Drodzy Przyjaciele

NOM i TP SA podpisały porozumienie w sprawie wzajemnych rozliczeń. NOM sam rozliczy się z tymi, którzy korzystali z jego usługi, TP S.A. będzie jednak partycypować w ryzyku windykacyjnym. Od sierpnia br. NOM będzie świadczył usługi już wyłącznie abonentom, którzy podpiszą umowy. W sprzedaży umów klientom indywidualnym wspierać ma go Polkomtel.

Porozumienie podpisane obecnie jest przedstawiane jako przejaw normalizacji rynku. "Chcemy szanować naszych rynkowych partnerów. Porozumienie to przejaw zdecydowanej zmiany podejścia do tej kwestii ze strony TP SA" - mówił Marek Józefiak, prezes TP S.A. Potwierdził to także prezes NOM; na znak ocieplenia stosunków obaj prezesi zwracali się do siebie zresztą nawet per "Drogi Przyjacielu". Ponadto NOM wycofa z sądu pozwy przeciwko Telekomunikacji. Porozumienie, to według stron także kompromis w stosunku do pierwotnych stanowisk obu operatorów. "Spotkaliśmy się w pół drogi" - stwierdził prezes TPSA Marek Józefiak. Nie sprzeciwia się takiemu postawieniu sprawy Andrzej Arendarski: "Nasza wygrana w tych negocjacjach to udział TP S.A. w windykacji. Wcześniej stanowisko Telekomunikacji ograniczało się do stwierdzenia: oddajcie 120 mln zł za połączenia interkonektowe, wasze rozliczenia z abonentami TP S.A. nas nie interesują". Szczegóły partycypacji TP S.A. w ryzyku windykacyjnym, o której mówił prezes NOM nie zostały na razie ujawnione.

Nie ulega jednak wątpliwości, że ostateczne warunki porozumienia bliższe są stanowisku TP S.A., która od początku odrzucała możliwość wystawienia w swoim imieniu faktur za usługi NOM. W grudniu ub. roku co prawda negocjujące strony bliskie były porozumienia na warunkach bliższych NOM, wkrótce jednak TP S.A. zmieniła zespół negocjacyjny i usztywniła stanowisko. Obecnie, po ponad 9 miesiącach działalności NOM nikt nie ukrywał, że to niezależny operator stoi pod ścianą. "Porozumienie tak naprawdę ratuje NOM. Stwarza szansę na odzyskanie należności, ale także i na dalszy rozwój - bez tego porozumienia nie doszłoby do fuzji z Tel-Energo" - stwierdził Andrzej Arendarski.

Umowa ustala przede wszystkim zasady wystawiania faktur za korzystanie z usług NOM w okresie od lipca ub. roku. Wystawcą będzie Niezależny Operator Międzystrefowy. NOM roześle rachunki w dwóch turach: w maju za okres od lipca ub. roku do kwietnia br. i pod koniec sierpnia za okres od kwietnia do lipca 2002. "Średnia wielkość rachunku za dłuższy z tych dwóch okresów nie przekracza 100 zł. W uzasadnionych przypadkach rozliczający się z NOM-em mogą uzyskać rozłożenie płatności na raty" - zapewniali podczas konferencji przedstawiciele operatora.

Podstawę prawną do odzyskania należności stanowią przepisy prawa telekomunikacyjnego, które rozróżniają abonentów i użytkowników usług. W przypadku NOM, w interpretacji przyjętej przez sygnatariuszy porozumienia, udostępniał on usługę telekomunikacyjną z której korzystali użytkownicy: wykręcając prefiks 1044 żądali oni określonej usługi, teraz muszą za nią zapłacić - argumentowali prawni doradcy NOM. W praktyce, nie są jednak zobowiązani płacić. "Liczymy na wysoki poziom windykacji - co najmniej 60% - 70%. Liczymy na etykę użytkowników" - mówił prezes NOM, Andrzej Arendarski. Pan prezes odwołał się nawet do zasad prawa naturalnego.

Co potem? Od 1 sierpnia NOM będzie świadczył usługi jedynie swoim klientom, czyli tym użytkownikom, którzy podpiszą umowy z operatorem. Nowy regulamin NOM ustalający te sprawy ukaże się jeszcze w kwietniu, na razie nie podano szczegółów. Nie wiadomo, czy w podpisywanych umowach znajdzie się np. zapis o wymaganych minimalnych kwotach. Taka zmiana przełoży się oczywiście na wielkość udziału operatora w rynku połączeń międzystrefowych - obecnie szacowany jest on na około 24%. "Dotychczasowa sytuacja na rynku była nienormalna - trudno powiedzieć, czy mielibyśmy te 24% gdyby użytkownicy musieli regularnie płacić. Będziemy teraz zabiegać o nieutracenie sympatii młodego pokolenia, także poprzez wprowadzenie pakietów, obejmujących np. dostęp do Internetu. Po wprowadzeniu modelu zamkniętego call-by-call możemy mieć według optymistycznego scenariusza kilkanaście procent rynku międzystrefowego" - powiedział Andrzej Arendarski.

W opinii prezesa NOM, operator posiada możliwości pozyskania bazy abonentów. "W ramach obecnych struktur będziemy NOM i Tel-Energo będziemy pozyskiwać klientów korporacyjnych. Wydatki na budowę sieci sprzedaży do klienta indywidualnego byłyby zbyt duże - jednak będziemy ją prowadzić poprzez sieć jednego z operatorów komórkowych" - ocenia Andrzej Arendarski. Na pytanie czy w tej ostatniej kwestii doszło już do porozumienia, prezes NOM odpowiada: "To sprawa przesądzona". Jak można się domyślać, tym operatorem ma być Polkomtel, o którego akces do planowanej Krajowej Grupy Telekomunikacyjnej zabiegają jej budowniczowie, w tym prezes Tel-Energo i NOM. Wcześniej przedstawiciele operatora i zagraniczni udziałowcy odrzucali możliwość udziału w przedsięwzięciu - twarda postawa państwowych udziałowców - vide przetasowania w zarządzie - jak na razie skutecznie rozmiękcza dotychczasowe stanowisko Polkomtela.