Dźwięki nerwów

Kiedy wielkie koncerny muzyczne dostrzegły, że grube miliardy dolarów, które zarabiały na sprzedaży płyt, wymykają im się z rąk, wpadły w szał. Ich pierwszą ofiarą stała się kalifornijska firma Napster, która umożliwiała użytkownikom Internetu bezpłatne kopiowanie nagrań muzycznych.

Kiedy wielkie koncerny muzyczne dostrzegły, że grube miliardy dolarów, które zarabiały na sprzedaży płyt, wymykają im się z rąk, wpadły w szał. Ich pierwszą ofiarą stała się kalifornijska firma Napster, która umożliwiała użytkownikom Internetu bezpłatne kopiowanie nagrań muzycznych.

Od kilku lat wśród muzycznych maniaków trwa festiwal: wszystko za darmo. Okazuje się, że do najczęściej wpisywanych słów do wyszukiwarki amerykańskiego portalu Lycos po seksie, grach i pogodzie, należą: na czwartym miejscu Napster, piątym - teksty piosenek, siódmym - MP3 i dziesiątym - Gnutella. Szefowie potężnych koncernów używali ostrych słów: "Złodzieje praw autorskich, piraci". Ich prawnicy wyliczali, że wydawcy płyt CD przez działalność "takich Napsterów" tracą rocznie miliardy dolarów.

Lars Ulrich, perkusista słynnej grupy Metallica, na forum amerykańskiego Kongresu przekonywał, że Napster działa niezgodnie z prawem. "To nie jest wspólne słuchanie muzyki, tylko zwykle powielanie"- perorował. Ale nawet wśród artystów zdania są podzielone. Podczas tegorocznych Targów Muzycznych MIDEM w Cannes kompozytor i pianista Herbie Hancock oświadczył, że nie jest przeciwny temu, by ktoś pobierał jego muzykę za darmo. Brytyjska wokalistka Maria T. Stride powiedziała zaś, że jest szczęśliwa, iż dzięki darmowej dystrybucji jej nową piosenkę usłyszało tak dużo osób. Ten sposób muzycznego przekazu wzbudza także entuzjazm młodych, na razie nie znanych muzyków. Internet umożliwia im zaistnienie wśród słuchaczy. Zdarzało się, że dzięki fanom z Internetu młodym grupom udawało się nagrać pierwsze dyski.

Lobby popierające rozpowszechnianie muzyki przez Internet twierdzi, że płyty są zbyt drogie, gdyż wytwórnie windują ceny. Cena CD wynika nie tylko z kosztów praw autorskich, ale także chęci wytwórni zrekompensowania sobie strat poniesionych w wyniku pirackich nagrań. "Dlaczego klient ma płacić za nieudolność wytwórców?" - pytają zwolennicy darmowej muzyki w Internecie. Osoby zainteresowane kopiowaniem piosenek za darmo przekonują, że nie są piratami. Wyniki różnych badań potwierdzają, że paradoksalnie, odkąd użytkownicy Internetu kopiują MP3, wzrosła sprzedaż płyt kompaktowych. "Wysłuchanie piosenki w Internecie to test, po którym decydujemy, czy chcemy ją mieć na własność" - mówią.

Jak wiadomo płyta CD ma znacznie wyższą jakość dźwięku. Można ją odtwarzać w domowym systemie audio czy np. w samochodzie. Przeciwko firmie Napster zaprotestowały już w 1999 r. potężne amerykańskie koncerny: Seagram, Universal Music, Bertelsmann, Sony Music, Warner Music Group oraz EMI. W ich imieniu walkę z Napsterem rozpoczęło Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Muzycznego (RIAA). Napster udostępniał wszystkim internautom bezpłatne oprogramowanie, za pomocą którego można było pobrać z Internetu i wymieniać za pomocą Sieci nagrania muzyczne z prywatnych komputerów. Na swoim serwerze przechowywał informacje o zakodowanych piosenkach i łączył osoby, które chciały się nimi wymienić.

Wszystko zaczęło się w drugiej połowie lat 80. w Niemczech. Grupa naukowców z Fraunhofer Institut Integrierte oraz Uniwersytetu w Erlangen opracowała nowy algorytm zapisu dźwięku o nazwie MP3. Ten format umożliwia kodowanie muzyki w postaci plików komputerowych, które można przechowywać na dysku twardym. Technologia pozwala aż na 12-krotne zmniejszenie objętości plików. Jakość tak odtwarzanej muzyki jest jednak znacznie niższa niż z płyty kompaktowej. Komputer redukuje te pasma dźwięku, które nie są słyszalne dla ucha ludzkiego.