Archiwum nie taki drogie

PAP poinformowała, że wystawcy cyfrowych certyfikatów, potrzebnych do poświadczania tożsamości osób i podmiotów korzystających z systemu podpisu elektronicznego, będą musieli z góry wnieść wysokie opłaty do Ministerstwa Gospodarki z tytułu konieczności ich archiwizacji. Ministerstwo nie potwierdza tych informacji.

Stanowczo zaprzecza temu Janina Popowska, naczelnik wydziału handlu elektronicznego i organizacji w MG (na którą notabene powołuje się PAP). Według niej ustawa nakazuje jedynie, że wystawca, który zaprzestanie działalności wystawiania certyfikatów, będzie musiał przekazać ministerstwu środki w wysokości nie przekraczającej 1 euro za pojedynczy certyfikat (a więc nie więcej niż kilka procent spodziewanego poziomu cen certyfikatów kwalifikowanych). Na aktywnych wystawcach spoczywa natomiast obowiązek bieżącej archiwizacji danych wykorzystywanych do wystawienia certyfikatu (przez 20 lat). Ich utrzymywanie jest potrzebne do stwierdzenia post factum, czy dany podpis elektroniczny był ważny w momencie jego składania. "Wystawcy certyfikatów kwalifikowanych będą musieli jedynie wnieść jednorazową opłatę rejestracyjną 10 tys. euro" - mówi Janina Popowska. Zostało to określone w wydanym już rozporządzeniu będącym delegacją Ustawy o podpisie elektronicznym.

Do Ministerstwa Gospodarki trafiły już wnioski o rejestrację od dwóch firm zainteresowanych udziałem w rynku wystawiania certyfikatów kwalifikowanych (z czego pierwszy został dostarczony już 19 sierpnia br., czyli 3 dni po wejściu w życie ustawy). Na ich rozpatrzenie ministerstwo ma dwa miesiące.

Minister Gospodarki nie podjął wciąż formalnej decyzji, czy tzw. rootem systemu podpisu elektronicznego w Polsce będzie Centrast, zależna spółka NBP. Wciąż nie wiadomo, czy w tej spółce zostanie przeprowadzony audyt na zlecenie ministra gospodarki. Do czasu uruchomienia roota nie będzie można wystawiać certyfikatów kwalifikowanych.