Czas nagli

Jednym ze sposobów na pozyskanie pieniędzy byłaby sprzedaż Portu praskiego, ale transakcja odwleka się w czasie. Kolejny plan został zablokowany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konkurentów. Holding chciał sprzedać spółkę córkę Elektrim Kable Krakowskiej Fabryce Kabli, ale Urząd uznał, że krakowska firma po tej transakcji stałaby się monopolistą.

Kolejnym problemem jest zabezpieczenie przez Sąd Okręgowy w Warszawie roszczenia PenneCom BV na kwotę prawie 32 mln USD, poprzez zajęcie udziałów w spółce Elektrim Telekomunikacja. W związku z tymi problemami nowa Rada Nadzorcza powinna skoncentrować się nad dwiema konkurencyjnymi propozycjami przejęcia kontroli nad Polską Telefonią Cyfrową. Walka toczy się między Vivendi oraz Deutsche Telekom. Niemcy, którzy mają obecnie 49% udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej chcą, by Elektrim wniósł do spółki wszystkie swoje firmy telekomunikacyjne (m.in. El-Net) i zajmujące się transmisją danych (m.in. Internet Polska). W zamian za to PTC miałaby wyemitować ok. 3,45% nowych udziałów. Pakiet ten przejąłby niemiecki telekom płacąc 400 mln USD gotówką. Przejąłby wówczas kontrolę nad Erą. Zgodnie z tymi planami, miałaby ona zostać przekształcona w spółkę akcyjną i wprowadzona na giełdę.

Zarząd holdingu przyznał Deutsche Telekom wyłączność na negocjacje w tej sprawie do końca lipca br. Zgodnie z oczekiwaniami, Francuzi przedstawili kontrpropozycję. Vivendi chce połączyć Elektrim z Elektrim Telekomunikacją poprzez wymianę posiadanych akcji spółki córki na walory holdingu. Po tej operacji koncern miałby 51% akcji spółki-matki. Chociaż Vivendi zna trudną sytuację finansową spółki, to w przeciwieństwie do Niemców zaproponował transakcję bezgotówkową, która nie ułatwi spłacenia wierzycieli Elekrimu.

Jest jeszcze inny kłopot związany z ofertą Francuzów. Zgodnie z umową wspólników Polskiej Telefonii Cyfrowej, w przypadku przejęcia kontroli nad Elektrimem np. przez Vivendi, Deutsche Telekom ma prawo zostać wiodącym udziałowcem największego w Polsce operatora telefonii komórkowej. Vivendi wprawdzie deklaruje, że będzie wykorzystywał tylko 49% głosów na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy Elektrimu, ale sąd arbitrażowy może uznać, że faktycznie kontroluje holding. W takiej sytuacji Niemcy bez przeszkód przejęliby kontrolę nad Erą i to nie za 400 mln USD, jak proponują teraz, lecz za sumę o wiele niższą. Akcje PTC przejmowaliby bowiem po cenie wyliczonej na podstawie wartości księgowej operatora, a ta wynosi zaledwie niecałe 700 mln zł. Wówczas zdobycie kontroli nad Erą kosztowałoby Deutsche Telekom tylko 24 mln zł.

Taki rozwój wypadków jest niekorzystny nie tylko dla Vivendi, ale i ... dla finansowych udziałowców Elektrimu, którzy są zainteresowani podnoszeniem wartości holdingu. W związku z tym spółka poinformowała, że jej zdaniem obie oferty się nie wykluczają i rozważa możliwość ich połączenia. Elektrim rozmawia z oboma oferentami, a znalezienie konsensusu nie tylko zapewni możliwość spłaty zadłużenia, ale pozwoli uniknąć kolejnych sporów prawnych z Niemcami lub Francuzami. Trudno jednak wyobrazić sobie, jak pogodzić interesy Deutsche Telekom, Vivendi i Elektrimu. A czas nagli.