Awaria tysiąca niemieckich stron

"Żądana strona nie mogła zostać wyświetlona", "Błąd 503" - takie komunikaty ukazały się dziś oczom niemieckich internautów. Odpowiedzialna za awarie jest organizacja Denic - zarządzająca niemieckimi domenami. Posypią się pozwy?

Po godzinie 13:00 niedostępne były tysiące stron internetowych z końcówką .de - pisze Gazeta.pl, powołując się na spiegel.de. Nie działały też niemieckie serwery pocztowe.

Przyczyną paraliżu była awaria serwerów Denic - firmy zarządzającej niemieckimi domenami. To te serwery "tłumaczą" wpisywany na klawiaturze adres na prawdziwy adres IP strony, który przedstawiony jest w postaci cyfrowej - czytamy w Gazeta.pl.

Jako przyczynę awarii wykluczono atak cyberprzestępców. Do godz. 16 sytuacja została opanowana.

Komentuje Andrzej Bartosiewicz,

Yon Consulting.

Niestety Niemcy dołączyli do grona krajów, w których nastąpiły poważne

awarie Internetu a dokładniej nie działał system nazw domenowych. Wcześniej bardzo podobne awarie miały rejestry z Hiszpanii (w roku 2006 narodowy rejestr Hiszpanii usunął wszystkie nazwy z serwerów DNS) oraz Szwecja (w roku 2009 każda domena na serwerze DNS otrzymała dodatkową kropeczkę przy nazwie, co spowodowało wielogodzinną niedostępność wszystkich domen). Decydentów i zwykłych internautów powinien zastanawiać fakt, dlaczego takie problemy dotykają tylko rejestry narodowe (Hiszpania, Szwecja a teraz Niemcy), a np. administracja domenami .COM pozostaje bez zarzutów.

DENIC - podmiot nadzorujący rejestr narodowych domen z końcówką .DE, najprawdopodobniej popełnił błąd podczas aktualizacji tzw. plików stref w których znajdują się zapisane wszystkie domeny .DE. Innymi słowy, serwery obsługujące adresy .DE posiadały przez pewien czas błędne informacje, uniemożliwiające poprawne działanie Internetu. Awaria dotyczyła "tylko" domen z końcówką .DE, pozostałe domeny np. .COM działały bez zarzutu.

Nie wiem jak problemem zamierza zarządzić DENIC, niemniej jednak można spodziewać się ewentualnych pozwów o odszkodowania związane z brakiem działania wielu platform biznesowych w tym banków, systemów transakcyjnych, obsługi operacji finansowych itd. Oprócz ewentualnych strat finansowych, awaria ta może i zapewne będzie miała odbicie w spadku zaufania do domen .DE i ich sposobu obsługi, czego kolegom z Niemiec oczywiście nie życzę.

Awaria w Niemczech podobnie w Hiszpanii czy Szwecji pokazuje, że większe zagrożenie niż atak hackerski, może stanowić sama wewnętrzna organizacja firm zajmujących się obsługą domen Internetowych. Okazuje się, że oprócz inwestycji w sprzęt i infrastrukturę, poprawa procesu nadzoru nad procesem obsługi domen jest niezbędna, aby podobne awarie nie pojawiały się w przyszłości. Innymi słowy zamiast zwiększania inwestycji należałoby przemyśleć procesy biznesowe.