Dozwolony użytek na rozdrożu

Czy prawnie dopuszczalne jest ograniczenie możliwości przegrywania legalnie nabytych plików MP3 z komputera użytkownika na przenośny odtwarzacz? Jak kształtuje się pozycja internauty pobierającego dane z aplikacji peer to peer? To tylko niektóre z pytań pojawiających się w kontekście dozwolonego użytku prywatnego. Czy w realiach internetu i wzmożonej ochrony dystrybucji prac w formie zapisu cyfrowego wspomniana konstrukcja prawna ma nadal szansę na funkcjonowanie na rynku? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie.

Historyczna ewolucja dozwolonego użytku

Dozwolony użytek prywatny to oględnie mówiąc możliwości sporządzania kopii utworów dla potrzeb korzystających z dzieł lub osób ściśle z nimi związanych. Historycznie ujmując, w zakresie zainteresowania twórców nie znajdowało się korzystanie z efektów ich pracy intelektualnej w domowym zaciszu, nawet jeśli chodziło o tworzenie kopii na własny użytek. Przemawiały za tym dwie okoliczności. Po pierwsze przez wieki brak było technicznych możliwości kontrolowania zachowań konsumentów, a więc jakiekolwiek zakazy byłyby faktycznie zabiegiem kosmetycznym. Po drugie, początkowo koszty tworzenia kopii utworów we własnym zakresie były tak znaczne, iż niewielu mogło sobie na to pozwolić. Zabiegi takie nie stanowiły więc istotnych zagrożeń dla interesów twórczych.

Dylematy ery technologii cyfrowej

Obecnie - od przeszło kilkudziesięciu lat - jawi się przed nami diametralnie odmienna sytuacja. Rozwój techniczny napędza tworzenie nowych środków reprodukcji dzieł, przy czym z oczywistych względów technologia cyfrowa nie ma sobie równych w tej mierze. Jednocześnie w zasięgu twórców pojawiają się instrumenty pozwalające na poddawanie kontroli coraz szerszego zakresu zabiegów podejmowanych przez użytkowników. Rodzi to pytanie o przyszłość dozwolonego użytku prywatnego, w którym niektórzy pragną upatrywać jedynie zagrożenie dla interesów majątkowych autorów.

Argumentacja przemawiająca za restrykcyjnym podejściem do zezwoleń na kopiowanie dzieł przez samych konsumentów nie jest zbytnio skomplikowana. Sprowadza się do postawienia retorycznego pytania - któż zdecyduje się na kupno legalnej kopii dzieła, skoro od znajomego lub członka rodziny może otrzymać za darmo skopiowane pliki, w jakości odpowiadającej "oryginałowi"?

Rodzime konstrukcje prawne

Przemiany informatyczne nie doprowadziły jednak do eliminacji konstrukcji dozwolonego użytku. Zgodnie z art. 23 rodzimego prawa autorskiego bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Zakres dozwolonej eksploatacji obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.

Wątpliwości interpretacyjne

Samo brzmienie wspomnianego przepisu nie rozwiązuje problemów praktycznych, jakie pojawiają się w związku z funkcjonowaniem technologii cyfrowej. Przede wszystkim, trudno generalnie ocenić, ile kopii można sporządzić w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Granica jest tutaj bardzo płynna i nic nie wskazuje, by konsument mógł sporządzić tylko jeden egzemplarz nagrania muzycznego, czy filmowego. Wiele zależy choćby od zasięgu "stosunków towarzyskich" internauty, których nie można jednak utożsamiać z sporadycznym kontaktem lub samym korzystaniem z tej samej aplikacji peer to peer. Istotne pozostaje też, że w świetle polskiego prawa użytek prywatny jest wyłączony w stosunku do oprogramowania komputerowego, o czym zdaje się zapominać wielu zwolenników systemów peer to peer. Dodatkowo w chwili obecnej trudno o jednoznaczną ocenę użytku prywatnego w odniesieniu do dzieł multimedialnych. Choć wykazują one szereg cech zbliżonych do aplikacji, to stanowią nieznaną dotąd kategorię utworów.

