Cybersquatterzy zbijają fortunę na wyborach w USA

Kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych nabiera tempa. Zarówno Barack Obama z Partii Demokratycznej, jak i John McCain z Partii Republikańskiej robią wszystko by ich wizerunki pojawiły się w licznych mediach. Internet nie jest wyjątkiem, co bardzo konsekwentnie wykorzystuje środowisko cybersquatterów.

Nie powinno dziwić, że internet jest jednym z mediów odgrywających kluczową rolę w kampaniach wyborczych zachodnich polityków. Barack Obama i John McCain doskonale zdają sobie z tego sprawę i wykorzystują sieć by docierać do jak największej liczby wyborców. Nie śpią również sympatycy obu kandydatów, bloggerzy, dziennikarze i... cybersquatterzy (patrz artykuł: Cybersquatters).

Oliver Friedrichs, ekspert w dziedzinie zabezpieczeń i jeden z dyrektorów firmy Symantec, powiedział, że osoby zajmujące się typosquattingiem wykupują prawa do adresów internetowych z literówkami w imionach i nazwiskach kandydatów, a następnie wykorzystują je do własnych celów. Często działania te mają dokuczyć konkretnemu politykowi.

Firma Symantec odnotowała, że aż 47 ze 160 rozmaitych wariantów domeny "www.barackobama.com" to typowy przykład typosquattingu. Jedna ze stron zawierała oficjalną reklamą Obamy, która została sprzedana przez Googla. Inne niejednokrotnie obfitują w złośliwe oprogramowanie, które atakuje sympatyków danego polityka.

Najgorszą z możliwości jest zaprojektowanie przez właściciela domeny realistycznie wyglądającej strony kampanii wyborcze. Wówczas może on wyłudzić od nieuważnych internautów numery kart kredytowych czy dotacje finansowe.