Bankier.pl: Nie konkurujemy na ilość

Piotr Wąsowski, prezes zarządu Bankier.pl, opowiada o pozycji wortalu wśród serwisów ekonomicznych. Dowodzi, że siła Internetu tkwi w specjalistycznych serwisach, które użytkownicy odwiedzają intencjonalnie. I - co najważniejsze - wyjawia nowe zamiary spółki wobec marki Bankier.pl. Czy spółka wejdzie na giełdę?

Bankier.pl: Nie konkurujemy na ilość
Proszę mnie przekonać, że Bankier.pl jest drugim największym serwisem finansowym w Polsce.

Dlaczego drugim?

No cóż. Wydaje się trudniejsze dowieść, że pierwszym...

Od dawna konkurujemy z Money.pl. Mamy podobny profil działalności. Trudno powiedzieć, który jest pierwszy, który drugi. Money od lat twierdzi, że jest pierwszy. Jest jednak wiele czynników, według których można to mierzyć: liczba użytkowników, czy ich jakość czy profil. Był czas, że Money miał więcej użytkowników, a Bankier lepszy profil użytkowników. Ostatnio pod względem ilości użytkowników nasze zasięgi się wyrównują. Od grudnia do lutego Bankier miał większą liczbę użytkowników od Money.pl. W szczycie w lutym br. mieliśmy około 670 tysięcy odwiedzających, a średnia oglądalność Bankiera i Money w I półroczu tego roku różni się nieznacznie. Ten fakt nie skłonił nas do tego, by ogłaszać wszem i wobec że jesteśmy największym portalem finansowym w Polsce. Nasza strategia jest po prostu inna. Stawiamy na jakość prezentowanych treści, funkcjonalność portalu i budowanie lojalności naszych użytkowników. To, czy mamy sto tysięcy więcej czy sto tysięcy mniej użytkowników od Money, nie ma żadnego znaczenia. My jesteśmy polskim portalem finansowym i to, nic innego, mamy w nazwie.

Czy Pan uważa, że dedykowane serwisy finansowe mają lepszej jakości użytkowników?

Bankier.pl: Nie konkurujemy na ilość

Piotr Wąsowski, prezes Bankier.pl

Pewnie tak, ale to trzeba by dowieść szczegółowymi badaniami. W zasadzie porównywanie mediów ogólnych do specjalistycznych nie ma większego sensu. To tak, jakby porównywać telewizyjną Jedynkę do TVN 24. Zawsze ogólna stacja będzie miała większy zasięg, bo wszyscy ją oglądają, a główny dziennik na Jedynce będzie miał większą oglądalność niż serwis informacyjny TVN 24.

Tak samo zawsze Onet będzie większy niż Bankier. Natomiast na strony finansowe Onetu część użytkowników wpada przypadkiem. Wystarczy jakiś ciekawy tytuł na pierwszej stronie. Nie konkurujemy na ilość i nie tak chcemy się pozycjonować. Chcemy mieć jak najlepszych użytkowników i być jak najlepszym dostawcą wiadomości i produktów finansowych. Na Onet wchodzi każdy, do nas zaś ktoś, kto szuka konkretnych informacji.

Pana zdaniem zasięg serwisów finansowych Onetu jest w dużej mierze budowany przez przypadkowych użytkowników?

Właśnie. Choć oczywiście nie wiadomo, jak wielu z tych użytkowników jest przypadkowych. Na pewno jest ich więcej niż u nas, bo Onet to medium ogólne. Do nas ludzie przychodzą po konkretne informacje finansowe.

A jak stoją finanse Bankiera?

Bankier jest rentowny od przełomu sierpnia i września 2003 roku. Był jedną z pierwszych polskich firm internetowych, która weszła w ten etap po recesji. Od tamtego czasu praktycznie każdy miesiąc jest rentowny. W tym roku w samym pierwszym półroczu zarobiliśmy więcej niż w całym 2004 roku. Przychody wyniosły 3,2 mln zł, a zysk EBITDA 0,33 mln. W tym roku chcemy co najmniej podwoić nasze wyniki z poprzedniego roku.

Jakie są źródła przychodów Bankiera? Czy zechciałby Pan wyjaśnić ich strukturę?

Działamy na dwóch rynkach. Pierwszym jest pośrednictwo finansowe. Pośredniczymy na przykład w udzielaniu kredytów, zakładaniu kont czy sprzedaży funduszy inwestycyjnych itp., od czego mamy prowizję od naszych partnerów.

Obecnie współpracujemy z 35 instytucjami finansowymi, które za naszym pośrednictwem oferują ok. 100 produktów i usług finansowych, zarówno dla klientów indywidualnych jak i małych i średnich przedsiębiorstw. Drugim źródłem przychodów jest reklama internetowa.

Jaki jest udział Bankiera w rynku reklamowym?

Nasz udział w rynku reklamy internetowej w zeszłym roku to około 2%. Naszym celem jest podniesienie tego udziału docelowo do 3%, a pierwsze półrocze tego roku pokazuje, iż jesteśmy na dobrej drodze. Najbardziej swoją obecność reklamową w Bankier.pl zaznaczają branże finansowa, motoryzacyjna, telekomunikacyjna i lotnicza.

Czy to reklama czy też prowizje stanowią główne źródło przychodów Bankiera?

Na początku funkcjonowania portalu głównie utrzymywaliśmy się z reklamy. Z czasem coraz większą część naszych przychodów przynosi pośrednictwo finansowe. Ten trend się utrzymuje. To nam daje pewną niezależność od rynku reklamy internetowej i chociaż w tym momencie on świetnie rośnie, to trzeba pamiętać, że jeszcze kilka temu sytuacja była znacznie gorsza. Wzrastający udział pośrednictwa pozwala nam czuć się bezpiecznie.

Czy Bankier ma tych samych partnerów wśród instytucji finansowych co Money.pl?

W większości tak. Wszyscy współpracujemy z tymi samymi największymi bankami, choć część firm udało się pozyskać tylko nam. Podobnie część partnerów Money.pl nie jest naszymi partnerami.

Wiem, że Bankier rozszerza profil działalności.

Tak, uruchamiamy sprzedaż produktów finansowych w nowym kanale, czyli wychodzimy poza Internet.