Daleko, blisko, daleko

Odbyła się kolejna runda rozmów pomiędzy TP SA i NOM-em, dotycząca sposobu rozliczeń między operatorami oraz między NOM-em i abonentami TP SA korzystającymi z jego usług międzystrefowych. Według zapowiedzi przedstawicieli TP SA, do zgody jest bardzo blisko. Według przedstawicieli Nom-u – wcale nie.

Informacje o rychłym porozumieniu operatorów, które pojawiają się w prasie, zdają się wskazywać, że TP SA wygra wszystkie zakładane na początku potyczki cele. Pół roku temu, Niezależny Operator Międzystrefowy zdecydował się rozpocząć oferowanie usług telefonicznych w oparciu o decyzję Urzędu Regulacji Telekomunikacji oraz Ministerstwa Łączności, nakładającą na Telekomunikację Polską obowiązek umieszczania na swoich fakturach usług świadczonych przez NOM. TP SA odwołała się od tej decyzji prezesa URT i sprawę w sądzie antymonopolowym niedawno wygrała.

“Przy obecnym stanie prawnym inaczej być nie mogło” – tak komentowali decyzję sądu przedstawiciele TP SA. Postulat umieszczania usług NOM na fakturach TP SA dominujący telekom odrzucał, zasłaniając się przepisami prawa podatkowego. Według nich, wystawca faktury nie może umieszczać na niej usług, których nie sprzedaje – argumentowali przedstawiciele Telekomunikacji Polskiej. “Natychmiast zostalibyśmy też podani do sądu z tytułu naruszenia przepisów prawa o ochronie konkurencji. Nie możemy działać na rzecz firmy konkurencyjnej” – stwierdza Witold Rataj, rzecznik TP SA.

Dlatego ostatecznie TP SA liczy na to, że nie będzie umieszczać na swoich fakturach usług świadczonych przez NOM. NOM będzie też sam prowadził windykację swoich należności. “I zostaniemy strąceni do piekiełka walki o 5% udziału w rynku z Netią i Energisem” – dodaje Marcin Gruszka, rzecznik NOM-u.

Zwycięska Telekomunikacja Polska zdecydowała się na dalsze rozmowy z NOM-em. Są one jednak prowadzone raczej z pozycji siły. “Nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli przyjąć inne rozwiązanie niż zaproponowane niezależnemu operatorowi wcześniej. Myślę jednak że jesteśmy blisko zawarcia porozumienia” – mówi Witold Rataj.

TP SA oferuje NOM-owi wystawianie faktur w jego imieniu. “Możemy w tym celu wykorzystać nasz system billingowy i wysyłkowy. To oczywiście jednak kosztuje. Nasza obecna propozycja jest za to o jedną trzecią niższa od wyjściowej kwoty za pojedynczą wystawioną fakturę” – mówi Witold Rataj.

Jak zauważa rzecznik TP SA, podczas gdy Netia i Energis zdecydowały się na “właściwy sposób rozwoju”, kupując własny system billingowy i podpisując indywidualne umowy z klientami, podczas gdy NOM oparł się na decyzji o zasadach współpracy wydanej przez URT. “Jeśli chodzi o drukowanie i rozsyłanie rachunków mamy bardziej konkurencyjne oferty niż 2 zł za fukturę” – zapewnia jednak Marcin Gruszka, rzecznik NOM-u.

Witold Rataj wyjaśniając stanowisko Telekomunikacji Polskiej, dodatkowo przytacza przykład rynku niemieckiego. “Główny operator telekomunikacyjny, Deutsche Telekom, rozlicza na swoich fakturach usługi realizowane przez innych operatorów. Tam jednak przed nałożeniem nań takiego obowiązku przystosowano odpowiednio prawo podatkowe” – mówi rzecznik TP SA.

Niezgodności proceduralne to jedna strona medalu: dzięki swej - jak się szczególnie dziś okazuje - bardzo odważnej decyzji NOM zdobył w szybkim czasie dużą część rynku rozmów międzystrefowych. “20% połączeń w ruchu międzymiastowym to nie jest już przesada” – zapewnia Marcin Gruszka.

