E-banki – owszem, ale później

Twierdzenie, że wraz z popularyzowaniem się Internetu częściej powinniśmy korzystać z banków elektronicznych, nie jest odkryciem Ameryki na nowo.

Twierdzenie, że wraz z popularyzowaniem się Internetu częściej powinniśmy korzystać z banków elektronicznych, nie jest odkryciem Ameryki na nowo.

Wiele się mówi, że Internet zrewolucjonizuje systemy bankowe, że przyspieszy operacje itp. Okazuje się, że to raczej hurraoptymizm. Barier w korzystaniu z bankowości internetowej jest niemało i nic nie wskazuje na to, aby stało się ono w najbliższym czasie popularne.

To prawda, bank w Internecie jest bardzo wygodny. Nie trzeba się dostosowywać do jego godzin pracy, czekać w kolejce. Tyle że są też małe problemy. O ile w ofertach banków detalicznych można przebierać, o tyle te w Sieci da się policzyć na palcach obu rąk i to jest pierwsza przeszkoda.

Z największych: w banku #Pekao S.A.# działa system Eurokonto WWW (www.pekao.com.pl), w #Wielkopolskim Banku Kredytowym# WBK24Online (www.wbk24.pl), w #Banku Przemysłowo-Handlowym# system Sez@m (www.sezam.bph.com.pl), a w #Handlobanku# Handlonet (www.handlobank.pl). Ponadto usługę taką oferują #Fortis Bank# - Pla@net (www.fortisbank.com.pl) i #Lukas Bank# - Lukas e-Bank (www.lukasbank.com.pl).

Drugą przeszkodą jest słabo rozwinięta sieć telekomunikacyjna oraz słaby dostęp i wykorzystanie Internetu. Mamy w tej chwili od 2 do 4 milionów internautów, z czego większość to uczniowie i studenci, nie osiągający jeszcze dochodów. Oznacza to, że liczba potencjalnych klientów e-banków jest bardzo mała.

To są najbardziej znane bariery rozwoju banków elektronicznych, a o najważniejszych słychać dużo mniej. Przede wszystkim brak prawnych uregulowań działalności e-banków. W tej chwili w Polsce do czasu prawnego uregulowania kwestii podpisu elektronicznego umowy zawarte drogą elektroniczną muszą być podpisywane również w tradycyjny sposób.