Czy jesteśmy na to gotowi?

Podczas pisania tego tekstu 9 449 886 ludzi online miało włączony program Skype.

Podczas pisania tego tekstu 9 449 886 ludzi online miało włączony program Skype.

Nowe zaczęło się niepozornie. Cicho, ale systematycznie zmienia się sposób pracy, produkowania, wymyślania, robienia biznesu, produktywności. Nie mówi się o tym głośno, prasa marketingowa o tym nie pisze. Jeśli już się zdarza, to raczej przy okazji rozważań o nowych trendach w zarządzaniu. Tymczasem, wraz z rozwojem Internetu i coraz szerszym dostępem świata do szerokopasmowych połączeń, nagle, niemal z dnia na dzień może zmienić się sytuacja na rynku, bo nasza konkurencja postanowi sięgnąć do nieskończonych zasobów współczesnego świata. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy wiemy, jak działa nowy świat, i to nie tylko w Internecie?

Czy jesteśmy na to gotowi?

Nowy sposób produktywnego myślenia nazywa się "collaborative minds" - umysły współpracujące. Tak mówi o tym sposobie myślenia Don Tapscott, współautor książki "Wikinomics: How Mass Collaboration Changes Everything".

Nowy sposób produktywnego myślenia nazywa się "collaborative minds" - umysły współpracujące - tak mówi o tym sposobie myślenia Don Tapscott, współautor książki "Wikinomics: How Mass Collaboration Changes Everything". Książka jest nie tylko efektem intuicji i uważnego oglądania Internetu, ale również badań nad ludzką produktywnością i kreatywnością, prowadzonych od wielu lat przez firmę New Paradigm.

"Wikinomics: How Mass Collaboration Changes Everything" nie jest opisem zjawiska internetowego - jest opisem zmieniającego się świata, gdzie zasady, które sprawdziły się w Internecie, zaczynają być przenoszone na resztę biznesowego świata.

Cztery zasady współczesnego świata:

  • openess,
  • peering,
  • sharing,
  • acting globally,

opisane przez Tapscotta, to reguły, o których już nigdy nie wolno zapomnieć, bo jest to nowy sposób myślenia i działania. Ci, którzy pamiętają jeszcze świat bez Internetu, muszą się ich nauczyć, jak prawa grawitacji. Z kolei dla ludzi, którzy z Internetem rosną, jest to rzecz tak oczywista, że zdają sobie sprawę z jej istnienia dopiero, kiedy zostanie nazwana.

Wiedząc, że taki proces trwa, trzeba zacząć odpowiadać na pytanie, jak zorganizować swój biznes, aby można było skutecznie współdziałać, nie utracić zasobów, które mamy, ale także spróbować odpowiedzieć na pytanie, jak wykorzystać ten nowy sposób myślenia na korzyść firmy.

Internet pokazał, jaki potencjał ludzkiej kreatywności można uwolnić dzięki dopuszczeniu do myślenia o naszych produktach ludzi, którzy nawet jeśli znajdują się na drugim końcu globu, mogą nam pomóc w rozwiązywaniu codziennych zawodowych problemów. Podczas gdy jedni tkwią jeszcze na etapie szlifowania internetowych witryn firmowych, inni budują potęgę dzięki wykorzystaniu potencjału ukrytego w nowym myśleniu o otwartym Internecie i w idei wspólnej produktywności.

Otwórz się, skoro nie możeszsię zamknąć

Wielkie firmy internetowe dzielą się swoimi zasobami z małymi firmami. Amazon osiąga ponad 30% dochodów dzięki pracy ponad 130.000 społeczności deweloperów i sprzedawców, którzy korzystają z ich platformy. Ale to już nie tylko Internet. Ten sam sposób myślenia o otwieraniu zasobów i korzystania z innych zastosowała z sukcesem firma Procter & Gamble, która do dzisiaj jest postrzegana jako bastion tajemnic handlowych, podczas gdy w rzeczywistości już na początku tego tysiąclecia, przyduszona ogromem wydatków na R&D, radykalnie zmieniła podejście. Ponad 50% innowacji w Procter & Gamble pochodzi z Internetu - z miejsc takich, jak: InnoCentive, NineSigma czy jet2.com. Według szacunków Procter & Gamble na każdego uczonego, pracującego wewnątrz firmy, przypada kolejnych dwustu, którzy są równie wielcy i kreatywni, ale pracują na zewnątrz - online.

Dzisiaj bycie otwartym jest nie tylko dochodową alternatywą, ale staje się jedyną możliwością rynkowego istnienia, ponieważ nie da się już być firmą zamkniętą technologicznie. Można oczywiście odpierać ataki, okopywać się, ale przykład iPoda nie nastraja optymistycznie do tych wysiłków.

iPod miał pozostać zamknięty; jego twórcy zaplanowali tylko ruch muzyki w jedną stronę - od komputera do iPoda. Dzisiaj cały świat, miliony użytkowników potrafią już posługiwać się nim w dwie strony. Wystarczy wpisać w Google słowo "senuti", czyli "itunes" pisane wspak. Historia iPhone'a wygląda podobnie - szacunki sprzed miesiąca mówią, że ponad 25% sprzedanych w Ameryce iPhonów ma zdjętą blokadę, która miała przypisać je do jednej tylko sieci.

Takie rzeczy się już nie udają i z tego trzeba sobie zdawać sprawę. Lepiej od razu podjąć współpracę ze światem.

Peering, czyli praca w dobrym towarzystwie

Modelowym przykładem współpracy jest Linux. W początkach istnienia media pisały o deweloperach tworzących Linuksa jako o hakerach, anarchistach, idealistach i outsiderach. Mówiło się o nim, że to amatorski system, pozbawiony nadzoru i kierunku. Ale IBM wspiera Linuksa i rozdaje go za darmo oraz finansuje jego rozwój jako open source. Dlaczego to robi?

Dla IBM system Linux i jego nieograniczona rzesza deweloperów są rozszerzeniem ludzkiego potencjału wewnątrz firmy. Wprawdzie IBM nie ma żadnej kontroli nad tym, jak Linux się rozwija, ale za to generuje miliardy dolarów przychodów na sprzedaży usług serwisowych związanych z jego obsługą. I, o czym nie powinniśmy zapominać, sprzedaje hardware.

Linus Torvalds, twórca Linuksa, deklaruje wsparcie dla wszystkich, którzy tworzą i publikują swoje własne wersje tego systemu. Dla siebie zachowuje jedynie "kontrolę jakości i przewodnictwo".

Na Linuksie chodzi Second Life. Wirtualny świat rozwija się dzięki stworzeniu otwartej platformy. Linden Labs, twórca i właściciel strony i całego biznesu, który rozwinął się wokół, sam stworzył nie więcej niż 1% oprogramowania. Reszta powstała jako open source dzięki temu, że Linden Labs udostępnił deweloperom platformę do tworzenia softwaru. Dzisiaj obroty sięgające setek milonów dolarów są generowane przez wirtualnych rezydentów wirualnego świata, korzystających z praw intelektualnych do całej koncepcji.