Zdobył oczywiście na papierze, ponieważ żadnych pieniędzy operator jeszcze nie zobaczył. W ciągu pół roku należności z tytułu rozmów przez prefiks 1044 przekraczają już 150 mln zł. “Tak, tak… Kwestia windykacji należności może być dla NOM-u bolesna – przecież nikt oprócz firm nie podpisywał z nim żadnej umowy” – przyznaje Witold Rataja. “Sądzę jednak, że rynek okaże się “dorosły” i elegancki, że abonenci, którzy dostaną rachunek od NOM-u – w większości zapłacą” – dodaje Witold Rataj. “W razie czego, na prośbę NOM-u niesolidnych klientów odłączymy od usług przez 1044” – zapewnia.

Jest jeszcze inna kwestia, ważka szczególnie dla użytkowników usługi 1044: czy rozliczenie za 6-miesięczny okres korzystania z prefiksu NOM-u w rozmowach międzystrefowych nastąpi natychmiast, czy w ratach. “Po zawarciu porozumienia wszystko będzie już zależało w tej sprawie od NOM-u” – mówi Witold Rataj. “Chcemy, żeby to był łączny rachunek. Z naszych ustaleń wynika, że 94% rachunków za cały okres nie przekraczałoby 70 zł. To nie będzie dla abonentów duże obciążenie” – powiedział Marcin Gruszka.

Optymizmu przedstawiciela TP SA we wszystkich wspomnianych kwestiach, a przede wszystkim w sprawie szybkiego zakończenia rozmów nie podziela Marcin Gruszka.

“Dla nas odzyskanie półrocznych należności to “być albo nie być”. Nie możemy dłużej czekać. Obecne warunki Telekomunikacji Polskiej są przy tym dla nas nie do przyjęcia” – stwierdza. “Nadal stoimy na stanowisku, że TP SA może i powinna fakturować nasze usługi oraz przeprowadzić windykację należności” – mówi rzecznik NOM-u. Jak wyjasnia Marcin Gruszka, oprócz odrzuconej ze względów proceduralnych (“Przegraliśmy w głupi sposób” - mówi) decyzji prezesa URT, podstawą stanowiska NOM-u jest jeszcze podobna w wymowie decyzja wydana przez Ministerstwo Łączności. Każdy z operatorów dysponuje ponadto inną – korzystną dla siebie – wykładnią urzędu skarbowego dotyczącą spornych przepisów prawa podatkowego. “Bariera prawa podatkowego jest z pewnością do przeskoczenia – przecież usługi TP SA fakturuje np. Telefonia Lokalna Dialog – to dokładnie taka sama sytuacja” – mówi Marcin Gruszka.

“To sytuacja zupełnie innego rodzaju. Dialog nie ma koncesji na usługi międzystrefowe I kupuje je od nas – dlatego może umieszczać nasze usługi na swoich fakturach” – odparowuje Witold Rataj.

Ze względu na brak zgody w podstawowych kwestiach, rozmowy nie zakończą się jednak porozumieniem tak szybko jak możnaby oczekiwać np. na podstawie komunikatu o “bliskości porozumienia” z minionej niedzieli. “Liczymy na zmianę stanowiska Telekomunikacji Polskiej. W połowie grudnia byliśmy jednak znacznie bliżej ugody niż dziś” –mówi Marcin Gruszka. Tamten projekt zakładał wystawienie przez TP SA podwójnej faktury ze wspólna sumą. W międzyczasie zmienił się jednak negocjator ze strony TP SA, a stanowiska stron uległy usztywnieniu.

“Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Liczymy jednak na pomyślne dla obu stron porozumienie. Może sprawą bliżej zainteresuje się ministerstwo infrastruktury? Przecież to NOM jest w 100% firmą państwową, a TP SA już od dość dawna – nie” – zastanawia się Marcin Gruszka.