David Filo, Yahoo: Stawiamy na rynki rozwijające się

Yahoo zamierza skupić się na rynkach rozwijających się jak Indie, Chiny, Wietnam, Indonezja czy Brazylia, zapowiedział podczas wizyty w Indiach jeden z założycieli firmy David Filo. W wywiadzie dla IDG News Service Filo mówi, że Yahoo będzie się rozwijało nawet w państwach pozbawionych rządów demokratycznych. Korporacja wierzy w to, że internet i produkty Yahoo mogą być pierwszymi zwiastunami zmian w tych krajach.

Jak ważne pod względem przychodów są dla Yahoo rynki rozwijające się?

Dzisiaj na całym świecie docieramy do 500 mln odbiorców. Gdy zaczniemy się zastanawiać skąd wziąć kolejne 500 mln, to na myśl przychodzi jedna odpowiedź - z nowych rynków. Nie uda nam się zdobyć użytkowników w Stanach, Wielkiej Brytanii czy Japonii. Myślę, że przychody będą wyraźnie w tyle za liczbą użytkowników. Uważamy, że na wpływy przyjdzie czas. Nie wiem za ile lat, może za 5, może za 10, 15 czy 20. Ale wiem, że nowe rynki będą miały w nich bardzo poważny udział. W miejscach takich jak Indie, już teraz widać godne zainteresowania wzrosty przychodów. Reklama przenosi się do internetu w całkiem sensownym tempie. Nie wiemy kiedy, ale wiemy, że Indie będą rynkiem wartym miliardy dolarów. A gdy się to stanie, chcemy stać na dobrej pozycji.

Podejmując decyzję o wejściu na nowe rynki, napotykacie na różne sposoby sprawowania rządów. Na przykład w Chinach Yahoo jest oskarżane o wspieranie dysydentów. Czy patrząc na sprawę z dzisiejszej perspektywy można było takie rzeczy rozwiązać inaczej?

Wiele naszych produktów, usług, wreszcie filozofia firmy - jej pracownicy, misja, ideały - są budowane wokół otwartości, łączenia, i wskazywaniu wielu punktów widzenia. Kiedy przybywamy do miejsc, gdzie rząd niestety nie podziela naszej perspektywy, to nie czujemy się na siłach zmienić sposobu rządzenia krajem w ciągu jednej nocy. Na pewno nie jako jedna firma.

David Filo, Yahoo: Stawiamy na rynki rozwijające się

David Filo. Zdjęcie: IDG News Service

Kiedy rozejrzymy się po świecie, to dostrzeżemy mnóstwo miejsc, w których władze mają inne poglądy od naszych i nie są to tylko Chiny. Jeśli ktoś radzi nam by nie robić interesów w krajach, którym przyświecają ideały inne od naszych, to tak naprawdę wskazuje na wiele państw. Naszym zdaniem, w dłuższej perspektywie nie jest to dobre dla nikogo. Ani dla nas, a wierzymy, że i nie dla konsumenta. Naszym zdaniem internet, w przypadku spraw o których rozmawiamy, spowoduje, że rządy staną się bardziej otwarte i dojdą do punktu, w którym stwierdzą, że potrzeba wspierać wolność wypowiedzi i sprawy z tym związane.

Im bardziej wszechobecny jest internet, tym więcej władzy w rękach mają użytkownicy, mają dostęp do większej ilości informacji, mogą lepiej wyrazić siebie. To właśnie dzięki temu jest szansę na zmianę rządów w tych krajach. Myślę, że nasze produkty i usługi, rzeczy takie jak Yahoo Answers, mogą wpłynąć pozytywnie zmiany w społeczeństwie.

Czy martwi Cię, że przychody Google w ostatnim kwartale były dwukrotnie wyższe od przychodów Yahoo?

Nadal jesteśmy liderami jeśli chodzi o reklamę graficzną, a przyszłość tego obszaru rynku wygląda nader obiecująco. Jeśli chodzi o reklamę w wyszukiwarkach to nie ma co ukrywać, że pomiędzy nami a Google jest przepaść. Jest to dziedzina, w którą zaczęliśmy poważnie inwestować i możemy spodziewać się wielu pozytywnych zmian, wynikających choćby z wprowadzenia platformy Panama i zmiany całego zaplecza. Tak więc, oczywiście, to obszar, na którym pozostaliśmy w tyle. Mamy wielu ludzi, którzy pracują tylko nad tym i uważamy, że jest duży potencjał wzrostu.

Jeśli popatrzeć na naszą oglądalność, to wszystko układa się jak najlepiej. Jeśli spojrzeć na serwisy takie jak Yahoo Mail, Answers czy Messenger, to sprawy mają się naprawdę dobrze - szybko powiększa się audytorium, pozostajemy liderami w tych sferach. Zdajemy sobie sprawę, że jeśli chodzi o pieniądze, jest kilka rzeczy nad którymi musimy pracować, jedną z nich jest reklama w wyszukiwarkach.

