzącej sklep e-Cyfrowe.pl. Przy tej okazji Merlin ogłosił, że zamierza przejmować kolejne sklepy i budować dużą grupę handlową z szerokim asortymentem.

Jak to działa?

Tak jak każdy sklep internetowy, Merlin jest pośrednikiem między hurtowniami i dystrybutorami, a klientem detalicznym. Na czym zarabia? Oczywiście na marżach od sprzedawanych produktów. Proces biznesowy w przypadku Merlina wygląda następująco:

1. Dystrybutorzy cyklicznie przesyłają swoją ofertę zawierającą listę dostępnych produktów i ich aktualne ceny. Początkowo Merlin miał z tym wielki problem, ponieważ większość dystrybutorów wysyłała swoją ofertę w formie papierowego katalogu, w najlepszym przypadku faksem. Od paru lat wszystkie dane przekazywane są w formie elektronicznej.

2. W oparciu o te informacje, Merlin uaktualnia swoją ofertę i szacuje, jakim zainteresowaniem może się cieszyć każdy tytuł. Potencjalne bestsellery oraz produkty, które mają szansę się sprzedać, zamawiane są od razu w większej ilości. Te, które trudniej upłynnić, trafiają do magazynu Merlina w liczbie kilku sztuk albo w ogóle nie są zamawiane. W rozliczeniach z dystrybutorami dominują faktury z odroczonym terminem płatności, a więc na tym etapie firma nie ponosi kosztów.

3. Klienci składają zamówienia. Część zamawianych produktów znajduje się w magazynie, część trzeba zamówić u dystrybutora. Czas realizacji zamówienia zależy zatem głównie od czasu, w jakim Merlin zdobędzie produkty, których nie ma w swoim magazynie.

4. Pieniądze za zamówione produkty spływają do Merlina różnymi kanałami. Z punktu widzenia firmy najlepiej, gdy klienci płacą kartą kredytową, przelewem albo gotówką przy odbiorze w siedzibie sklepu, a najgorzej w przypadku, gdy decydują się na płatność u listonosza lub kuriera.

5. Merlin rozlicza się z dystrybutorami i dokupuje u nich tytuły, których brakuje w magazynie.

Strona internetowa

Merlin od początku pracował nad swoją stroną samodzielnie, a wzorował się głównie na Amazonie. Te podobieństwa nadal widać i paradoksalnie widać także, który z polskich sklepów wzorował się na Merlinie.

E-biznes od kuchni: Merlin.pl

Pakowanie przesyłek

Choć opinie są różne, trzeba przyznać, że strony sklepu są przejrzyste i logicznie zaprojektowane. Merlin zrezygnował ze zbędnych dodatków i postawił na prostą obsługę.

Każdy produkt z oferty można ocenić albo skomentować. Klienci piszą też własne recenzje, z których najciekawsze co tydzień nagradzane są bonami na zakupy. Podobnie jak inne sklepy, Merlin zbiera informacje o tym, co kupują jego klienci i stara się sugerować tytuły, które mogą ich zainteresować. Jak mówią przedstawiciele sklepu, klienci korzystają z podpowiedzi i często wrzucają do koszyka proponowane produkty. Wprawdzie, jeśli chodzi o ilość funkcji "społecznościowych", Merlinowi daleko jeszcze do amerykańskiego pierwowzoru, ale funkcje te mają być rozwijane.

E-biznes od kuchni: Merlin.pl

Specjalna maszyna usuwa z paczek powietrze

Według twórców Merlina, strona internetowa to nie tylko sklep, ale też źródło informacji o nowościach wydawniczych. Wewnętrzne statystyki wykazują ruch na poziomie 100-150 tys. użytkowników (cookies) na dobę. Biorąc pod uwagę fakt, że dziennie Merlin otrzymuje kilka tysięcy zamówień, można wysnuć wniosek, że istotnie większość użytkowników odwiedza jego strony tylko po to, aby poznać aktualną ofertę wydawniczą.

W kwietniowym badaniu Megapanel PBI/Gemius strona Merlina miała 9,25% zasięgu, Wysylkowa.pl - 6,46%, a depczący jej po piętach Empik.com - 5,47%. Wyników nie należy odnosić do danych z zaprezentowanego wcześniej wykresu, ponieważ były to dane z grudnia, a wtedy wszystkie sklepy odnotowują większy niż zwykle ruch.