Czy CR Media Consulting stanie na nogi? (komentarz)

Przy spółce akcyjnej, z jaką mamy tu do czynienia, taka zasada nie działa. W tym przypadku członkowie zarządu mogą co najwyżej ponosić odpowiedzialność wewnętrzną wobec spółki, ewentualnie odpowiedzialność deliktową na zasadach przewidzianych w Prawie upadłościowym i naprawczym, co implikuje konieczność udowadniania członkowi zarządu winy, szkody, związku przyczynowego etc.

Podsumowując: trudno mi oceniać, czy w jakiś sposób nasz wniosek o ogłoszenie upadłości przysłużył się temu, ale przypuszczam, że mogło tak być. Dla mojego klienta jest to niewielka zmiana, bo i tak liczyliśmy się z tym, że ta spółka jest na skraju bankructwa i możemy niewiele od niej nie uzyskać w przypadku upadłości. Podjęliśmy zatem szereg innych działań prawnych.

Jeżeli w trakcie podziału majątku z masy upadłościowej będzie szansa na chociażby częściowe uzyskanie należności, to i tak będzie dobrze. Ale być może cała sytuacja jeszcze się odwróci, że to jest pewnego rodzaju ruch taktyczny ze strony CR Media. Wspominają oni bowiem o możliwości emisji akcji i dokapitalizowania się w ten sposób, choć z informacji jakie posiadam na temat tego, jak funkcjonowała ta spółka, to raczej nie wróżę, żeby stanęła ona na nogi.

W komunikacie opublikowanym przez Internet Group czytamy, że wierzyciele mieliby odzyskać swoje należności w okresie najbliższych 3 lat. Czy tak rozległy okres czasowy jest satysfakcjonujący dla Pana klienta?

Michał Wawrykiewicz: Nie, oczywiście, że nie jest to satysfakcjonujące, gdyż dla wielu wierzycieli, tak jak dla mojego klienta, są to kwoty, które decydują często o znacznym zachwianiu płynności finansowej, a wręcz o funkcjonowaniu na rynku. Wydawnictwo, jakim jest mój klient, żyje z publikowania reklam i jeżeli ktoś nie płaci mu faktur za publikowanie tych reklam, to wpływa to istotnie na jego kondycję. Jest to dodatkowo o tyle irytujące, że wiemy, iż rzeczywisty klient, ten który zlecał kampanię, zapłacił należności dla CR Media Consulting. Oni zaś nie zapłacili mojemu klientowi.

3 lata to jest dosyć dużo czasu, aczkolwiek lepsze są pieniądze za trzy lat, niż żadne. Zobaczymy, czy jest szansa układu z wierzycielami. Ja jednak niespecjalnie wierzę, żeby spółka doszła do takiego stanu, w którym mogłaby regulować swoje zobowiązania i to w pełni. Niespłacenie należności są oprocentowane odsetkami ustawowymi, które są bardzo wysokie i cały czas zwiększają wysokość długu. Wracając do układu - to gdyby mieć pewność uzyskania zapłaty całości w terminie trzech lat, na przykład mając dobre zabezpieczenie rzeczowe, to mogłoby to mieć sens, byłaby to lepsza inwestycja niż lokata w najlepszym banku.

Tylko, tak jak mówię, nie bardzo wierzę, żeby spółka miała szanse stanięcia na nogi. Pytanie czy w ogóle chce?