Może Yahoo nie spostrzegło, że to wyszukiwanie będzie następną "killer-application"?

Gdy zerkniemy 10 lat wstecz, to na rynku wyszukiwania mieliśmy wielu konkurentów. Byli ludzie z Excite, Lycos, Infoseek, wszyscy posiadali własne technologie wyszukiwania. I skończyli właściwie znikając z rynku. Jedyną firmą, która przetrwała cały kryzys jest Yahoo, a my nie mieliśmy własnej wyszukiwarki. Jeśli popatrzeć na rynek z tamtych lat, to z dzisiejszej perspektywy była dobra decyzja.

Oczywiście wszystkie z tych firm zajmowały się wyszukiwaniem, ale żadnej z nich nie udało się osiągnąć tego co zrobiło Overture [firma, która jako jedna z pierwszych wprowadziła płatne odnośniki w wynikach wyszukiwania, kupiona przez Yahoo w 2003 r. za 1,7 mld USD - przyp. red.]. Nie da się ukryć, że sukces Google opiera się na bardzo podobnym modelu, ale to Overture było pierwsze i powiedziało "Hej, oto sposób na zarabianie pieniędzy w wyszukiwarkach".

Oczywiście gdyby Overture pojawiło się kilka lat wcześniej to byłoby dobre dla nas wszystkich, wcześniej byśmy go dostrzegli, wcześniej byśmy się na nim skupili. Posiadając wiedzę post-factum i odpowiadając na pytanie, czy firma powinna się wcześniej skupić na wyszukiwaniu odpowiadam: jak najbardziej! Można tak powiedzieć o każdej pomyślnie działającej firmie. Jednak biorąc pod uwagę okoliczności to i tak myślę, że podjęliśmy wtedy trafne decyzje.

Patrząc w przyszłość - czy myślisz, że hostowane aplikacje internetowe, takie jakie oferuje Google [np. Dokumenty i Arkusze - przyp. tłum.], pomagają w utrzymaniu użytkownika? Czy Yahoo również będzie oferowało tego typu rozwiązania?

Patrzymy na takie rzeczy od dłuższego czasu. Dzisiaj nie mamy oferty z tej dziedziny i nie przewidujemy niczego wprowadzać w najbliższym czasie. Oczywiście jeśli ludzie przyzwyczają się do tego typu rozwiązań, to mają one ogromny potencjał przy utrzymaniu użytkownika. Jednak my musimy zadać sobie pytanie - jak wiele rzeczy możemy robić na wysokim poziomie. Nie mówię nie. Będziemy dalej przyglądać się i oceniać czy tego typu aplikacje są dla nas sensownym rozwiązaniem. Na dziś stwierdziliśmy, że nie będzie to nasza główna działka, i że jest szereg innych rzeczy nad którymi należy się skupić. Naprawdę wolimy pracować nad mniejszą ilością projektów, z których każdy będzie się sprawdzał naprawdę dobrze.

Wspominałeś w jednym z poprzednich wywiadów, że rynek nie jest gotowy na mobilną telewizję, ponieważ sieci oferują za małą przepustowość, a telefony nie są wystarczająco mocne. Jakie możliwości daje Yahoo rynek mobilny?

To co robimy w przyadku Yahoo Go, czyli przede wszystkim wyszukiwanie. Niedawno uruchomiliśmy oneSearch. W przypadku wyszukiwania mobilnego, nie chcemy dawać ludziom 20 mln wyników i kazać im się przez nie przekopywać. Cały szkopuł polega na tym, by dać im tylko to na czym naprawdę im zależy i zaprezentować w jak najwygodniejszej formie.

Tak więc przede wszystkim wyszukiwanie, ale poza tym e-mail i komunikatory. Oczywiście wszystkie usługi lokalizacyjne są ważne, jak również newsy czy wiadomości sportowe. Na wszystko co wymieniłem jest coraz większy popyt już dziś.

Na rynku mobilnym działamy od przeszło trzech lat i widzimy co ludzie robią. Przez ten czas eksperymentowaliśmy z wieloma serwisami, jednak teraz wprowadzamy tylko to, czego ludzie chcą używać i co uznają za cenne. W przyszłości to się oczywiście zmieni - gdy będą dostępne lepsze telefony a sieci będą szybsze. Jednak w międzyczasie skupiamy się na dostarczaniu takich produktów, które powodują zmiany na dzisiejszym rynku.

Tłumaczenie tekstu "Yahoo's Filo: Emerging markets critical", John Ribeiro, IDG News Service (Bangalore Bureau)