Czeka nas rzeka... e-maili

Problem przeciążenia ilością poczty elektronicznej w codziennym użytkowaniu Internetu, zaczyna wymykać się spod kontroli. Spada produktywność, kurczy się przepustowość, kończy się cierpliwość.

Wyniki ostatnich badań amerykańskiej firmy NFI Research, przeprowadzonych wśród setek mniejszych i większych korporacji w Stanach Zjednoczonych, ukazują zjawisko najdobitniej. Trzech na czterech menadżerów poświęca przynajmniej godzinę dziennie na czytanie, redagowanie oraz wysłanie maili. Ponad jednej trzeciej pracowników wyższego szczebla, zajmuje to nawet do kilku godzin dziennie.

Statystyki nie kłamią - w ubiegłym roku amerykańskie urzędy pocztowe mogły się pochwalić blisko 203 mld obsłużonych paczek. Dla porównania, taką wydolność osiąga poczta elektroniczna w ciągu 6 dni. Do roku 2006 oczekuje się, iż dzienny przepływ wiadomości wyniesie 60 mld, a w skali roku może nawet sięgnąć niebotycznej sumy 22 bln. Prawie 40 procent wszystkich maili stanowi SPAM, który staje się już nie tyle drażniący, ile nawet nieekonomiczny. Korporacja zatrudniająca średnio 10 tys. pracowników, ponosi gigantyczne straty w produktywności sięgające 13 mln USD rocznie, spowodowane chociażby koniecznością zakupu dodatkowego sprzętu oraz wynajęciem ludzi do walki z niechcianą pocztą. Z tego tytułu w skali całego kraju biznes ponosi straty 10 mld USD rocznie.

A teraz druga strona medalu, czyli skutki oddziaływania problemu na indywidualne jednostki, pracowników oraz ich szefów, spędzających codziennie godzinę za godziną nad programem pocztowym.

„E-mail mnie zabija”, powiada wiceprezes korporacji osiągającej obroty 8 mld USD rocznie, który otrzymuje ponad 100 wiadomości dziennie. Problem SPAM-u pogłębiają dodatkowo wiadomości wysyłane za pomocą opcji Reply to All (Odpowiedz wszystkim), które w momencie powstania tworzą lawinę niepotrzebnych śmieci dotyczących zazwyczaj błahych spraw, nie skierowanych bezpośrednio do szerokiej rzeszy odbiorców. Ponad 1/3 badanych określa liczbę nieproszonej poczty w swoim komputerze na 50 do 75 procent wszystkich wiadomości, ponad 2/3 usuwa ją od razu, bez przeczytania.

W związku z tym proponujemy małe wyzwanie: tydzień bez e-maila, najlepiej jeszcze w okresie wakacyjnym. Żadnego odbierania, czytania, pisania oraz wysyłania. Nagle każdy zauważy, że dysponuje dodatkowym czasem (średnio 5-10 godzin tygodniowo), które może poświęcić na spotkania z pracownikami oraz klientami, zadzwonić do kogoś, lub po prostu posiedzieć i chwilę pomyśleć. Prędzej czy później dowiemy się o wszystkich najważniejszych dla nas informacjach. Dzisiaj każdy potrzebuje odrobiny wytchnienia. Po powrocie nie próbujcie ogarniać zastałego oceanu nieprzeczytanych wiadomości. Zacznijcie od początku. Komu uda się przetrwać tydzień, niech mi o tym napisze. Oczywiście mailem…