DoCoMo zabawia swiat

Kolejne 927 mln USD pochłonęły zakupy pakietów azjatyckich operatorów: Hutchison Telephone z Hongkongu i tajwańskiego KG Telecom. NTT jest przekonana, że jest to dobra pozycja startowa do walki o dysponujący ogromnym potencjałem rynek chiński. Dziś tylko 3,43% z 1,2 mld mieszkańców Chin ma telefon komórkowy, a 8,58%

- stacjonarną linię telefoniczną. Światowe inwestycje DoCoMo mają wszakże jeszcze jedno uzasadnienie. WAP Forum - organizacja zrzeszająca większość światowych operatorów telefonicznych (w tym DoCoMo) oraz firm zaangażowanych w rozwój telekomunikacji - wciąż nie wybrało jednej platformy technologicznej, na której oprze się telefonia trzeciej generacji. Japończycy chcieliby, aby wybór padł na W-CDMA, lecz kwestia wciąż pozostaje otwarta. Konkurencyjne są chociażby: TD-SCDMA (Time Division - Synchronous Code Division Multiple Access), chińskie rozwiązanie wspierane przez Siemensa czy modyfikacja japońskiego standardu - CDMA 2000, proponowana przez firmę Qualcomm.

Szybkie stworzenie przyczółków i uruchomienie systemów opartych na W-CDMA w Europie, Azji i Ameryce może zagwarantować wybór standardu przynajmniej zgodnego z japońskim. Tymczasem wszystkie trzy uzyskały aprobatę ITU (International Telecommunication Union) jako światowe standardy telefonii trzeciej generacji. Jednak czy tempo rozwoju narzucane przez NTT DoCoMo nie jest za szybkie? Czy faktycznie ultraszybki, komórkowy dostęp do Internetu jest lub w niedalekiej przyszłości będzie powszechny i niezbędny, jak twierdzą japońscy wizjonerzy? Setki milionów dolarów wydane na koncesje UMTS zdają się to potwierdzać, choć już pojawiły się sceptyczne głosy, ostrzegające przed nie do końca uzasadnioną wiarą inwestorów w rynkowy sukces 3G. UMTS pojawi się w Europie prawdopodobnie pod koniec 2003 r. Prawdopodobnie, gdyż żadna z firm mających licencję nie wskazała dotychczas konkretnej daty uruchomienia 3G.

Wysokie koszty licencji zmusiły firmy telekomunikacyjne do bardzo wnikliwej i ostrożnej analizy wszystkich nadchodzących inwestycji. Niewielu ekspertów daje licencjobiorcom UMTS czas na odzyskanie rentowności krótszy niż 7-8 lat. Tylko kilka firm, w tym - za pośrednictwem swych partnerów - NTT DoCoMo, ma szansę przetrwać na europejskim rynku telekomunikacyjnym. Wymienia się Deutsche Telekom, British Telecommunications, France Telecom oraz brytyjski Orange. Wchłoną one mniejszych operatorów niezdolnych do udźwignięcia takiego ciężaru finansowego.

Eksperci przewidują, że większość europejskich operatorów telefonii 3G początkowo skieruje swoją ofertę do klientów korporacyjnych, gotowych ponosić duże koszty wykorzystania najnowszych technologii.

Pozostali będą musieli poczekać na spadek cen do poziomu przez nich akceptowalnego. Taki scenariusz wprowadzania nowych technologii znany jest w Europie od dawna. Jednak w przypadku UMTS opóźnienie adaptacji technologii na potrzeby klienta masowego może się znacznie wydłużyć. Jednym z hamulców może się okazać GPRS lub ulepszona, szybsza wersja i-mode.

115 Kb/s gwarantowane przez GPRS to prędkość niemal trzykrotnie większa od oferowanej przez dzisiejsze modemy stacjonarne. W zupełności wystarcza do przesyłania treści multimedialnych. Dzięki niej GPRS może współistnieć z UMTS nawet przez 6, 7 lat, a różnica między tymi systemami będzie zbyt mała, by zachęcić do niej masowego odbiorcę.

Proces ten zapewne inaczej potoczy się w Szwecji, gdzie rząd pobrał

od licencjobiorców jedynie opłaty manipulacyjne, zobowiązując ich

do natychmiastowego uruchomienia systemu w ciągu dwóch lat. Później fiskus będzie pobierał prowizję od liczby abonentów. UMTS to wciąż kwestia dość odległej przyszłości. Tymczasem świat z rosnącym zainteresowaniem przygląda się doświadczeniom NTT DoCoMo, bezsprzecznego lidera telefonii 3G.

Czy Europa i Ameryka odnajdą własną drogę czy - parafrazując tekst znanej piosenki The Beach Boys - podążą wytyczoną przez Japończyków ścieżką?

"...We'll get there fast

And then we'll take it slow

That's where we wanna go

Way down to DoCoMo..."