Bestia w Sieci

Jest coraz więcej symptomów nadchodzących przemian. Komputery przejęły część prac, które do tej pory wykonywali ludzie. Jest coraz mniej prawdziwych twórców i wynalazców, np. w dziedzinie sztuk plastycznych komputerowe narzędzia często nie tylko wspierają proces tworzenia. Oprogramowanie może zastąpić artystę lub doprowadzić do integracji w procesie tworzenia.

A architektura? Program komputerowy już dziś jest niezastąpiony. Liczy parametry, szybciej niż człowiek przeprowadza symulacje i znajduje najlepsze rozwiązanie. Wielu ludzi już teraz wybiera wirtualną rzeczywistość. Wydaje im się ona bardziej atrakcyjna. Nie tylko dzieci trzeba odpędzać od gier komputerowych. Powstaje coraz więcej ośrodków, w których leczy się osoby uzależnione od komputera. Chorzy twierdzą, że świat widziany na monitorze jest ładniejszy, bardziej świeży i bardziej kolorowy od rzeczywistego.

Skąd mogłaby przyjść Bestia? "Z Internetu" - odpowiada V. Vinge. Jego zdaniem, tu postęp technologiczny jest najszybszy. Uważa, że współczesne systemy komputerowe już dawno padłyby pod ciężarem własnej złożoności, "gdyby nie wsparcie udzielane administracji systemów i członkom serwisów przez zbiorowy umysł Internetu". Zalążki Bestii, twierdzi V. Vinge, powstają też w systemach wspomagających podejmowanie decyzji. Na razie to oprogramowanie dostarcza informacji użytkownikowi. Ale niedługo prawdopodobnie dojdziemy do sytuacji, w której użytkownik będzie miał możliwość ściślejszego wspomagania programu. Lokalne sieci komputerowe integrują zespoły ludzkie i podnoszą ich wydajność. Czyżby to był zalążek złożonego, grupowego organizmu? Jak Bestia będzie działać? Już teraz jej pojawienie się byłoby możliwe. Superinteligencja mogłaby się kontaktować z innymi superinteligencjami, wykorzystując szerokopasmowe, szybkie łącza, wymieniać się z nimi kawałkami siebie oraz kopiować kawałki niezbędne do rozwiązania danego problemu.

Tak więc era, która nadejdzie po narodzinach Bestii, nie będzie miała nic wspólnego z zasadami panującymi we współczesnym świecie. Znikną wszelkie kategorie moralne - pojęcie dobra i zła. Decyzje będą podejmowane mechanicznie, a ich jedynym celem stanie się tworzenie postępu, rozumianego jako rozwój technologii. Stanisław Lem niejednokrotnie pisał, że rozwój technologiczny jest całkowicie niezależny od ludzkiej woli. Raz zapoczątkowany, sam się rozwija.

Czy opanowanie Bestii byłoby możliwe? V. Vinge uważa, że ludzie nie dopuściliby do tego. Załóżmy, że Bestia stałaby się bytem pracującym na rzecz ludzkości i służącym jej. Taka superinteligencja byłaby znacznie mniej wydajna i ograniczona. Nie przetrwałaby więc w świecie konkurencji, w którym trwają militarne i ekonomiczne wyścigi. Ktoś w końcu by nie wytrzymał i nacisnął guzik, uruchamiający "dzikość" Bestii. Jest także bardziej optymistyczna wersja. "Coś" nie musi wcale chcieć nas zdominować i wyeliminować. Być może pola jej ekspansji będą zupełnie różne od naszych. V. Vinge jako przykład podaje współistnienie ludzi i bakterii. Ludzie lekceważą bakterie, twierdząc, że są to organizmy prymitywne. Tymczasem są one dla nas nadal zagadką. Ich zdolność do mutacji i uodparnianie się na leki

są ogromne.

"Paradygmat ewolucyjny bakterii jest odmienny od tego, jaki postrzegamy w morderczym zachowaniu komórkowców" - pisze. - "Bakterie posiadają zdolność do wymiany informacji genetycznej. Potrafią współzawodniczyć i pożerać się nawzajem, ale równie często zarówno zwycięzca, jak i zwyciężony wnoszą wkład genetyczny do końcowego rozwiązania. Granice między gatunkami w królestwie bakterii są prawie niewidoczne. Można je uważać za ogromną bibliotekę, zawierającą 4 miliardy lat rozwiązań. Na takim tle trzeba widzieć problem nabytej odporności na antybiotyki".