Z pewnością w niedalekiej przyszłości przed sądami stanie pytanie, czy możliwe jest kopiowanie w ramach użytku prywatnego encyklopedii multimedialnej, bądź znacznej części gier komputerowych. Należy pamiętać, że użytek prywatny wchodzi w grę jedynie w odniesieniu do prac już dostępnych na rynku. Korzystanie z utworu dostępnego w internecie, przed jego oficjalnym wprowadzeniem na rynek, nie będzie nigdy mieścić się w tych ramach.

Konwersja formatów plików

Rozważając zakres użytku prywatnego, intuicyjnie na myśl przychodzi kopiowanie utworów, w celu korzystania z nich na różnych urządzeniach. W erze wzrastającej popularności przenośnych odtwarzaczy MP3 nie powinno to nikogo dziwić. Czasem reprodukcja dzieła może wiązać się także z potrzebą zmiany formatu plików, co jest naturalną konsekwencją braku uniwersalnych standardów informatycznych. Niestety w ramach dystrybucji utworów za pośrednictwem internetu, zwłaszcza na przykładzie sklepu iTunes, zaobserwować można tendencję do "przywiązywania" konsumentów do konkretnych urządzeń odtwarzających, wyłączając wszelkie zmiany formatu pliku. Z perspektywy dystrybutorów prac jest to zamierzenie opłacalne, ponieważ narzuca użytkownikom korzystanie z określonych standardów sprzętowych. Paradoksalnie rozwiązanie to jest realizowane kosztem zakresu dozwolonego użytku.

Eliminacja techniczna

Cyfrowa dystrybucja utworów opiera się przede wszystkim o powiązanie rozwiązań informatycznych z postanowieniami umownymi. Wspomniane metody zabezpieczania interesów twórców stanowią jednocześnie zagrożenia dla przyszłego kształtu dozwolonego użytku prywatnego. Przede wszystkim techniczna ochrona prac musi charakteryzować się precyzją. Z perspektywy mechanizmów informatycznych nie ma więc znaczenia cel jaki przyświeca użytkownikowi. Dodatkowo kontrola kopiowania prac, aby była efektywna, musi ograniczać każdy rodzaj reprodukcji, a więc i ten, który mieściłby się w sytuacjach tradycyjnie ograniczających monopol twórczy. Próżno oczekiwać przy tym, iż twórcy będą dobrowolnie respektować istnienie dozwolonego użytku, ponieważ wyrafinowane zabezpieczenia techniczne są obliczone na zwiększanie ich profitów.

Czy dozwolony użytek to prawo konsumentów?

Dodajmy, że zasadnicza wątpliwość koncentruje się wokół odpowiedzi na pytanie, czy dozwolony użytek prywatny to prawo podmiotowe użytkowników, a więc rodzące po stronie wykorzystujących środki techniczne i kontraktowe do ochrony prac obowiązek respektowania możliwości sporządzania kopii na własny użytek, czy też wypada traktować je tylko jako szczególny przywilej, którego konsumenci mogą zostać w każdej chwili pozbawieni? Przepisy odnoszące się do tej konstrukcji prawnej nie wskazują, iż ich umowne wyłączenie jest nieważne. Z uwagi na to, w praktyce często eliminuje się dopuszczalność sporządzania więcej niż jednej kopii. Dochodzi więc do faktycznego zawężenia możliwości jawiących się przed konsumentami, zwłaszcza że jak wspomniano zakres użytku prywatnego jest płynny i zależny od indywidualnych czynników takich jak więzy rodzinne bądź osobiste.

Ciekawą propozycją prezentowaną w niektórych publikacjach naukowych pozostaje uznanie za nieuczciwe niejako "z definicji" postanowień licencyjnych wyłączających korzystanie z pracy w ramach dozwolonego użytku. Jednakże w chwili obecnej są to jedynie propozycje, które nie znalazły odzwierciedlenia w aktualnych projektach nowelizacji europejskiego prawa konsumenckiego.

***

Autorem tekstu jest Krzysztof Gienas.