Brytyjczycy też będą odcinani od Internetu

Począwszy od 2010 r. w Wielkiej Brytanii ma obowiązywać prawo "trzech ostrzeżeń". Za piracką recydywę użytkownikom grozi blokada dostępu do Internetu.

Chociaż termin "zasada trzech ostrzeżeń" zdążył się już spopularyzować, bardziej adekwatne jest użycie formy prawa dwóch ostrzeżeń - w krajach anglojęzycznych opisane wyżej przepisy określa się mianem "three strikes"; internauta przyłapany na wymianie nieautoryzowanymi kopiami plików multimediów jest ostrzegany tylko dwukrotnie o konsekwencjach swojego postępowania. Gdy zostanie przyłapany po raz trzeci, grozi mu odcięcie od Sieci.

Zobacz także:

Peter Mandelson, brytyjski minister ds. biznesu i innowacji zapowiedział, że przyjęcie kontrowersyjnych przepisów nastąpi do kwietnia 2010 r. W początkowym okresie obowiązywania nowego prawa sankcja odcinania od Internetu ma być jednak zawieszona - brytyjski rząd przewiduje bowiem sprawdzenie efektywności systemu listownych ostrzeżeń (potrwa to rok).

Jeśli wymiana nieautoryzowanymi plikami nie obniży się przez ten okres o 70 %, nakaz blokady dostępu do Sieci zacznie obowiązywać od kwietnia 2011 r.

"Byłem zszokowany, gdy dowiedziałem się, że tylko 1 na 20 plików muzycznych pobieranych w Wielkiej Brytanii z Internetu jest legalny. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami. Musi stać się jasne, że dni powszechnego beztroskiego naruszania prawa w Sieci minęły" - mówi Mandelson, którego cytuje m.in. serwis PC Pro.

Minister uspokaja dostawców Internetu, zwracających uwagę na fakt, że monitorowanie Sieci znacząco zwiększy ponoszone przez nich koszty. Wg lorda Mandelsona kosztami tymi firmy ISP podzielą się z właścicielami praw autorskich do utworów.

Są i niezadowoleni

Organizacja Internet Service Providers Assoication, zrzeszająca brytyjskich dostawców Sieci, jest "głęboko rozczarowana" stanowiskiem władz. "ISP i grupy ochrony praw konsumentów uważają rozłączanie użytkowników za działanie nieproporcjonalne [do winy - red.], pogląd który podzielił już Parlament Europejski" - czytamy w oświadczeniu stowarzyszenia. "W naszej opinii wspomniane przepisy powinny zostać wprowadzone tylko pod warunkiem przystąpienia rządu i właścicieli praw autorskich do poważnej reformy przepisów licencyjnych" - uważają przedstawiciele ISPA.

Brytyjska branża rozrywkowa od kilku miesięcy przekonywała rząd Królestwa do wprowadzenia podobnych przepisów, które forsowane są w parlamencie francuskim. Władze częściowo uwzględniły te postulaty, gdyż w wydanym w czerwcu br. raporcie o planach rozwoju technologicznego kraju (Digital Britain Report) przedstawiły m.in. ambitne plany ograniczenia procederu bezpośredniej wymiany plików przez Internet.

Nie było jednak wówczas mowy o odcinaniu od Sieci, uznanym jako "mało efektywne". W sierpniu br. rząd spojrzał na tę ideę przychylniejszym okiem, tłumacząc zmianę stanowiska chęcią przyspieszenia prac nad nowymi przepisami antypirackimi.

Zamiarom tym rzecz jasna przyklaskuje organizacja UK Music, reprezentująca całą brytyjską branżę fonograficzną - w przeciwieństwie do firm telekomunikacyjnych, zwracających uwagę na przeszkody i trudności we wdrożeniu takich regulacji (m.in. łatwość, z jaką można ukryć tożsamość w Sieci).

W ubiegłym tygodniu francuski Trybunał Konstytucyjny uznał odcinanie użytkowników od Internetu za zgodne z konstytucją. Otwiera to drogę do wprowadzenia kontrowersyjnych przepisów antypirackich w życie nad Sekwaną.