Andrzej Garapich, prezes PBI: nie zgodzę się na tańsze i gorsze rozwiązania

Polskie Badania Internetu wspólnie z firmą Gemius przyglądają się możliwościom zmiany metodologii badania megapanel. Jeszcze przed publikacją lipcowych wyników pomiaru debatowano nad wprowadzeniem szeregu zmian, które m.in. przyspieszyłby czas publikacji badania. Pierwsze modyfikacje nie zostaną jednak wprowadzone wcześniej niż po grudniowym megapanelu. W krótkiej rozmowie z Andrzejem Garapichem, pytamy o szczegóły i skalę przedsięwzięcia.

Anna Meller: Od jakiegoś czasu mówi się, że badanie internetu megapanel ma przejść poważną transformację. Jeszcze przed publikacją wyników lipcowych przedstawiano możliwość uniezależnienia pomiaru od badania NetTrack oraz plany szybszej publikacji wyników niż dwa miesiące po okresie badanym?

Andrzej Garapich, prezes PBI: nie zgodzę się na tańsze i gorsze rozwiązania
Andrzej Garapich: W tej chwili nie mogę zdradzić, w jakim kierunku pójdą zmiany metodologii. Mogę tylko powiedzieć, że trwają testy i analizy nowych, lepszych rozwiązań. Trudno mi powiedzieć, czy zakończą się one ostatecznym wdrożeniem. Kiedy? Dotychczas staraliśmy się przestrzegać zasady, żeby istotne zmiany metodologii wprowadzać na przełomie grudnia/stycznia. Dwanaście kolejnych wyników pomiaru badania jest cenną rzeczą i uważam, że nie warto się z tego wycofywać. O uniezależnieniu się od NetTracka nie słyszałem. Każde poważne badanie internetu musi zawierać komponent off-linowy, gdyż z istoty internetu wynika, że struktura internautów jest zawsze ciut różna od całej populacji. Chyba, że będziemy mieli 100% zasięg sieci, ale tak nie jest nawet w najbardziej zaawansowanych sieciowo krajach. Zawsze więc strukturę demograficzną internautów będziemy musieli brać "z zewnątrz" - tak jest na całym świecie i nigdy nie zgodzę się, żeby w Polsce stosować jakieś gorsze, choć tańsze rozwiązanie. Pytanie, czy będzie to NetTrack, czy też inne badanie strukturalne jest już pytaniem biznesowym i w tej chwili wolałbym na nie nie odpowiadać.

Megapanel miałby też w przyszłości odejść od pojęcia realnego użytkownika i zastąpić go nowym "licznikiem"...

Moim zdaniem, nie tak szybko to nastąpi. Real user jest dobrym i ugruntowanym wskaźnikiem na polskim rynku. Oczywiście zawsze można szukać rozwiązania jeszcze lepszego. Ale tutaj deklaruję daleko idącą ostrożność, aby decyzja o ewentualnej zmianie była poparta rzetelnymi analizami i głębokim przekonaniem Rady Badania o słuszności zmiany. My sobie oczywiście zdajemy doskonale sprawę z wad algorytmu real users. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że znamy je najlepiej na świecie. Ale z algorytmem real users jest trochę jak z demokracją ze znanego stwierdzenia Churchilla: nie jest doskonały, ale nic lepszego na razie nie wymyślono.

Nad czym pracuje teraz Rada Badania?

Ojej... Rada Badania na bieżąco rozwiązuje problemy badania i dba o poprawność metodologiczną. Ja wiem, że to brzmi jak kiepski slogan, ale co ja na to poradzę, że tak właśnie jest? Badanie ciągle się rozwija, pojawiają się nowe typy serwisów, które gdzieś trzeba zakwalifikować w drzewku mediów, nowe technologie budowy stron, które trzeba mierzyć.

Jakich dalszych zmian możemy się spodziewać w przyszłości, nie związanych z samą metodologią?

Tu powiem bardziej o moich marzeniach niż o konkretach. Nad konkretami pracujemy, ale jak mówiłem - nie zawsze wolno mi mówić, na jakim etapie są prace i co z nich wkrótce wyniknie. Wiem natomiast, o jakie elementy badanie musi się rozwinąć. Na pewno czeka nas wdrożenie metodologii badania internetu na urządzeniach mobilnych - to dynamicznie rozwijający się sektor i nie wyobrażam sobie, żeby go nie mierzyć. To w końcu też intenet, tyle że mobilny. Po drugie zaniedbaliśmy badanie takich elementów jak wideo i streeming. To są rzeczy, które na pewno będą musiały się pojawić na rynku badań.

Często w komentarzach do publikowanych wyników megapanelu pojawia się krytyka o niedokładności badania ze względu na nieuwzględnienie tego, że część Polaków używa Adblocka. Jak z tym faktem radzi sobie organizator badania?

Nasze pomiary wskazują, iż liczba użytkowników Adblocka jest znikoma. Należy pamiętać, że ustawienie Adblocka odcina użytkownika od szeregu użytecznych funkcji internetu. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie normalnego korzystania z internetu, przy włączonych Adblokach. Rozwiązania takie w sumie utrudniają korzystanie z internetu i jak mówiłem, liczba ich użytkowników jest znikoma. Wydaje się też, iż liczba osób deklarująca korzystanie z Adbloków jest większa od ich rzeczywistej liczby. Te same osoby deklarują, że mają włączone blokady, ale jednocześnie uczestniczą w badaniach ankietowych wyświetlanych jako kreacje reklamowe, których nie powinni przecież zobaczyć.

Dziękuję za rozmowę.